Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorscy więźniowie robią okna i próbują podbić rynek pralniczy

Jacek Wierciński
W ciągu ostatniego pół roku odsetek pracujących więźniów i aresztantów na Pomorzu wzrósł o 5 procent do niemal 40 procent. Oprócz prac porządkowych, osadzeni produkują stolarkę okienną, a najpewniej będą eksportować pranie aż do Szwecji.

- Praca w mojej ocenie jest najważniejszym środkiem oddziaływania resocjalizacyjnego i wywołuje u więźniów pożądane postawy, przede wszystkim przekonanie, że to praca, a nie przestępstwo jest sposobem na życie – tłumaczył płk Piotr Witkowski, dyrektor Aresztu Śledczego w Gdańsku, gdzie pracuje około 40 procent osadzonych, który podkreślił również fakt, że nabyte umiejętności pozwalają później znaleźć pracę również „na zewnątrz”.

Czytaj też: Więźniowie będą pracować w nowej hali produkcyjnej Bałtyckiej Instytucji Gospodarki Budżetowej "Baltica" [ZDJĘCIA]

Na Pomorzu znajduje się łącznie 5 zakładów karnych i 4 areszty śledcze, w których przebywa niemal 4 tys. osadzonych z czego 1,5 tys. pracuje. To współczynnik, który wzrósł od początku roku z 35 proc. do 39,6 proc. - to znacznie powyżej średniej krajowej, a ministerialne plany zakładają, że do 2020 roku w Polsce pracowała będzie połowa więźniów, lecz w naszym regionie ten wskaźnik najprawdopodobniej uda się osiągnąć wcześniej. Plany zakładają m.in. budowę hali na nawet 65 osób przy areszcie śledczym w Wejherowie, kolejna hala na 75 osób ma powstać na dachu garaży i warsztatu aresztu w Starogardzie Gdańskim – tam więźniowie mają robić stolarkę okienną we współpracy z wyłonioną już prywatną firmą, a trwają rozmowy na temat podobnego wykorzystania gruntów PKP przy zakładzie półotwartym na gdańskiej Przeróbce.

- Dzisiaj posiadamy najnowocześniejsze maszyny sterowane numerycznie, które mogą konkurować z liniami takich oferentów stolarki okiennej jak Drutex czy inni producenci. Zwiększamy zatrudnienie, skazani chętnie przybywają do tej pracy - Arkadiusz Kowalczyk,wicedyrektor Bałtyckiej Instytucji Gospodarki Budżetowej „Baltica”, które zarządza halą przy areszcie w Gdańsku i chwali się zleceniami produkcyjnymi opiewającymi na ponad 3 mln zł (w najbliższych miesiącach ponad 1,5 tys. okien PCV i prawie 300 z aluminium) oraz zapowiada wprowadzenie 2-zmianowego systemu pracy.

Zobacz: Więźniowie mają zarabiać na swoją odsiadkę

Z kolei w Wejherowie „Baltica” otwiera potężną przemysłową pralnię na co najmniej 60 osób w systemie 1-zmianowym – co może dawać przerób do 300 ton ubrań i pościeli miesięcznie. Jak wyjaśnia Arkadiusz Kowalczyk, który przekonuje, że to odpowiedź na potrzeby rynku (np. szpitali poszukujących zewnętrznych firm by zlecać im pranie pościeli). Podobna pralnia mogłaby funkcjonować na Przeróbce w Gdańsku, która mogłaby „prać na eksport” - np. na usługi Szwedów, gdzie podobne usługi są 4-krotnie droższe.

- Wiele emocji społecznych wzbudzają sami osadzeni. Oceny nie zawsze są pozytywne, praca osadzonych może budzić pozytywne i negatywne spostrzeżenia. Osoby nie mające nic wspólnego z więziennictwem mogą myśleć sobie: Dlaczego osadzony ma zabierać miejsce pracy? Z drugiej strony pojawiają się głosy: Dlaczego osadzeni nic nie robią i odsiadują wyrok na koszt podatnika? Dlaczego my – podatnicy łożymy na podopiecznych Służby Więziennej? - mówił płk Radosław Chmielewski, dyrektor okręgowy Służby Więziennej w Gdańsku, który wyjaśnił, że łącznie w ramach rządowego programu, w całym kraju powstać ma 40 hal, a ich realizacja sfinansowana ma zostać z potrąceń z wynagrodzeń osadzonych.

Więziennicy wskazywali na pozytywy zatrudniania aresztowanych i odsiadujących wyroki: wpływy z wypracowanego podatku dochodowego trafią do Skarbu Państwa, a korzyści odniosą również przedsiębiorcy, których Ministerstwo Sprawiedliwości zachęcić chce m.in. 40-procentowymi ulgami podatkowymi, faktem, że pracownicy będą zdyscyplinowani i pewni (bo w innym przypadku będą zwalniani z pracy) oraz tym, że wobec więźniów za wyjątkiem kwestii BHP i czasu pracy nie będzie respektowanych innych praw pracy.

Zakładając, że więzień wypracowywał będzie pensję minimalną: 1850 zł brutto to netto dostawał będzie zaledwie 558 zł, a 45 procent tej pierwszej kwoty trafiało będzie na fundusz aktywizacji skazanych, z którego realizowana będzie budowa warsztatów pracy i kolejne wydatki oznaczają ZUS czy fundusz pomocy postpenitencjarnej. Jednak więziennicy przekonują, że program będzie atrakcyjny także dla samych osadzonych. Ma bowiem być sposobem na „odrobienie” grzywien do zapłaty, obowiązków naprawienia szkody, nawiązek, kosztów procesów. Będą również mogli np. płacić alimenty na swoje rodziny.

- Więźniowie czują się potrzebni, mają możliwość w jakichś sposób dokonywania zakupów, mogą nieść pomoc dla swoich bliskich, uczą się zawodu, nie wychodzą z wolnościowego rytmu pracy – wymieniał zalety programu płk Radosław Chmielewski, który zastrzegł, że chodzi również o to by osadzeni czuli się „produktywni”.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki