Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Każde małżeństwo dostanie dwa takie same listy z urzędu

E. Oleksy
To samo pismo wysyłane tego samego dnia listem poleconym do Jana i Anny Kowalskich. Para jest małżeństwem i mieszka pod jednym dachem. Jedna przesyłka trafia w ręce Jana, drugą identyczną dostaje Anna. Żart? Nie. To przepis, który Poczta Polska musi egzekwować od urzędów w całej Polsce

Pomorskie instytucje są tym zaskoczone. Większość z nich listy śle tak, jak słała. Czyli w jednym egzemplarzu na małżeństwo, bo o zmianach w sposobie adresowania korespondencji dowiedziała się od nas. A Urząd Komunikacji Elektronicznej zapowiada, że jeśli dowie się, że prawo przez Pocztę nie jest przestrzegane, nie obędzie się bez kontroli i wyciągania konsekwencji.

- Dotychczas Poczta Polska zapewniała nas o ujednoliceniu sposobu przesyłek w całym kraju, nie mieliśmy do tej pory sygnałów, żeby gdzieś było inaczej - podkreśla Piotr Dziubak, rzecznik prasowy prezesa UKE.

Dublowanie tego samego listu to mocny cios dla urzędniczych budżetów - koszty przesyłek wzrosną dwukrotnie, a już teraz i tak są spore. Starostwo Powiatu Gdańskiego wysyła dziennie średnio 130 listów poleconych, co miesięcznie kosztuje ok.13 tys. zł. Pomorski Urząd Wojewódzki w ubiegłym miesiącu na wysyłkę listów poleconych wydawał codziennie 1, 7 tys zł. A kwota jaką Urząd Miasta Gdańsk przeznaczył na wysyłkę poczty od początku do końca tego roku to 2 mln 340 tys zł.

Zdziwienia nie kryje Pomorski Urząd Wojewódzki. - Listy codziennie adresujemy na małżeństwo i żadnych zastrzeżeń co do tego poczta nam nie zgłasza. Informacji, że trzeba coś zmienić nie dostaliśmy - mówi Roman Nowak z biura prasowego wojewody pomorskiego. - Jeśli takie jest prawo i przepis rzeczywiście nas obowiązuje, to trudno trzeba będzie się do niego dostosować. Ale nie ukrywam, że to znacznie zwiększy koszta.

Podobne jest stanowisko Starostwa Powiatu Gdańskiego. - Z poczty nie dostaliśmy żadnej informacji na piśmie w tej sprawie. Właśnie jesteśmy w trakcie negocjacji warunków nowej umowy. Jeśli zobaczę taki punkt w regulaminie, na pewno jej nie podpiszę.Sprawę poruszę w przyszłym tygodniu na spotkaniu z przedstawicielem Poczty - zapowiada Sławomir Żuchowski, naczelnik Wydziału Organizacyjnego Starostwa Powiatu Gdańskiego. Informacja o zmianach do starostwa dotarła - Dostaliśmy telefon z poczty, w którym była mowa o tym, żeby listy do małżonków adresować oddzielnie. Ale nic poza tym, dalej adresujemy na dwie osoby i żadnej odmowy przyjęcia przesyłki nie było- zaznacza Żuchowski. Ponad tydzień temu Starostwo wystąpiło do Poczty z wnioskiem o uzasadnienie formaln0-prawne zarządzenia. - Chcemy wiedzieć na jakiej podstawie sobie tego życzą - mówią urzędnicy. Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej tłumaczy.

-Zapis pochodzi z regulaminu "Regulaminu świadczenia powszechnych usług pocztowych". Stanowi, że nadawcą lub adresatem przesyłki rejestrowanej może być tylko jedna osoba fizyczna lub prawna, bądź jednostka organizacyjna nieposiadająca osobowości prawnej, a więc tylko jedno ze współmałżonków.Respektujemy przystrzeganie tych przepisów - zaznacza Baranowski. Nie pomogło nawet wystąpienie Poczty do UKE o zmianę niewygodnego przepisu - prezes propozycję pocztowców odrzucił. - Przepisów zmienić nie można, bo nigdy nie ma gwarancji, że małżeństwo nie jest skłócone i przesłanymi przez urząd informacjami się z soba podzieli.- wyjaśnia Piotr Dziubak z UKE. Jednocześnie podpowiada urzędnikom jak mogą wybrnąć z sytuacji podwójnego wysyłania tych samych listów. - Gdy petent przychodzi do urzędu wystarczy poprosić go o wyznaczenie pełnomocnika małżeństwa.
Inne rozwiązanie znalazł gdański magistrat. - W przyszłym roku mamy bardzo okrojony budżet na korespondencję. Dlatego więcej listów mieszkańcom będą dostarczać kurierzy i pracownicy Urzędu. - informuje Dariusz Wołodźko z biura prasowego prezydenta Gdańska.

Z witryn okienek pocztowych znikną kosmetyki, maskotki, obrusy i rajstopy.
Urzędy nie chcą być dłużej postrzegane jako kiermasze zakupów i zapowiadają, że od nowego roku skupią się na sprzedaży tylko tego, co klientom jest na poczcie niezbędne. Czyli znaczków, kopert, papeterii, kalendarzy, długopisów i innych artykułów papierniczo-biurowych. Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej tłumaczy, że chodzi o zmianę wizerunku firmy, który ponoć pogarsza to, że zamiast po odbiór paczek panie ustawiają się w kolejce np. po podpaski.

- Musimy uporządkować działalność handlową, ale nie jest tak, że ze sprzedaży poszczególnych rzeczy zrezygnujemy z dnia na dzień. Zanim zapadnie ostateczna decyzja przejrzymy całą naszą ofertę handlową z punktu widzenie biznesowego. To co najlepiej się sprzedaje zostanie - tłumaczy rzecznik.Na niezagrożonej pozycji są karty telefoniczne i bilety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki