Plany Startu Gdynia

Jedno jest pewne - na opublikowanej przez Polską Ligę Koszykówki liście 13 drużyn, które zgłosiły się do TBL, widnieje także nazwa gdyńskiego debiutanta. Oznacza to, że debiut trzeciego zespołu z Trójmiasta, a piątego z Pomorza, jest już niemal przesądzony. Klub musi jeszcze uzyskać licencję od ligowych władz, które obecnie rozpatrują wnioski od wszystkich klubów.

Tyle tylko, że w kadrze Startu nie ma na ten moment ani jednego nazwiska, co sprawia że w sezonie transferowym gdyński zespół jest kilka kroków za swoimi rywalami.

- To prawda, ale i my już niebawem sypniemy z rękawa nowymi graczami - zdradza nam prezes klubu Wojciech Pertkiewicz. - W ciągu kilku dni powinniśmy oficjalnie ogłosić nawet 7-8 nazwisk, jednak dopóki nie mamy podpisów pod kontraktami, nie chciałbym mówić dokładnie o kogo chodzi. Jeśli chodzi o graczy z poprzedniego sezonu to prowadzimy rozmowy z kilkoma koszykarzami.

Także w tym tygodniu stanie się jasne, kto poprowadzi gdyńskiego debiutanta. Trener Paweł Turkiewicz, który opiekował się zespołem w I lidze, w najbliższym sezonie będzie pracował w Śląsku Wrocław. Jego następcą, według nieoficjalnych doniesień, ma zostać Słoweniec David Dedek, który znany jest w Trójmieście z asystowania Tomasowi Pacesasowi w Asseco Prokomie.

- W kwestii stanowiska trenera tak samo będę mógł się wypowiedzieć dopiero, gdy będziemy mieli podpisaną umowę. Obojętnie, czy zespół poprowadzi David Dedek, czy ktoś inny, szkoleniowiec będzie miał decydujące zdanie w kwestii planu przygotowań sportowych do nowego sezonu - dodaje prezes Startu.

Jako, że hala sportowo-widowiskowa Gdynia będzie miała w nadchodzącym sezonie mocno napięty terminarz (występują w niej także koszykarze Asseco Prokomu, koszykarki Lotosu i szczypiornistki Vistal Łączpolu), gracze Startu swoje mecze rozgrywać mają - tak jak w I lidze - w hali GOSiR przy ul. Olimpijskiej.

- To nie będzie drużyna, która dostanie za zadanie natychmiastowy podbój polskich i światowych parkietów. Zespół ma się opierać na młodych i perspektywicznych Polakach, którzy w przyszłości mogliby zasilać silniejsze kluby, a w dalszej perspektywie nawet reprezentację Polski - kończy Pertkiewicz.