Pomorze. Liceum ogólnokształcące jak kurs przedmaturalny?

Od nowego roku szkolnego wiedza pierwszej klasy szkoły ponadgimnazjalnej będzie stanowić kontynuację wiedzy z gimnazjum, co oznacza, że np. historia w gimnazjum zakończy się przed tematem o I wojnie światowej, by materiał od I wojny do współczesności opanować dopiero w I klasie liceum czy technikum.

MEN: 6-latki do szkół w 2013 roku

Po pierwszej klasie takie przedmioty, jak biologia, geografia, chemia i fizyka jednak się zakończą. W ich miejsce pojawi się przyroda, która ma być przedstawiona bardziej "życiowo". Historię i wiedzę o społeczeństwie czy wiedzę o kulturze zastąpi przedmiot "historia i społeczeństwo". W drugiej klasie więcej będzie za to czasu na przedmioty uzupełniające, które szczególnie interesują ucznia.

- Jako rozszerzone mogą być wybrane przedmioty ujęte w podstawie programowej, czyli np. w liceum uczeń będzie miał obowiązek wyboru od 2 do 4 przedmiotów rozszerzonych z grupy: j. polski, j. obcy, matematyka, historia, wiedza o społeczeństwie, geografia, biologia, chemia, fizyka, informatyka oraz jeśli wynikają ze specyfiki szkoły, np. historia muzyki czy filozofia - tłumaczy Grzegorz Żurawski, rzecznik prasowy MEN. - Należy się spodziewać, że uczniowie będą wybierać te przedmioty, których zdanie na maturze na poziomie rozszerzonym pozwoli im na wybór konkretnych kierunków studiów.

Zdaniem nauczycieli, takie rozwiązanie może jednak zamienić liceum w kurs przedmaturalny. - Absolwent, który w pierwszej klasie skończy naukę biologii czy historii, moim zdaniem nie będzie już absolwentem "liceum ogólnokształcącego" - mówi dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku Andrzej Nowakowski. - Skupi się on na przedmiotach na poziomie rozszerzonym, które będzie zdawał na maturze. Zmarginalizuje natomiast znaczenie pozostałych. Liceum zacznie przypominać kurs przedmaturalny typu "matura w dwa lata"- ostrzega.

Nauczyciele sceptycznie podchodzą również do przedmiotu "przyroda", który składa się z czterech przedmiotów. Uczyć go natomiast będzie najprawdopodobniej jeden nauczyciel, który do tej pory wykładał tylko któryś z tych przedmiotów.
- Wprowadzenie "przyrody" będzie dość trudne organizacyjnie - mówi Wiesława Górska, wicedyrektor I LO w Starogardzie Gdańskim. - W naszej szkole najprawdopodobniej w pierwszym semestrze będzie go uczyć jeden nauczyciel, np. biologii, a w drugim semestrze drugi nauczyciel, np. geografii. Bo organizacyjnie nie jesteśmy w stanie zapewnić, by w jednym tygodniu uczył biolog, w drugim chemik, w trzecim fizyk, a w czwartym chemik.

Raczej negatywnie o nowej reformie wypowiada się również dyrektor I LO w Tczewie. - Jest to krok bardzo ryzykowny, ponieważ nie jesteśmy przekonani, jakie przyniesie efekty uczniom - mówi Jadwiga Andrzejewska. - Na pewno uderzy w nauczycieli. Jak już policzyłam, niż demograficzny i reforma sprawią, że w przyszłym roku będę mogła dać nauczycielom sześć etatów mniej niż dotychczas - dodaje.

MEN tego problemu jednak nie widzi. - Reforma nie oznacza redukcji etatów. Tygodniowa liczba godzin zajęć dla uczniów będzie bowiem taka jak obecnie lub nawet większa - przekonuje Żurawski. Jeśli zaś chodzi o przyrodę, mówi, że wprowadzenie tego przedmiotu sprawi, że nawet humaniści polubią nauki przyrodnicze. - Da to uczniom możliwość poznania roli tych dziedzin w aspektach bliskich ich zainteresowaniom, co przełoży się na zrozumienie wagi tych nauk.