Czy to najlepszy sezon w wykonaniu Polpharmy? Trudno jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć, bo zależy, jakie kryteria oceny weźmiemy pod uwagę. W Tauron Basket Lidze niespełna rok temu (pod koniec maja) starogardzianie dowodzeni przez Miliję Bogicevicia zajęli trzecie miejsce. W stolicy Kociewia doszło do wielkiej fety, koszykarze i sztab szkoleniowy wznosili pamiątkowy puchar i brązowe medale.
Powtórzyć wyczynu w ekstraklasie mężczyzn się nie udało, bo Polpharma swoją przygodę zakończyła na ćwierćfinale play-off, a w konsekwencji na piątym miejscu. Postać rzeczy zmienia zupełnie, wywalczony w lutym, Puchar Polski. Żeby go zdobyć, Kociewskie Diabły musiały w Final Four pokonać mistrza i wicemistrza kraju, czyli Asseco Prokom Gdynia oraz Anwil Włocławek.
- Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolony z tego sezonu. Sponsor wymagał od nas awansu do play-off. To oczywiście było na początek, bo nie mieliśmy wejść do tej fazy i spocząć na laurach, tylko powalczyć o jak najlepszy wynik. Po drodze zdobyliśmy Puchar Polski, do tego piąte miejsce. To naprawdę wielki sukces - przyznał Roman Olszewski, prezes klubu, który w porę zareagował na złe wyniki drużyny i zwolnił już po czterech meczach Pawła Turkiewicza.
W jego miejsce zatrudniono Sretenovicia, który wykrzesał z zespołu wszystko, co najlepsze. Przez pewien czas - wciąż aktualni - brązowi medaliści byli na ustach wszystkich. Polpharma grała przebojowo, a na dodatek zespołowo. Zanotowała imponującą serię zwycięstw, po której znalazła się w ścisłej czołówce Tauron Basket Ligi.
Ale z fantastycznej drużyny uszło powietrze tuż po wielkim sukcesie. Pod koniec sezonu zasadniczego zawodnicy nie demonstrowali już tak wysokiej dyspozycji. Farmaceuci przegrali pięć meczów z rzędu, z czego aż cztery w końcówce. Dopiero na koniec rundy Polpharma przełamała kryzys i wygrała w Zielonej Górze z tamtejszym Zastalem, przeskakując w ten sposób w tabeli Anwil.
Niestety, w ćwierćfinale play-off gracze Sretenovicia nie byli w stanie dorównać Enerdze Czarnym. Forma SKS wprawdzie rosła, ale brakowało jeszcze wiele, żeby zatrzymać słupszczan. Zwłaszcza że w ostatnim spotkaniu sezonu kontuzji doznał rozgrywający Robert Skibniewski, co pokrzyżowało plany ekipie ze stolicy Kociewia.
- Myślę, że nie graliśmy tak, jak przed Pucharem Polski i w jego trakcie, czyli przede wszystkim zespołowo, bo na tym się opieraliśmy. To była nasza największa siła. Zaczęliśmy też gorzej bronić. System był nadal taki sam. Funkcjonowało to dobrze w środku rundy, czyli zmienna obrona, zaskoczenie przeciwnika strefą czy strefą kombinowaną. I tego brakowało w Słupsku - tłumaczył na naszych łamach Olszewski.
Starogardzianie mają teraz półroczny rozbrat z ligową koszykówką, ale prawdopodobnie we wrześniu zagrają z mistrzem kraju o prestiżowy Superpuchar Polski.
- I z tego może być podwójna korzyść, bo prócz historycznego sukcesu (wywalczenia Pucharu Polski), będziemy mieli też okazję do zdobycia Superpucharu Polski. Mecz o wielką stawkę, być może kolejny puchar do kolekcji - dodał Olszewski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?