Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy jak żywy towar

J. Klein, R. Kiewlicz
Nawet kilkudziesięciu Polaków może nadal niewolniczo pracować w miastach Sheffield oraz Blackburn w Wielkiej Brytanii. Kilku z nich udało się uciec w ubiegłym tygodniu. Sprawą - po tym, jak opisała ją "Polska Dziennik Bałtycki" - zajęły się organa ścigania.

Śledztwo wszczęte przez gdański oddział Prokuratury Krajowej wyjaśni, czy nie zostało popełnione groźne przestępstwo handlu ludźmi. - Definicja handlu ludźmi jest bardzo szeroka. Nie jest to jedynie sprzedaż człowieka, to także wszelkie formy wyzysku przy użyciu podstępu czy wykorzystania trudnej sytuacji. Obecnie wszelkie regulacje prawne światowe i unijne idą w tym kierunku, aby z całą stanowczością ścigać tego rodzaju przestępczość - powiedział Zbigniew Niemczyk, szef Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Gdańsku.

Nakaz ścigania przypadków wyzysku wynika z prawa międzynarodowego, z tzw. Protokołu Palermo przyjętego przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Zeznania, jakie uzyskali prokuratorzy, wskazują także na możliwość popełnienia innych przestępstw, czyli oszustwa, pracy niewolniczej, działania zorganizowanej grupy przestępczej czy zastraszania. Sprawą zajęła się Prokuratura Krajowa, ponieważ ma ona wymiar międzynarodowy.

Poszkodowani Polacy pochodzą z wielu regionów kraju. Śledztwo nie będzie łatwe, ponieważ wymaga współpracy z brytyjską policją i służbami dyplomatycznymi. Na obecnym etapie prokuratura szuka kolejnych świadków. - Kieruję też apel do wszystkich osób, które zostały oszukane w podobny sposób, by jak najszybciej skontaktowały się z wydziałem dochodzeniowo-śledczym Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku - powiedział Zbigniew Niemczyk.

- Mam nadzieję, że działania śledczych doprowadzą do ukrócenia wyzysku na Wyspach Brytyjskich. Przetrzymywanych może być tam jeszcze wielu rodaków, ponieważ ogłoszenia w prasie cały czas się ukazują - dodaje Krzysztof Kropidłowski z Gdańska, który odpowiedział właśnie na takie ogłoszenie.

W styczniu tego roku zadzwonił pod podany angielski numer kontaktowy. Miał pracować jako budowlaniec za przyzwoitą stawkę 10 funtów na godzinę. Na miejscu przeżył horror. - Z lotniska w Liverpoolu odebrał mnie bus. Za transport kazano mi oczywiście zapłacić. Zajechaliśmy pod dom. Wchodzę do pokoju, a tam sami Romowie - opowiadał pan Krzysztof. - Zabrali mi jedzenie i inne artykuły, które przywiozłem. Zostałem bez niczego, bez pieniędzy, jedzenia. Od każdego z nas brali 120-220 funtów. Dowiedziałem się, że teraz to ja jestem im winny pieniądze za to, że załatwili mi pracę.

Przez następne dni pan Krzysztof, razem z kilkunastoma rodakami, był zmuszany do pracy na czarno na okolicznych budowach. Nie dostawali oczywiście za to zapłaty. Nie dawano im także jedzenia, a spali stłoczeni na podłodze w jednym pokoju.

Ci, którzy próbowali dopominać się o pieniądze, byli zastraszani. "Pracodawcy" odcięli też w mieszkaniu Polaków gaz i prąd oraz wodę. Nikt nie martwił się o prowiant dla nich. Nie mogąc znieść dalszej gehenny, postanowili uciec. Przekonali do ucieczki kierowcę samochodu, który dowoził nowych pracowników z lotniska. Był to Polak. Miał wzbudzać zaufanie rodaków. Prawdziwi "pracodawcy" ujawniali się dopiero później.
Kropidłowskiemu i kilku kolegom udało się uciec o piątej nad ranem. Po cichu wyszli z domu. Wsiedli do samochodu i pojechali do Londynu, ponad 200 mil.

- W trakcie ucieczki "pracodawcy" próbowali nas namierzyć przez komórkę i kazali kierowcy natychmiast nas przywieźć z powrotem - mówi Kropidłowski. - To prawdziwa mafia. Mają wiele domów i mieszkań, do których co rusz się przenoszą. Polaków do pracy ściągają z całego kraju.

Oszuści na jednej grupie sprowadzonych fachowców są w stanie zarobić nawet kilkanaście tysięcy funtów. Jak na razie przestępcy czują się bezkarni.

- Proceder trwa już od dawna - twierdzi jeden z członków organizacji polonijnej w Wielkiej Brytanii. - Przestępcy ogłaszają się w gazetach na terenie całej Polski. Zawsze też podają jedynie numer komórkowy.
Z relacji Krzysztofa Kropidłowskiego wynika, iż kiedy uciekał, na budowach w Blackburn zostało jeszcze kilkunastu Polaków.
Ktokolwiek został poszkodowany i oszukany w podobny sposób, powinien skontaktować się z wydziałem dochodzeniowo-śledczym Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku pod numerem telefonu 058 321 59 00.

Dochodzi nawet do morderstw

Przypadki wykorzystywania Polaków za granicą stały się prawdziwą plagą. Najtragiczniejszy jak dotychczas przypadek zdarzył się w ub. roku we Włoszech. W obozach pracy na południu kraju więzionych było ponad tysiąc Polaków. Cztery osoby popełniły samobójstwo. Polska i włoska policja nie wykluczają, że mogło też dochodzić do zabójstw i śmierci z wycieńczenia. W tej sprawie dotychczas zatrzymano ok. 25 osób na terenie Polski i Włoch. W ubiegłym roku media huczały od informacji o obozach pracy w Anglii. Polacy zatrudnieni w firmie Just Prepared Ltd. pracowali dziennie po 17 godzin w dramatycznych warunkach sanitarnych. Doniesienia mediów w tej sprawie odbiły się szerokim echem. Problemu to nie rozwiązało. Nadal dochodzi do wielu wypadków niewolniczej pracy.

Protokół Palermo

Został przyjęty przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych w 2000 roku. Dokument definiuje pojęcie handlu ludźmi, wskazując, iż jest to werbowanie, transport, przekazywanie, przechowywanie lub przyjmowanie osób z zastosowaniem gróźb lub użycia siły lub też z wykorzystaniem innej formy przymusu. Chodzi o uprowadzenia, oszustwa, wprowadzenia w błąd, nadużycia władzy lub wykorzystania słabości, wręczenia lub przyjęcia płatności lub korzyści dla uzyskania zgody w celu wykorzystania przez osobę mającą kontrolę nad inną osobą. Wykorzystanie obejmuje m.in. wykorzystanie seksualne, pracę lub usługi o charakterze przymusowym. Zgoda ofiary nie ma znaczenia dla zaistnienia przestępstwa, w momencie kiedy posłużono się którąś ze wspomnianych metod.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki