Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Plaga fałszywych zwolnień L-4. Handel kwitnie w internecie

Agnieszka Kamińska
Zwolnienie lekarskie zamówiliśmy, podając fikcyjne dane. Kurier przyniósł druk do redakcji po trzech dniach i zainkasował 117 zł. Na fałszywce jest pieczątka lekarki, która pracuje w Warszawie
Zwolnienie lekarskie zamówiliśmy, podając fikcyjne dane. Kurier przyniósł druk do redakcji po trzech dniach i zainkasował 117 zł. Na fałszywce jest pieczątka lekarki, która pracuje w Warszawie Agnieszka Kamińska
W internecie można kupić lewe zwolnienia lekarskie. Fałszerze drukują zwolnienia, sami wyrabiają sobie pieczątki, a dane lekarzy wyszukują w internecie.

Fikcyjne zwolnienie lekarskie, które kupiliśmy przez internet od „doktora Wieśka”, pokazaliśmy prawnikowi.

- Wygląda jak prawdziwe. Niejeden pracownik kadr nie poznałby, że to falsyfikat. Chociaż papier, na którym został wydrukowany, może budzić podejrzenia. Jest trochę grubszy niż oryginalny. Widać, że oszust zainwestował w dobrą drukarkę - mówi Tomasz Morawski, prawnik z kancelarii Morawski i partnerzy.

Ważna jest też pieczątka. O jej zaginięciu czy kradzieży i wyrobieniu nowej lekarz musi poinformować m.in. ZUS. W naszym przypadku fałszerz prawdopodobnie posłużył się danymi lekarki, które znalazł w sieci. Jej nazwisko i numer prawa wykonywania zawodu znajdują się na stronie Naczelnej Izby Lekarskiej. Sprzedawca mógł bez trudu zamówić pieczątkę, podając te informacje.

- Dla lekarza, który nie wie, że ktoś używa jego nazwiska, sprawa jest wyjątkowo krzywdząca. To oczywiście sprawa dla prokuratury. Należy ją również zgłosić do rzecznika odpowiedzialności zawodowej. Jeśli rzecznik znajdzie przesłanki do winy lekarza, to kieruje sprawę do sądu lekarskiego. Sąd decyduje o winie lub niewinności lekarza. Spraw związanych z potwierdzoną nieprawidłowością wystawiania zwolnień jest kilka rocznie. Bywało, że lekarza spotkała za to kara ograniczenia czynności w wykonywaniu zawodu - tłumaczy Katarzyna Strzałkowska, rzecznik Naczelnej Izby Lekarskiej.

Fałszerstwo jest w stanie wykryć ZUS. Instytucja może ustalić, czy dane zawarte w kopii zwolnienia, które pracownik przekazuje pracodawcy, są zgodne z oryginałem przesłanym do ZUS przez lekarza.

- Kłopot w tym, że w przypadku krótkookresowych zwolnień lekarskich kontrola ZUS jest praktycznie niemożliwa. Zanim zwolnienie trafi fizycznie do ZUS, często kończy się już okres, na który zostało wystawione. Poza tym ZUS sprawdza zwolnienia wyrywkowo - dodaje Tomasz Morawski.

W serwisach ogłoszeniowych znajdziemy kilkadziesiąt ofert dotyczących L4. Fałszerze zachwalają swoje usługi. „Wystawiamy zwolnienia z WF-u, do pracy, na studia. Lekarze wszystkich specjalizacji. Miesięczne zwolnienie już od 520 zł”; „Jestem lekarzem rodzinnym, pediatrą, ortopedą oraz onkologiem. Zwolnienie wysyłam kurierem”; „Nazywam się doktor Joasia i jestem lekarką pierwszego kontaktu. Ceny zwolnień od 100 zł. Forma płatności do uzgodnienia”. To tylko niektóre oferty. Fałszerze proponują najczęściej L4 od psychiatrów.

- Na ten towar jest ogromny popyt. Sam miałem bardzo bezpośrednie pytania od pacjentów, czy byłbym skłonny wystawić zwolnienie w zamian za pewną kwotę. Ci pacjenci mówili, że są przepracowani, że szef nie chce dać im urlopu. Nie brakuje osób, które po prostu udają chorych. Symulują ostrą migrenę lub ból pleców. Miałem pacjenta, który celowo się oparzył, aby tylko nie iść do pracy - twierdzi Andrzej Popielewicz, lekarz medycyny pracy.

Wystawianie fikcyjnych L4 jest przestępstwem. Podlega karze więzienia do ośmiu lat, jeśli zwolnienie zostało wystawione w celu uzyskania korzyści majątkowej. Dowodem dokonania przestępstwa jest wpis w internecie. Policjanci mogą poprosić administratora polskiego serwisu o usunięcie ogłoszenia. Po zakończeniu postępowania również sąd może zasądzić obowiązek usunięcia oferty. Problem się pojawia, gdy serwis znajduje się na zagranicznym serwerze, np. oferta „doktora Wieśka” umieszczona była w witrynie, której właściciel ma siedzibę na Malcie. Nie można było się z nim skontaktować.

W papierowej wersji "Dziennika Bałtyckiego" zamieściliśmy także rozmowę z Ewą Pancer, rzecznikiem oddziału ZUS w Gdańsku. Przypomnieliśmy także o nowych zasadach e-zwolnień, które zaczną obowiązywać od 1 stycznia 2016 roku.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki