Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomóc Dzierżążnu

Dorota Abramowicz
Siedem osób udało się dodatkowo zatrudnić w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w szpitalu w Dzierżążnie. Choć jeszcze w poniedziałek na oddziale dyżurowały tylko dwie pielęgniarki, wspomagane przez sanitariusza z Kościerzyny, to obsada w ZOL ma niebawem osiągnąć poziom zgodny ze standardami.

Po ujawnieniu przez "Polskę Dziennik Bałtycki" szokującej informacji o spowodowanej prawdopodobnie przez brak personelu "epidemii zgonów" wśród obłożnie chorych, wojewoda pomorski zagroził zamknięciem placówki. Dr Andrzej Steczyński, dyrektor połączonych szpitali w Kościerzynie i w Dzierżążnie, przerwał urlop, by złożyć obszerne wyjaśnienia w sprawie sytuacji panującej w podleglej mu jednostce.

- Piszecie o dwóch pielęgniarkach dyżurujących na 76-łóżkowym oddziale, ale nie dodajecie, że np. wczoraj leżało tam jedynie 56 pacjentów - mówi dyr. Steczyński. - Co do "nadumieralności" chorych [od stycznia do lipca zmarło 39 osób, w całym ub.r. 34 - red.] to dochodziło do niej w pierwszym kwartale tego roku, gdy jeszcze nie brakowało nam pielęgniarek. Byli to chorzy w ciężkim stanie i podeszłym wieku (między 75 a 96 rokiem życia).

Zdaniem dyrektora Steczyńskiego przyczyną rezygnacji pielęgniarek z pracy w Dzierżążnie było nieodpowiednie wynagrodzenie. Płace w ZOL były do czerwca o 800-1000 złotych niższe niż w innych szpitalach.

Jednak według pracowników szpitala na masowy exodus pielęgniarek i salowych wpłynęła także zła atmosfera pracy, nieprzestrzeganie praw pracowniczych (potwierdziła to kontrola Państwowej Inspekcji Pracy) i dodatkowe obciążenia zlecane przez dyrekcję. Na przykład obowiązek liczenia przez pielęgniarki zużytych pampersów.

- Polecenie sprawdzenia zużycia pampersów wydałem byłej kierowniczce ZOL - potwierdza dyrektor. - To ona, bez mojej wiedzy, nałożyła na pielęgniarki ten obowiązek. Chorym nakładano pampersy zamiast wyprowadzać ich do toalety. Kiedy zaczęło się liczenie pampersów, ich zużycie gwałtownie zmalało. Była pani kierownik też, zdaniem sądu, ponosiła odpowiedzialność za naruszenie praw pracowniczych.

Prokuratura Rejonowa w Kartuzach sprawdza, czy w Dzierżążnie nie doszło do zagrożenia bezpieczeństwa pacjentów oraz naruszenia praw pracowniczych. Wczoraj do prokuratury trafiło również indywidualne doniesienie w tej sprawie, skierowane przez jednego z mieszkańców powiatu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki