Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polaków w dobrej formie stać nawet na medal

Patryk Kurkowski
Polacy w fazie interkontynentalnej grali z Brazylią i USA
Polacy w fazie interkontynentalnej grali z Brazylią i USA Sylwia Dąbrowa
Indywidualnie wypadamy znakomicie, w pokonanym polu zostawiamy nawet mistrzów świata Brazylijczyków, ale jako zespół mamy sporo niedociągnięć. W turnieju finałowym ominęliśmy trudniejszą grupę, lecz bez poprawy i stabilizacji o awans do półfinału będzie szalenie ciężko. Zwłaszcza że na tym etapie nikt nie sprzeda tanio skóry.

Na sam koniec fazy interkontynentalnej mistrzowie Europy zostali wręcz schłostani przez Canarinhos. Przegrali szybko w trzech setach. Wściekły był trener Andrea Anastasi, który... obraził się na swoich podopiecznych. Podczas przerw Włoch nawet nie rozmawiał z siatkarzami. Bez wątpienia był to najgorszy mecz biało-czerwonych w tej edycji Ligi Światowej. Porażkę można tłumaczyć niewyobrażalną siłą rywala, mimo że szkoleniowiec mistrzów świata Bernando Rezende dał więcej szans rezerwowym.

Druzgocącej klęski przed własną publicznością nie usprawiedliwia jednak nic. Polacy nie podjęli nawet walki. Szwankował atak, który przed pierwszą batalią w Ergo Arenie budzi największe obawy. Nasi siatkarze grają po prostu zbyt schematycznie. Efektywność środkowych jest przeciętna, co zmusza nas do częstego grania skrzydłami, ale wtedy gra staje się przewidywalna.

Niestety, to nie jedyny mankament drużyny Anastasiego. W pierwszej rundzie Ligi Światowej Polakom brakowało stabilizacji. Bardzo dobre mecze przeplatali równie kiepskimi, stąd też sinusoida w starciach z Amerykanami, na którą wpływ miała spora liczba błędów naszych graczy. Nawet w spotkaniach z Portoryko nie wszystko było dopracowane. Debiutująca drużyna dzielnie stawiała opór w czwartym boju mistrzom Europy, w obozie których często dochodziło do nieporozumień. Na tym etapie zmagań utrzymanie wysokiej dyspozycji jest na wagę złota. Wypracować przewagi nasi zawodnicy nie potrafią też na zagrywce. Groźne i mocne serwisy posiadają tylko Bartosz Kurek, Michał Kubiak oraz Michał Ruciak.

Ogromnym zaskoczeniem po fazie interkontynentalnej są wysokie pozycje Polaków w klasyfikacjach indywidualnych. Przeżywający kolejną młodość Krzysztof Ignaczak był najlepiej broniącym i najlepszym libero, wyprzedził nawet niesamowitego Brazylijczyka Santosa Sergio. Na bloku świetnie spisuje się najwyższy w naszym zespole Marcin Możdżonek, zaś w czołówce punktujących plasuje się Kurek. Ku zdumieniu wszystkich najlepiej rozgrywającym, przynajmniej statystycznie, bo na parkiecie nie wyglądało to znakomicie, jest Łukasz Żygadło.

Można więc śmiało powiedzieć, że są podstawy, aby osiągnąć dobry wynik. W ekipie Anastasiego widać głód zwycięstw i determinację, ale niekiedy brakuje zgrania i spokoju, co jest wynikiem odmłodzenia zespołu i braku kilku kluczowych zawodników.

Napawać optymizmem może za to przyzwoita gra w obronie. Biało-czerwoni solidnym blokiem i zastawieniem, potrafili podbić nawet wymagające akcje mistrzów świata czy mistrzów olimpijskich. To bodaj jedyne elementy, do których nie można mieć większych uwag.

Poznaliśmy tak naprawdę dwa oblicza Polaków. Przeważnie siatkarze znad Wisły prezentowali się godnie, wszak w trzech meczach z Brazylią walczyli jak równy z równym. Także w potyczkach z USA można było dostrzec kilka pozytywnych aspektów.

W turnieju finałowym czeka nas trudna przeprawa. Chociaż grupa E zdaniem ekspertów jest łatwiejsza od F, nazwanej zresztą "grupą śmierci", to mimo wszystko żadnej ekipy nie można zlekceważyć. Argentyńczycy jeszcze kilka lat temu należeli do grona przeciętniaków, ale młode pokolenie dorosło i rozwinęło swoje umiejętności, a obecnie stanowi ogromne zagrożenie. Albicelestes znaleźli się w decydującej fazie kosztem nie byle kogo, bo brązowych medalistów ubiegłorocznych mistrzostw świata Serbów. Polacy staną też w szranki z czwartymi na MŚ Włochami, którym wówczas sprzyjała drabinka. W LŚ siatkarze Mauro Berruto prezentowali się jednak znakomicie. W najgorszej formie była Bułgaria, która miała spore problemy w pierwszym etapie, ale w jej składzie jest kilku zawodników wielkiego formatu.

"Orły" Anastasiego stać na półfinał, zwłaszcza że grają przed własną publicznością. O medal będzie znacznie trudniej, ale w dobrej formie Polacy mogą nawet pokusić się o niego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki