Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polpharma z piątym miejscem i z Pucharem Polski

Patryk Kurkowski
Siłą Polpharmy była gra zespołowa. Kiedy jej brakowało, to Kociewskim Diabłom szło źle
Siłą Polpharmy była gra zespołowa. Kiedy jej brakowało, to Kociewskim Diabłom szło źle Ewa Macholla
Koszykarze Polpharmy już odpoczywają po ciężkim sezonie. Łącznie rozegrali aż 35 meczów, co rekordem może nie jest, ale zdarzały się tygodnie, w których starogardzianie rozgrywali dwa, trzy, a nawet cztery mecze. Wiekopomnym sukcesem podopiecznych trenera Zorana Sretenovicia było wywalczenie Pucharu Polski. W Tauron Basket Lidze Farmaceuci zajęli wysokie piąte miejsce.

Czy to najlepszy sezon w wykonaniu Polpharmy? Trudno jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć, bo zależy, jakie kryteria oceny weźmiemy pod uwagę. W Tauron Basket Lidze niespełna rok temu (pod koniec maja) starogardzianie dowodzeni przez Miliję Bogicevicia zajęli trzecie miejsce. W stolicy Kociewia doszło do wielkiej fety, koszykarze i sztab szkoleniowy wznosili pamiątkowy puchar i brązowe medale.

Powtórzyć wyczynu w ekstraklasie mężczyzn się nie udało, bo Polpharma swoją przygodę zakończyła na ćwierćfinale play-off, a w konsekwencji na piątym miejscu. Postać rzeczy zmienia zupełnie, wywalczony w lutym, Puchar Polski. Żeby go zdobyć, Kociewskie Diabły musiały w Final Four pokonać mistrza i wicemistrza kraju, czyli Asseco Prokom Gdynia oraz Anwil Włocławek.

- Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolony z tego sezonu. Sponsor wymagał od nas awansu do play-off. To oczywiście było na początek, bo nie mieliśmy wejść do tej fazy i spocząć na laurach, tylko powalczyć o jak najlepszy wynik. Po drodze zdobyliśmy Puchar Polski, do tego piąte miejsce. To naprawdę wielki sukces - przyznał Roman Olszewski, prezes klubu, który w porę zareagował na złe wyniki drużyny i zwolnił już po czterech meczach Pawła Turkiewicza.

W jego miejsce zatrudniono Sretenovicia, który wykrzesał z zespołu wszystko, co najlepsze. Przez pewien czas - wciąż aktualni - brązowi medaliści byli na ustach wszystkich. Polpharma grała przebojowo, a na dodatek zespołowo. Zanotowała imponującą serię zwycięstw, po której znalazła się w ścisłej czołówce Tauron Basket Ligi.

Ale z fantastycznej drużyny uszło powietrze tuż po wielkim sukcesie. Pod koniec sezonu zasadniczego zawodnicy nie demonstrowali już tak wysokiej dyspozycji. Farmaceuci przegrali pięć meczów z rzędu, z czego aż cztery w końcówce. Dopiero na koniec rundy Polpharma przełamała kryzys i wygrała w Zielonej Górze z tamtejszym Zastalem, przeskakując w ten sposób w tabeli Anwil.

Niestety, w ćwierćfinale play-off gracze Sretenovicia nie byli w stanie dorównać Enerdze Czarnym. Forma SKS wprawdzie rosła, ale brakowało jeszcze wiele, żeby zatrzymać słupszczan. Zwłaszcza że w ostatnim spotkaniu sezonu kontuzji doznał rozgrywający Robert Skibniewski, co pokrzyżowało plany ekipie ze stolicy Kociewia.

- Myślę, że nie graliśmy tak, jak przed Pucharem Polski i w jego trakcie, czyli przede wszystkim zespołowo, bo na tym się opieraliśmy. To była nasza największa siła. Zaczęliśmy też gorzej bronić. System był nadal taki sam. Funkcjonowało to dobrze w środku rundy, czyli zmienna obrona, zaskoczenie przeciwnika strefą czy strefą kombinowaną. I tego brakowało w Słupsku - tłumaczył na naszych łamach Olszewski.

Starogardzianie mają teraz półroczny rozbrat z ligową koszykówką, ale prawdopodobnie we wrześniu zagrają z mistrzem kraju o prestiżowy Superpuchar Polski.

- I z tego może być podwójna korzyść, bo prócz historycznego sukcesu (wywalczenia Pucharu Polski), będziemy mieli też okazję do zdobycia Superpucharu Polski. Mecz o wielką stawkę, być może kolejny puchar do kolekcji - dodał Olszewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki