Do ostatniego meczu ze Śląskiem drużyna Lechii miała w składzie dwie szczęśliwe osoby. Po pierwsze Pawła Buzałę, bo jak strzelał gole, to biało-zieloni wygrywali, a po drugie Mateusza Bąka, z którym w składzie przegrali po raz pierwszy w sezonie dopiero z zespołem z Wrocławia.
- Nie rozmawiajmy o rzeczach pobocznych - mówi Bąk. - Spodziewam się trudnego meczu, na który musimy być dobrze przygotowani. Podbeskidzie gra inaczej, bo trener Leszek Ojrzyński potrafił szybko wpoić zawodnikom waleczność, charakter, zadziorność. Grałem w Bielsku-Białej i pozostała mi do nich sympatia, ale jestem w Lechii, a to jest klub, który mam w sercu.
Fakty są takie, że Buzała przynosi szczęście biało-zielonym. W tym sezonie strzelał gole w meczach ligowych z Jagiellonią Białystok, Cracovią, Legią Warszawa, Zagłębiem Lubin oraz w Pucharze Polski z Wisłą Kraków i wszystkie te spotkania biało-zieloni wygrali. Gdańszczanie tylko w spotkaniu pucharowym z Siarką Tarnobrzeg zdołali odnieść zwycięstwo bez wkładu Buzały. Gole Pawła dają Lechii wymierną wartość w postaci punktów i awansu w Pucharze Polski. Zupełnie inaczej ma się sytuacja z Piotrem Grzelczakiem, który strzelił w T-Mobile Ekstraklasie w bieżących rozgrywkach pięć goli. Tylko jedno jego trafienie, w spotkaniu z Zagłębiem w Lubinie, dało biało-zielonym trzy punkty. Bramki strzelane w spotkaniach z Pogonią Szczecin, Koroną Kielce i Zawiszą Bydgoszcz dawały po jednym punkcie, a gol ze Śląskiem okazał się tylko honorowym trafieniem.
- Znowu strzeliłem gola, ale Lechia nie wygrała meczu - smucił się Grzelczak po spotkaniu ze Śląskiem.
W tego typu talizmany nie wierzy trener Michał Probierz, który przyznał, że nawet w okresie kariery piłkarskiej nie miał żadnego amuletu mającego przynosić szczęście.
- Buzała gra regularnie. Czasami nie od początku, ale jest nam potrzebny, tak jak wszyscy zawodnicy - mówi szkoleniowiec biało-zielonych. - Mam nadzieję, że nadal będzie strzelał gole. Mamy plan, ja w Pawła wierzę i to jest najważniejsze.
Podbeskidzie zremisowało mecz z Wisłą Kraków, ale pokazało się z bardzo dobrej strony. Tego dnia świetnie spisywał się w bramce Białej Gwiazdy Michał Miśkiewicz. "Górale" mają problem ze strzelaniem goli, bo w tym sezonie zdobyli tylko dwa przed własną publicznością. To jednak wciąż zespół, który wygrał w pierwszej rundzie tylko jedno spotkanie i okupuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Sobotni mecz będzie bardzo ważny dla ekipy z Bielska-Białej.
Ale dla Lechii też, bo po porażce ze Śląskiem wypadła z czołowej ósemki. Gdańszczanie tylko w dwóch meczach sezonu nie strzelili gola, więc i w Bielsku-Białej powinni trafić do siatki. Ważniejsza jest jednak konsekwentna gra w obronie. Muszą unikać takich błędów jak ze Śląskiem, kiedy stracili dwie bramki po stałych fragmentach.
- Podbeskidzie gra inaczej po zmianie trenera i zdajemy sobie z tego sprawę. Ta drużyna zawsze była groźna u siebie. Musimy się nastawić na to, żeby zagrać dobre spotkanie i wykorzystać błędy naszych rywali, bo te również popełniają. Atutem Podbeskidzia są stałe fragmenty gry i na to musimy zdecydowanie uważać. Spadliśmy poniżej ósmego miejsca w tabeli, ale taki jest sezon. Przede wszystkim bardzo długi i nie da się tak grać, że cały czas wszystko będzie super. Zdaję sobie sprawę, że momenty są trudne. W Bielsku-Białej przede wszystkim chcemy grać dobrze i zdobyć trzy punkty - powiedział trener Probierz.
Obydwa zespoły nie będą mogły zagrać w tym meczu w pełnych składach. W drużynie Podbeskidzia zabraknie na pewno Dariusza Łatki, który w spotkaniu z Wisłą dostał czwartą żółtą kartkę i będzie musiał pauzować. W Lechii stratą dla ofensywy będzie brak kontuzjowanego Daisuke Matsuiego. Japończyk doznał kontuzji w spotkaniu ze Śląskiem i nie trenuje.
- Nie ma szans, żeby zagrał z Podbeskidziem. Staramy się, aby był gotowy do gry w meczu z Ruchem Chorzów - zdradza trener Probierz.
Matsuiego może zastąpić Piotr Wiśniewski, który został przywrócony przez szkoleniowca do pierwszego zespołu. Ostatnio nie prezentował wysokiej formy, ale w Bielsku-Białej może otrzymać kolejną szansę. Wydaje się, że "Wiśnia" jest bliższy zastąpienia Matsuiego niż Mateusz Machaj, i to właśnie on powinien zmienić Japończyka w kadrze meczowej.
- Wiśniewski wrócił, bo to piłkarz, który zasługuje na szansę. Musi tylko rozumieć, że dla mnie najważniejsza jest drużyna - przekonuje Probierz.
W nowej fryzurze zaprezentuje się w Bielsku-Białej Deleu. Brazylijczyk przefarbował włosy, a to przez przegrany zakład.
- Mam bardzo dobre relacje z Dudu ze Śląska Wrocław. Mamy ze sobą regularny kontakt. Założyliśmy się przed meczem, że kto przegra, ten farbuje włosy. Śląsk wygrał mecz w Gdańsku, więc padło na mnie - śmieje się Deleu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?