Jeszcze do niedawna mówiło się, że ekipa PGE Turowa Zgorzelec pozostanie niepokonana aż do końca rundy zasadniczej i na koniec sezonu będzie jedynym godnym rywalem dla Asseco Prokomu w walce o mistrzowski tytuł. Przez 10 kolejek zespół z przygranicznego miasta odprawiał z kwitkiem kolejnych rywali, sprawiając wrażenie zespołu grającego o poziom wyżej od reszty ligowej stawki. "Tury" zostały sprowadzone na ziemię dopiero przez nasze drużyny. Najpierw ich zwycięską passę przerwał w Ergo Arenie Trefl, a w ostatnią sobotę zgorzelecki parkiet został zdobyty przez Energę Czarnych, którzy po dramatycznym widowisku byli lepsi o jeden punkt. Słupszczanie stoczyli heroiczny bój mimo bardzo niekorzystnej sytuacji kadrowej: od dłuższego czasu grać nie może Zbigniew Białek, kontuzjowany jest też Krzysztof Roszyk, a na domiar złego w trakcie spotkania kłopoty ze stopą miał Paweł Kikowski. "Czarne pantery" pokazały jednak charakter, który z pewnością scementuje drużynę.
Trefl wygrał z AZS w Koszalinie po raz pierwszy od utworzeniu w Sopocie nowego zespołu. Miejscowa, bardzo specyficzna hala nie jest łatwym do zdobycia terenem. Mecz miał niecodzienny przebieg: przez pierwsze 17 minut świetnie skoncentrowani żółto-czarni ośmieszali rywali, osiągając 24 punkty przewagi. Potem gracze trenera Karlisa Muiznieksa mogli już tylko bawić się z akademikami w kotka i myszkę. Gospodarze zdobyli się na pogoń, jednak odwrócić losów spotkania nie mogli.
Bohater meczu? Szkoleniowiec sopocian na pomeczowej konferencji prasowej najbardziej chwalił Marcina Stefańskiego. Skrzydłowy pozostający w tym sezonie nieco w cieniu kolegów zagrał bardzo skutecznie w ataku, a w obronie we wzorcowy sposób zajął się liderem AZS George'em Reese'em. Koszaliński Amerykanin trafił tylko 1 z 12 rzutów za dwa!
Farmaceuci ze Starogardu Gdańskiego po dwóch zwycięstwach nieznacznie przegrali tym razem w Zielonej Górze z Zastalem. Mimo niepowodzenia trener Wojciech Kamiński chwalił swój zespół za waleczność, upatrując przyczyn porażki... w swojej taktyce. Wynik nie powinien wywołać w Polpharmie paniki. Ekipa z Winnego Grodu to jak dotąd rewelacja sezonu i mocny kandydat do miejsca w czołówce, tymczasem pogrążona do niedawna w kryzysie Polpharma biła się o wygraną aż do ostatnich minut. Kociewskich kibiców powinien cieszyć powrót do formy Michaela Hicksa. Amerykański snajper w dotychczasowych występach nie błyszczał, a często wręcz irytował seryjnymi pudłami. W sobotę w końcu zagrał jak na strzelca wyborowego przystało: 25 punktów przy świetnej skuteczności robią wrażenie.
Kolejny mecz Polpharmy to domowe starcie... z Turowem. Czy trzecia z rzędu pomorska drużyna zdoła pokonać wicemistrzów kraju?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?