Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Przybyło nam kilkuset urzędników. Rozrastają się urzędy wojewody i marszałka

Łukasz Kłos
Cięcia będą, ale na stanowiskach pomocniczych: głównie księgowo-administracyjnych oraz technicznych. I to na razie tylko w tzw. administracji zespolonej. To kilkanaście służb, inspekcji oraz straży działających w każdym województwie. Tyle zostało z rządowych planów redukcji zatrudnienia w urzędach. Jakby na przekór tym zamiarom ostatnie lata przyniosły raczej ciągły jego wzrost. Wystarczy, żeby premier Donald Tusk spojrzał w stronę rodzimego Pomorza.

O jedną trzecią wzrosło zatrudnienie w pomorskim Urzędzie Marszałkowskim w ciągu ostatnich pięciu lat. Podobny wzrost można zaobserwować na Pomorzu po stronie "rządowej" - w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim - tyle że na przestrzeni czterech lat. W 2009 roku w PUW zatrudnionych było nieco ponad 500 osób. Na koniec 2012 r. na liście płac figurowały już 653 osoby.

O dziwo - rzecznik prasowy wojewody pomorskiego Roman Nowak twierdzi, że w istocie w ostatnich latach ekipa urzędników została uszczuplona. I to o 21 osób.

- Urząd Wojewódzki przejął gospodarstwa pomocnicze, wchłonął też Urząd Pomorskiego Zdrowia Publicznego oraz przejął część zadań Ministerstwa Skarbu Państwa - wylicza Nowak. Dodaje, że w ogólną liczbę pracowników PUW wpisuje się również 21 etatów stworzonych niedawno na potrzeby Centrum Powiadamiania Ratunkowego. - Każdorazowe rozwiązanie stosunku pracy z pracownikiem jest dokładnie analizowane pod kątem konieczności dalszego utrzymania stanowiska pracy - dodaje. Podkreśla, że pomorski urząd plasuje się w czołówce najskromniejszych w kraju pod względem wielkości biura wojewody.

O ile wzrost zatrudnienia w Urzędzie Wojewódzkim może być dyskusyjny, to w przypadku samorządu wojewódzkiego jest on niekwestionowany. W 2009 r. przybyło tu 105 nowych etatów, tyle samo rok później. Wyhamowanie nastąpiło dopiero w 2011 r., kiedy utworzono ok. 30 nowych etatów, a w 2012 r. - już tylko 5.

- Dużą część zatrudnionych w Urzędzie Marszałkowskim stanowią urzędnicy pracujący w departamentach związanych z funduszami europejskimi, zajmując się naborem wniosków, rozliczaniem dotacji oraz kontrolą ich wydatkowania - zaznacza Małgorzata Pisarewicz, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego. - Należy też pamiętać, iż w ramach tzw. pomocy technicznej poszczególnych programów operacyjnych część wynagrodzeń opłacana jest z pieniędzy unijnych i nie stanowi obciążenia dla budżetu samorządu województwa.

Co ciekawe - o ile zatrudnienie w departamentach "europejskich" stanowi obecnie 40 proc. ogółu pracowników, to już jego wzrost (w stosunku do 2009 r.) w większości dotyczy pozostałych departamentów.

Niewykluczone też, że wkrótce urzędnicy marszałka przeprowadzą się do nowej siedziby. Obecnie zajmują biura w sześciu różnych punktach Gdańska, w tym m.in. na Długim Targu, przy Żabim Kruku oraz przy ul. Równej. - Nowy, projektowany układ komunikacyjny z kolejowym przystankiem SKM Śródmieście tworzy idealne zaplecze dla urzędów - mówi Pisarewicz.
Skoncentrowanie urzędu w rejonie ulic Okopowej, Toruńskiej i Augustyńskiego ma też przynieść oszczędności samorządowi województwa - rocznie około 2 mln zł.

Utrzymanie armii 911 urzędników kosztuje budżet województwa blisko 50 mln zł.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Minister znowu zapowiada zwolnienia

Niemal 1,5 tys. urzędników z całej Polski może stracić pracę, jeśli w życie wejdzie pomysł szefa Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji. Jeszcze w tym roku Michał Boni zamierza bowiem połączyć obsługę księgowo-administracyjną terenowych jednostek administracji wojewódzkiej. Od 1 lipca tego roku mają zacząć działać tzw. wojewódzkie centra usług wspólnych.
- Jako część struktury urzędów wojewódzkich, odpowiadałyby one za obsługę rządowych organów administracji zespolonej, czyli kierowników służb, inspekcji i straży, działających pod zwierzchnictwem wojewody - tłumaczy Artur Koziołek, rzecznik prasowy resortu.

Chodzi m.in. o wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska, transportu drogowego, nadzoru budowlanego czy kuratorów oświaty.

Obecnie we wszystkich tego typu jednostkach działają osobne stanowiska związane z prowadzeniem księgowości, zaopatrzeniem, kadrami czy ochroną informacji niejawnych.

- Dlatego MAC proponuje utworzenie centrów, które specjalizowałyby się w określonych sprawach, tym samym odciążając inspekcje i służby wojewódzkie - podkreśla Koziołek. - Poprawiłoby to nie tylko jakość pracy tych jednostek, ale też umożliwiłoby im skoncentrowanie się na wykonywaniu zadań merytorycznych, do których zostały powołane - dodaje rzecznik.
Według ustaleń "GW" centra te prawdopodobnie będą obsługiwane przez firmy zewnętrzne. Resort administracji miałby w ten sposób oszczędzić nie tylko na redukcji etatów, ale też - zlecając usługi zewnętrznym podmiotom. Tymczasem na urzędniczych korytarzach od kilku miesięcy spekuluje się o kolejnej zmianie - możliwe, że wkrótce do urzędów wojewódzkich wrócą wydziały środowiska. Cztery lata temu wykonywane przez nie zadania zostały wyłączone ze struktur wojewody - powstały regionalne dyrekcje ochrony środowiska na czele z generalną - mieszczącą się w Warszawie.

Przydałby się zewnętrzny audyt

Dr hab. Witold Toczyski z Uniwersytetu Gdańskiego, socjoekonomista, ekspert w dziedzinie polityki regionalnej

Zatrudnienie w samorządowej administracji województwa pomorskiego wzrosło w ciągu czterech lat o 243 etaty, czyli ok. 36 proc. Taki wzrost uzasadnia się koniecznością uruchomieniem maszynerii obsługi projektów RPO. Jednakże, gdy wnikliwie zbadamy wzrost zatrudnienia w kluczowych departamentach obsługujących projekty unijne, to okaże się, że w trzech z nich - w EFS i EFRR - do pracy przyjęto zaledwie 58 osób. To stanowi mniej niż jedną czwartą wzrostu zatrudnienia. Gdzie podziali się pozostali zatrudnieni? Oczywiście częściowo wiąże się to z monstrualnym wzrostem wymagań biurokratycznych UE - swoistej papierologii. Pamiętać też trzeba, że część zadań unijnych została przesunięta do innych instytucji regionalnych np. do Agencji Rozwoju Pomorza. Jednak w istocie otwarte jest pytanie, w jakiej części wzrost tego zatrudnienia samorządowego wynika z narzuconych standardów i procedur, a w jakiej części jest skutkiem radosnego korzystania z zielonej wyspy i ciepłej wody w kranie?

Natomiast niepokojące jest też i to, że w służbach wojewody odnotowano w ciągu czterech lat również wzrost o 147 etatów, co stanowi wzrost o 30 proc. Czyżby wzrost ten - pomijając informatyzację urzędu, która powinna zmniejszać zatrudnienie - również wiązał się z programami unijnymi? Bardziej przychylałbym się do opinii, że rozrost biurokracji regionalnej wymknął się spod kontroli i wymaga porządnego audytu.

Na Zachodzie zazwyczaj zajmują się tym zewnętrzne instytucje audytoryjne z opinią "wykidajłów" - mają dokonać racjonalizacji zatrudnienia. Może warto, aby pan marszałek o tym pomyślał, tym bardziej, że także w projektach unijnych będziemy mieć trzy chude lata.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki