Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorskie miejscowości, których nazwy kojarzą się ze świętami

szal, pp, TS, bc, SURA
Betlejem, Palestyna, Jasna Gwiazda, Jeruzalem - poznajcie pomorskie miejscowości z niezwykłymi, świątecznymi nazwami.

1. Krwista ziemia w Bożympolu Szlacheckim

Jadąc do Bożegopola Szlacheckiego w gm. Stara Kiszewa, nie da się nie zauważyć niemal krwistej ziemi. Choć to zaledwie fragment, to stał się on znakiem charakterystycznym tej miejscowości. Jak głoszą podania przekazywane od pokoleń, w miejscu tym przed wiekami toczyły się zacięte bitwy, a ziemię pokryła krew walczących. Niestety poza legendami nie zachowały się żadne dowody na potwierdzenie tej tezy. W Bożympolu jeszcze przed wojną istniał spory majątek. Jego właściciel nazywał się Maślanka, natomiast dzierżawcą był Bielecki. Choć majątek nie należał do najbogatszych, to wrażenie robiła działająca w nim maszyna parowa. Podczas wojny, Bożepole zmieniło nazwę na Adlig-Boschpol. Na szczęście poza tym, że przez miejscowość przeszedł front, nie doszło tu do większych działań wojennych.

Podobnie jak przed wiekami, tak i dziś Bożepole Szlacheckie to miejscowość głównie rolnicza. Ziemie nie są zbyt urodzajne. Jak podkreślają mieszkańcy, jeśli co drugi dzień pada, to można gospodarować, w przeciwnym razie jest krucho.
Przed kilkoma laty remont drogi przebiegającej przez wieś ogołocił Bożepole z przydomku Szlacheckie. Potrzeba było wielu starań, by wrócić dawną nazwę.

- Wspólnie z pracownikiem gminy Stara Kiszewa interweniowaliśmy w Gdańsku w tej sprawie - mówi Jan Hintz, sołtys sołectwa Lipy, w skład którego wchodzi także Bożepole. - Po naszych pismach zmieniono tablicę z nazwą miejscowości i dziś jest tak, jak być powinno.

2. Jasna Gwiazda na rozejściu dróg
Miejscowość Jasna Gwiazda w gminie Lipusz to niewielka wieś otoczona lasami. Mieszka tu obecnie tylko jedna rodzina. Państwo Hincowie przyznają, że nie wiedzą, skąd wzięła się nazwa tej miejscowości. W publikacjach Edwarda Brezy można znaleźć informację, że oznacza ona miejsce rozejścia się dróg, krzyżówkę. Dawniej w Jasnej Gwieździe mieszkała jeszcze jedna rodzina.

- Lubimy to miejsce - przyznają państwo Hincowie. - Z nikim byśmy się nie zamienili. Mamy tu spokój i ciszę, choć trochę daleko do miasta. Jesteśmy przyzwyczajeni do nazwy miejscowości, ale rzeczywiście, kiedy mówimy komuś, gdzie mieszkamy, to widać zdziwienie. Ludzie są zaskoczeni, a inni się śmieją.

3. W Palestynie kury wolno nie chodzą
W kaszubskiej Palestynie, w przeciwieństwie do azjatyckiej krainy, życie płynie spokojnie, nie tylko w święta. Ale, jak wspominają mieszkańcy, na zachodnim krańcu gminy Kartuzy nie jest już tak sielankowo i bezpiecznie, jak dawniej.
- Gdy na gliniastej drodze szosę zbudowali, to cały czas ruch, samochody co chwilę jeżdżą - żali się Wanda Bigus. - Kur już puszczać wolno nie możemy, bo tylko pióra leciały.

Pani Wanda jest jednym z ledwie jedenastu stałych mieszkańców osady.
- Ta prawdziwa Palestyna to cztery domy, w tym jeden w budowie, jedenaścioro stałych rodaków - opisuje Franciszek Bigus. - Do tego są wczasowicze, co dom mają i przyjeżdżają co jakiś czas, bo tu piękne widoki i jezioro.
Nawet najstarsi mieszkańcy przysiółka nie wiedzą, skąd wzięła się osobliwa nazwa. W urzędowych ewidencjach próżno zresztą jej szukać, bo oficjalnie to ulica Jeziorna należąca do Mirachowa. Na wielu mapach, na przystanku autobusowym, a przede wszystkim w świadomości ludzi, jest to jednak Palestyna.

- Tablicy z taką nazwą nigdy nie było, ale mówiło się tak od zawsze, na wszystkich mapach sprzed wojny tak było napisane - przypominają kaszubscy palestyńczycy. - Ksiądz jak w kościele coś ogłasza, to też zawsze Palestyna mówi.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

4. O tym, jak dwóch królów nie doszło z Betlejem do Jeruzalem

Najpierw jest uśmiech, później niedowierzanie, następnie znowu uśmiech, czasami wyglądający jak drwina. Takie emocje targają osobami, które na swojej drodze spotykają rodzinę mieszkającą w Jeruzalem, czyli… wsi w gminie Lipnica w powiecie bytowskim. Jakby tego było mało, po sąsiedzku mają Betlejem i Jerycho, ale nikt tam już nie mieszka. W Betlejem są tylko ślady fundamentów. Ciągnie się też za nimi śmieszny wpis w kronice kryminalnej. O dwóch pijanych, którzy przed świętami Bożego Narodzenia 2010 r. szli z Betlejem do Jeruzalem. Policja musiała interweniować, bo jeden prawie zamarzł. Tym drugim był syn Barbary Malich. Mieszkanki Jeruzalem.

Całe Jeruzalem to jedno gospodarstwo. Kiedyś jednak liczyło dwie zagrody, ale sąsiedzi wystąpili do gminy o zmianę miejsca zamieszkania. Przyporządkowano ich więc do wsi Łąkie.

- Pojadę z wami, bo sami nie traficie. Trzeba jechać 7 km przez pola i lasy gruntową drogą - wskazuje Edmund Łoński, mieszkaniec pobliskiego Brzeźna Szlacheckiego, gdy pytamy, jak dojechać, do Jeruzalem.

Mieszkają tu potomkowie kaszubskiej szlachty, która u boku Jana III Sobieskiego walczyła z Turkami pod Wiedniem. Łoński chętnie opowiada o tym w podróży, ale dokładnych losów przodków nie zna. Jeden zakręt, góra, kolejny i oblodzone wzniesienie. Po kilkunastu minutach wyłania się zagroda położona na skraju lasu. Sznury z wypraną odzieżą rozwieszone między pobliskimi, potężnymi świerkami. Na dole zamglony staw, a obok nieotynkowany dom. To sąsiedzi z Łąkiego. Wyżej tradycyjna, kaszubska zagroda. Z ciągnikiem rolniczym Ursus (w wersji "cabrio"), studnią i budynkami gospodarczymi. Dom skromny, nawet nieco zaniedbany. To całe Jeruzalem.

- My tu tylko zostaliśmy jako mieszkańcy Jeruzalem. Nie będziemy tego zmieniać, chociaż czasami przykro patrzy się na głupie uśmiechy w urzędach - mówi Barbara Malich, od urodzenia mieszkanka tej osady.
W starym dowodzie osobistym widniało jeszcze, że mieszka we wsi Łąkie. W nowym okazało się, że tak naprawdę nazwa jest raczej biblijna. Zniknął wpis "Łąkie". Pojawiło się "Jeruzalem". Dokładnie "Jeruzalem 2". Jedynki nikt nie ma, bo to sąsiedzi zarejestrowani w Łąkiem.

U Malichów nie za bogato, ale jakoś sobie radzą. Barbara ma 71 lat. Od 15 lat na emeryturze, w domu jeszcze dwóch synów i synowa, a z nią jeszcze trójka dzieci (4-letni Damian, 2-letni Igor i 2-miesięczny Szymon). Mąż Iwony Malich to osławiony bohater kroniki kryminalnej o pijanych "dwóch królach" podążających z Betlejem do Jeruzalem.

Było tak: "otrzymaliśmy telefoniczną informację, że w dziesięciostopniowym mrozie dwóch mężczyzn podąża w kierunku Jeruzalem. Zataczali się i przewracali. Natychmiast wysłaliśmy tam patrol" - tak w grudniu 2010 roku mówił Stanisław Tempski, naczelnik wydziału prewencji Komendy Powiatowej Policji w Bytowie.

Na miejscu okazało się, że jeden z nich to 38-letni mieszkaniec Betlejem, a jego kompan jest zameldowany w Jeruzalem.
- Obaj byli mocno nietrzeźwi, a kontakt z nimi był utrudniony - podkreślał Tempski.

Po spotkaniu z policją mężczyźni zostali przetransportowani radiowozem do rodzinnych domów.
- Apelujemy o niewybieranie się w takie wędrówki pod wpływem alkoholu. Może się to skończyć zamarznięciem - apelował policjant.

Po czasie okazuje się, że policyjny opis był nieco przesadzony. Otóż jeden z mężczyzn był faktycznie z Jeruzalem, bo to mąż Iwony Malich. Drugi jednak w Betlejem mieszkać nie mógł, bo to historyczna nazwa osady, która już nie istnieje. Według Malichów była to sytuacja prozaiczna. Dwaj koledzy trochę popili i razem wracali do domu. Przeszkodził im jednak ponad 10-stopniowy mróz.

- Oni nie szli z Betlejem, tylko ze sklepu w Łąkiem - zaznacza Iwona Malich.
- Kolega mojego syna po drodze zaniemógł. Leżał już na ziemi i miał ręce odmrożone. Zauważył go kierowca pługa śnieżnego, który udrażniał przejazd. To on wezwał policję - opowiada Barbara Malich. - Mój syn aż tak bardzo pijany nie był. Dotrzymywał towarzystwa koledze, by nic mu się nie stało. Nic jednak zrobić nie mógł, gdy ten położył się na śniegu i nie chciał dalej iść. Ten pług śnieżny prawie na niego najechał.

Skończyło się szczęśliwie. Obaj wrócili do domu, a jedynym, ale za to znaczącym śladem, są wpisy o pijanej wędrówce z Betlejem do Jeruzalem powielone w niezliczonej ilości polskich serwisów internetowych.
- Przeprowadziłam się tu z Piaszczyny w gminie Miastko. Wiadomo. Za mężem - wyjaśnia Iwona Janta-Lipińska (po mężu Malich). - Dziwnie się czułam, wiedząc, że mam mieszkać w Jeruzalem - przyznaje.

- Ja do dziś się z tym spotykam. Jak mąż zmarł, byłam w słupskim urzędzie. Pracownica dopytywała ze zdziwieniem czy w Polsce faktycznie takie miejscowości istnieją - dodaje Barbara Malich. - Nasz wójt to ma chyba jakieś ciągoty do bycia księdzem, skoro taką nazwę nam nadał - dodaje zgryźliwie.
Wójt Andrzej Lemańczyk istotnie ma dalekosiężne plany związane z Jeruzalem. Po pierwsze musi być tu tablica, bo jak na razie na miejscu słowo "Jeruzalem" występuje tylko w dowodach osobistych Barbary Malich i jej trzech synów. Synowa jeszcze nie jest tu zameldowana.

- Odkąd pamiętam, to zawsze tam było Jeruzalem i Betlejem, chociaż Betlejem zaginęło, bo gospodarstwo zostało opuszczone - mówi Andrzej Lemańczyk. - Dla mnie to zaszczyt, że mamy miejscowości z takimi ładnymi nazwami. Jak będziemy po spisie powszechnym, to pozamawiamy nowe tablice z nazwami miejscowości. Będzie i Jeruzalem, i Betlejem, i wszystkie inne ciekawe.

Zgodnie ze wskazaniem wójta w lipnickim urzędzie gminy sprawdzamy, czy są osoby zameldowane w Betlejem.
- W Betlejem nie ma ani jednego mieszkańca, a w Jeruzalem są cztery osoby. To jedno gospodarstwo - precyzyjnie określa Zdzisława Richter z wydziału ewidencji ludności UG w Lipnicy.

- W pewnym sensie czujemy się wyróżnieni, mieszkając w miejscowości o nazwie bardzo bliskiej świętom Bożego Narodzenia - komentuje Barbara Malich.

Od mieszkańców Jeruzalem udało mi się uzyskać specjalne, świąteczne życzenia. - Dla wszystkich mieszkańców województwa pomorskiego, dużo zdrowia i pieniędzy - Barbara i Iwona Malich wyraźnie wskazują, że spełnienia takich życzeń chciałyby też dla siebie i rodziny. Czyli dla całego Jeruzalem.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

5. Betlejem jako dzielnica

Betlejem to północno-zachodnia część Redy, będąca w jej granicach od początku istnienia miasta, czyli od 1967 roku. Oficjalnie nazwa Betlejem nie istniała, chociaż na dawnych mapach geodezyjnych można było ją znaleźć. Do dziś powtarzana jest legenda, że kiedy ksiądz chodził po kolędzie widział w domach taką biedę, że mówił "tu jest tak jak w Betlejem". Obecnie dawna biedna dzielnica robotnicza zmieniła się w urokliwe przedmieście Redy, które znajduje się, patrząc od głównego kościoła, po prawej stronie w kierunku Wejherowa.

6. Bożepole Wielkie od księcia Bożydara

Bożepole Wielkie to licząca ok. 2,1 tys. mieszkańców wieś położona przy drodze krajowej nr 6, w powiece wejherowskim. Mieszkańcy nie wiedzą dokładnie, skąd nazwa ich miejscowości. - Zastanawialiśmy się kiedyś, skąd się wzięła nazwa naszej miejscowości, jednak w zapiskach nie znaleźliśmy wyjaśnienia - mówi Teresa Bulczak, sołtys wsi. - Z moich domysłów nazwa może pochodzić od Bożydara, jednego z książąt Pomorskich.

7. Mikołaj w herbie

Wydawałoby się, że Mikołajki Pomorskie, dziś gminna wieś w powiecie sztumskim, mogą kojarzyć się z postacią św. Mikołaja - tym bardziej, że w ślad za nazwą idzie herb gminy, przedstawiający właśnie św. Mikołaja, z aureolą, w biskupim stroju, trzymającego w jednej ręce pastorał, w drugiej zaś trzy złote kule, symbolizujące bochny chleba. Tymczasem nazwa Mikołajki pojawia się w źródłach historycznych po raz pierwszy już w 1248 roku, z brzmieniem Nicklausdorf. Wcześniej wieś nazywała się jeszcze inaczej - Borucie lub Boruty, lecz nie należy kojarzyć tego z imieniem znanego czarta. Prawdopodobnie nazwa pochodziła od imienia zamożnego mieszkańca wsi.

Mikołajki jednak szybko się przyjęły - dokumenty z 1437 roku wymieniają Nicoloyen, w 1512 Nikielsdorff alias Mikolaiki, źródła z 1569 roku już Mikolayki. W użyciu była też nazwa Niklaskirchen, w okresie międzywojennym zaś Nikolaiken. Istnieją podstawy by sądzić, że najwcześniejszy kościół w Mikołajkach zbudowano pod wezwaniem św. Mikołaja, stąd przywiązanie do imienia świętego w nazwie. Po tej świątyni dziś nie ma śladu, została zrujnowana w okresie wojen szwedzkich.

Obecny herb gminy Mikołajki Pomorskie też jest swoistym echem tamtych czasów - choć przedstawia świętego, został nadany gminie już w okresie powojennym. Zielone tło herbowej tarczy symbolizuje rolniczy charakter gminy.

8. Betlejem leży dwa kilometry od Rzymu

Kociewskie Betlejem leży w gminie Gniew. Turyści zmierzający do promu w Opaleniu, którym można było jeszcze w tym roku przepłynąć na drugą stronę Wisły zatrzymują się często, zaskoczeni nietypową nazwą na tablicy. A jeszcze większe zdziwienie budzi ustawiona niedaleko tabliczka Rzym 2 km, przy którym prym wiedzie kogut ze swoim stadkiem. Można by powiedzieć, że to światowe i sielskie jednocześnie. Robią sobie więc przed tabliczkami zdjęcia i śmieją się, że ktoś, kto tak nazwał te niewielkie wsie, miał nie tylko niezwykłe poczucie humoru, ale i oryginalne podejście do geografii.

W kociewskim Betlejem nie zaczęła się nowa era. To ma zaledwie kilka gospodarstw. Głośniej o nim zaledwie raz w roku, kiedy słowo Betlejem nabiera wyjątkowo świątecznego akcentu Wtedy też pojawiają się pytania, co niezwykłego jest w tym miejscu. A ludzie tam żyjący się uśmiechają, bo tak naprawdę tylko nazwa jest niezwykła, w samym miejscu już nic niezwykłego nie ma.

- Nie przyjeżdżają tu turyści, a ludzie żyją tu tak jak w innych wsiach - wyjaśniała nam jakiś czasu temu Helena Modzelewska, sołtys Tymawy. Właśnie w jej sołectwie leży Beltejem. - Chociaż mieszkam tu od urodzenia nie bardzo wiem, skąd wzięła się ta nazwa. Jedyny wyróżnik jest taki, że ksiądz stara się, aby trafić tu na kolędę w Trzech Króli.

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki