Jak informuje szef kartuskiej prokuratury, części odkryte w warsztacie zostały teraz poddane specjalistycznym badaniom. Celem jest ustalenie źródeł ich pochodzenia. Kilkadziesiąt tysięcy części - w tym fotele, tapicerki, silniki, pocięte karoserie, poduszki powietrzne, sterowniki, radia samochodowe oraz wiele części samochodowych z usuniętymi numerami identyfikacyjnymi - wszystko to, poukładane pod dachem i na ponadhektarowym placu, znaleźli policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku w jednej z wsi pod Kartuzami.
Funkcjonariusze są przekonani, że w autohandlu kwitła paserka. Co ciekawe, samochodowa dziupla znajdowała się w jej... centrum. Na trop nielegalnej działalności trafili rozpracowując jedną ze spraw z gdańskiego podwórka.
- Każda z części musi zostać zbadana przez biegłego. Musimy też ustalić źródło jej pochodzenia, w szczególności sprawdzić, czy pochodziła z przestępstwa - tłumaczy prok. Remigiusz Signerski, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Kartuzach, która nadzoruje śledztwo w tej sprawie. Prokurator nie kryje, że ze względu na rozmiar policyjnego znaleziska specjalistyczne badania potrwają co najmniej kilka miesięcy.
Formalnie nie zostały jeszcze nikomu postawione zarzuty, choć policjanci podkreślają, że doskonale wiedzą, kto jest zamieszany w nielegalny proceder. Śledczy koncentrują się teraz na analizie zgromadzonego materiału dowodowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?