18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policjant przeżył piekło w areszcie. Po 9 latach został uniewinniony [ZDJĘCIA]

Łukasz Kłos
Z gdańskiego komisariatu został wyprowadzony na oczach kolegów z policji. Trafił do aresztu. Szykanowany przez współosadzonych, dwukrotnie znalazł się w szpitalu. Zwolniony został dopiero po półtora roku odsiadki. Na wyrok uniewinniający musiał jednak czekać aż 9 lat.

Do dziś wymaga stałej opieki lekarskiej - i choć z problemami psychicznymi dał sobie radę, to nękają go schorzenia kardiologiczne. Uniewinniony chce wrócić do służby w policji, mimo iż ominęły go wszelkie awanse - zarówno w hierarchii stopni, jak i na policyjnych stanowiskach.

Teraz przed gdańskim sądem dochodzi zadośćuczynienia za półtora roku niesłusznego aresztu i lata złamanej kariery. Liczy na 1,1 mln zł od Skarbu Państwa.

- Zarzuty zostały wyssane z palca. Padłem ofiarą zemsty półświatka, a prokuratura oskarżyła mnie na podstawie bardzo wątpliwych dowodów - podkreśla dziś policjant (sąd zabronił używania jego imienia i nazwiska w publikacjach ze względu na charakter jego pracy - mężczyzna jest funkcjonariuszem operacyjnym z pionu kryminalnego gdańskiej policji).

Gehenna policjanta zaczęła się w połowie czerwca 2003 r. Wtedy to do jednego z gdańskich komisariatów wkroczyli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Na oczach kolegów mężczyzna został wyprowadzony z budynku. Nim minęło 48 godzin, trafił za kratki - sąd przychylił się do wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie.

Choć policjant trafił do aresztu poza Gdańskiem, wśród grypsujących błyskawicznie rozniosła się wieść o tym, że "pod celą jest policjant". W więziennej hierarchii osadzony policjant ląduje na samych dołach.

Dziś mężczyzna tamte chwile wspomina zdawkowo: - Chciano mnie psychicznie zniszczyć. Wszyscy w areszcie wiedzieli, kim jestem.

Rozgrzebywanie jedzenia, mieszania go z fekaliami, obraźliwe zachowania to tylko niektóre z szykan, jakich doświadczył od współosadzonych. Mężczyzna nie uniknął też aktów przemocy fizycznej.

Stres i permanentny stan osaczenia spowodowały u niego stany lękowe i depresyjne. Jeszcze w areszcie wymagał pomocy psychiatrycznej. Do problemów psychicznych dołączyły schorzenia gastryczne. Dwukrotnie w ciągu pół roku trafił do więziennego szpitala.

- Niemal cały przełyk i żołądek miałem zniszczone nadżerkami. Zbagatelizowano problem. Choć mój stan był krytyczny, to leczenie ograniczono jedynie do leczenia zachowawczego - wspomina policjant.

Po zwolnieniu z tymczasowego aresztu jeszcze miesiącami dochodził do siebie.

Pierwsze uniewinnienie policjant usłyszał w styczniu 2010 r. Prokuratura odwołała się od wyroku. Z przyczyn formalnych sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia. Jednak w sierpniu 2011 r. niewinność policjanta była już bezapelacyjna - od drugiego uniewinnienia prokuratura się nie odwoływała.

- To znamienne. Z zasady bowiem prokuratura odwołuje się od wyroków uniewinniających. To potwierdza tylko nasze przekonanie, że przedstawione przez nią dowody były miałkie - mówi mec. Łukasz Isenko, pełnomocnik funkcjonariusza.
Ani policjant, ani jego adwokat nie mogą mówić o szczegółach procesu karnego. Odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Wszak dotyczył tajemnic operacyjnych policji.

Wiadomo jednak, że CBŚ zainteresowało się gdańskim policjantem niejako "przy okazji" - rozpracowując głośny przed dekadą gang Rusłana Hadżajewa. Choć gdański kryminalny nigdy nie był wiązany z tą grupą przestępczą, to "wyskoczył" śledczym przy okazji analizowania podsłuchów. Ze zgromadzonych w śledztwie materiałów miało wynikać, że był zamieszany w paserkę jednego auta oraz kradzież z włamaniem drugiego. Tyle że, jak tłumaczy funkcjonariusz, rzekoma paserka była elementem wcześniej zaplanowanej i udokumentowanej gry operacyjnej policji.

- Zawiódł system, obieg dokumentów... Nie potrafię tego zrozumieć - przyznaje i dodaje, że drugi z zarzutów był zemstą półświatka, a prokurator nie przedstawił ani jednego świadka wiążącego go ze sprawą.

We wtorek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku odbyła się rozprawa w procesie o odszkodowanie. Przesłuchany był drugi z wezwanych biegłych lekarzy. Proces zmierza ku końcowi. Wyrok w tej sprawie zapadnie najprawdopodobniej w grudniu.

Napisz do autora: [email protected]

Groźna grupa przestępcza

Vadim L., zwany Rusłanem Hadżajewem, stał według śledczych na czele groźnej grupy przestępczej, której zarzucano wielokrotne zabójstwa i napady z bronią w ręku.

Jego korzenie sięgają Łotwy, ale - zdaniem organów ścigania - przestępczą działalność rozwinął w Polsce. W działaniach miał wzorować się na niesławnym Alu Capone.

Stworzył zorganizowaną, zbrojną grupę przestępczą. Na jej konto policjanci przypisują co najmniej siedem zabójstw, w tym morderstwo trzyosobowej białoruskiej rodziny. Poza tym też liczne napady z bronią w ręku. Jeden z najgłośniejszych to napad na konwój Poczty Polskiej z października 1999 r., kiedy to łupem rabusiów padło niemal 900 tys. zł. W ujęciu Łotysza pomogli amerykańscy policjanci, gdyż Hadżajew ukrywał się na Florydzie. Akt oskarżenia sporządzony w sprawie jego grupy objął 15 mężczyzn. Gdańskiego policjanta wśród nich nie było. Prokuratura od początku powtarzała, że nie miał on związku z gangsterami, a jego sprawa wynikła "przy okazji".

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki