Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Wiśniewski z Lechii Gdańsk: Nie nazywam się Cristiano Ronaldo [ROZMOWA]

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polskapresse
Piotr Wiśniewski był bohaterem meczu Lechii Gdańsk z Piastem Gliwice (3:1). Popisał się hat-trickiem, pierwszym w ekstraklasie.

W pierwszym meczu z Piastem strzeliłeś dwa gole, teraz trzy, a wcześniej w Gliwicach też trafiałeś do siatki. Masz patent na Piasta?
Życzyłbym sobie, żebyśmy cały czas grali z Piastem Gliwice. (śmiech) Bardzo się cieszę, bo to wcale nie jest taka łatwa sprawa, żeby strzelić trzy bramki w jednym meczu w ekstraklasie.

A kiedy ostatnio strzeliłeś hat-tricka?
To było chyba w trzeciej lidze, kiedy udało mi się strzelić trzy gole w meczu. Nawet w drugiej lidze, grając w Lechii, zdobywałem maksymalnie dwie bramki. Jestem szczęśliwy, bo spotkanie było dosyć trudne, a przeciwnik wymagający. Piast ostatnio grał super z silnymi zespołami, bo przecież ograł u siebie Legię i Lecha, a z Wisłą w Krakowie zremisował. I to nasze zwycięstwo tym bardziej cieszy.

Mierzyłeś zagranie piłki z rzutu wolnego koło słupka czy to miało być dośrodkowanie, a wyszedł strzał?
Krzyknąłem do chłopaków przed dośrodkowaniem, żeby nabiegali przed bramkę i utrudnili sprawę bramkarzowi. Chciałem mocno dokręcić piłkę w światło bramki i się udało. Chyba jeszcze Maciek Makuszewski przepuścił ją między nogami i szczęśliwie wpadła do bramki.

Po przyjściu trenera Jerzego Brzęczka byłeś rezerwowym. Udowodniłeś, że zasługujesz na grę od pierwszej minuty?
Trzy bramki to dobra odpowiedź na to, że nie dostawałem szansy.

Trener Brzęczek powiedział po meczu, że życzy sobie, abyś zawsze prezentował taką skuteczność.
To nie zawsze się udaje, a ja nie nazywam się Cristiano Ronaldo.

Wiedzieliście, że druga połowa będzie wyglądała w ten sposób, że będziecie bronić wyniku?
Spodziewaliśmy się tego. W przerwie meczu było dosyć nerwowo w szatni. Jak zostaje pół minuty do końca, to nie możemy grać takiej piłki do środka. Wystarczyło zagrać pod linię boczną, ktoś by tam powalczył i sędzia by zakończył pierwszą połowę. Tym bardziej że mieliśmy na boisku jednego zawodnika mniej, obrońcy stali szeroko i nie wszyscy zdążyli wrócić na swoje pozycje.

Kilkunastominutowa przerwa w grze w drugiej połowie, spowodowana odpalonymi racami, wpłynęła na was w jakiś sposób?
Nie. Trochę się ogrzaliśmy i wypoczęliśmy.

Jesteś już piątym strzelcem Lechii w historii w ekstraklasie, a właśnie wyprzedziłeś Razacka Traore. Roman Rogocz, do którego tracisz dwa gole, może już się czuć zagrożony?
Super. Nie prowadzę tych statystyk i nawet nie wiedziałem, jak one wyglądają. Jeżeli jestem gdzieś tam brany pod uwagę w czołówce, to tylko mogę się cieszyć.

Podobno musisz coś postawić chłopakom za hat-tricka?
Aha, to jeszcze ja im muszę postawić? (śmiech) Jak tak ma być, to mogę postawić, ale na razie tylko drożdżówkę.

Zgodnie ze zwyczajem zabrałeś ze sobą piłkę jako strzelec hat-tricka?
Mam ją ze sobą w torbie. Tylko dostałem taką zniszczoną, ale ważne, że w ogóle jest. Pozbieram sobie podpisy, postawię ją w domu gdzieś na szafie.

Który z tych goli był dla ciebie najładniejszy i najtrudniejszy?
Ten pierwszy, bo dużo ludzi było w polu karnym, w świetle bramki. I dość szczęśliwie ta piłka wpadła do siatki, bo chyba praktycznie tylko tam było miejsce.

A który z tych goli najbardziej Cię ucieszył?
Myślę, że ten na 3:0, bo moim zdaniem wtedy było już pozamiatane. Już wtedy wiedziałem, że nie damy sobie wydrzeć tego zwycięstwa.

Takiego właśnie meczu potrzebowaliście, żeby się odbić po ostatnich wynikach?
Zdecydowanie tak. To zwycięstwo możemy zadedykować kibicom, bo nacierpieli się w ostatnim czasie, że musieli oglądać taką grę w naszym wykonaniu. Dlatego dedykuję wygraną naszym najwierniejszym fanom, ale też tym, których - niestety - na tym meczu nie było.

Mateusz Bąk mówił, że będą Ci pomnik stawiać w Starogardzie...

Nie, nie. Żarty sobie robił.

Przed Lechią mecz w Poznaniu z Lechem. Dobrze byłoby zakończyć rok zwycięstwem i przybliżyć się do czołowej "ósemki", która jeszcze kilka dni temu wydawała się tak odległa?
Czeka nas mega trudne spotkanie, bo o ile pamiętam nie zdobyliśmy jeszcze w Poznaniu punktu. Chyba nawet nie byliśmy tego bliscy. Każda seria musi się skończyć. Mam nadzieję, że chłopacy, którzy z Piastem odnieśli urazy, będą gotowi na mecz z Lechem, bo bez nich będzie znacznie trudniej o dobry wynik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki