Po meczu w Toruniu Lotos PKO BP liderem

Podopieczne trenera Jacka Winnickiego rozpoczęły zupełnie nieskoncentrowane. Po siedmiu minutach przegrywały 4:20! Efektem przewagi miejscowych były straty, których koszykarki Lotosu w pierwszej kwarcie popełniły aż dziewięć.

Liderką w tej niechlubnej klasyfikacji była Emilia Podrug (3 straty). Chorwatka w ramach rehabilitacji trafieniem "za trzy" zainicjowała pościg. Jej wyczyn powtórzyła Olivia Tomiałowicz i na pierwszą przerwę gdyńskie koszykarki schodziły przy stanie 10:22. Zaraz po wznowieniu gry Tomiałowicz jeszcze raz trafiła zza linii 6,25 m i przewaga miejscowych zaczęła się kurczyć.

Druga połowa meczu była już popisem Beard. Po dwóch z rzędu "trójkach" Amerykanki, koszykarki Lotosu przegrywały już tylko 47:49. Na początku czwartej kwarty "za trzy" trafiła Paulina Pawlak i po tym rzucie gdynianki objęły prowadzenie 54:53. W końcówce bardzo dobrze zagrała też Jekaterina Snitsina.

Najpierw po "trójce" Białorusinki przewaga Lotosu wzrosła do sześciu "oczek" (67:61), a później nie zadrżała jej ręka podczas wykonywania rzutów wolnych po taktycznym faulu torunianek.

W tym meczu najważniejsze było zwycięstwo, które dzięki porażce Wisły Kraków w Gorzowie dało gdyniankom awans na pierwsze miejsce w tabeli. W perspektywie bardzo ważnego spotkania Euroligi w Sibeniku niepokoić musi brak stabilności (Lotos dobrze grał tylko w kwartach parzystych) oraz aż 18 strat (za sześć z nich odpowiadała Podrug) przy zaledwie siedmiu asystach.

Na tak nierówną i niefrasobliwą grę w środowym meczu Euroligi na Chorwacji gdynianki na pewno nie mogą sobie pozwolić. Tam również trzeba wygrać, aby zapewnić sobie awans do play off.

Energa Toruń - Lotos PKO BP Gdynia 66:72 (22:10, 9:19, 22:22, 13:21)
Energa: J. Moore 16 (1), Krawiec 11 (1), S. Moore 11, Q. Channey 7, Gulak 5 (1), oraz Tłumak 13 (2), Żyłczyńska 3 (1), Jasnowska 0, Waligórska 0.
Lotos: Beard 23 (3), Pawlak 10 (2), Snicyna 10, Matovic 8 (1), Leciejewska 2 oraz Currie 8, Tomiałowicz 6 (2), Podrug 5 (1), Marchanka 0.