Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze Lechii trenowali, potem pojechali na zgrupowanie, a w poniedziałek chcą pokonać ŁKS

Paweł Stankiewicz
Minął czas, kiedy rozdawaliśmy punkty - zdają się pokazywać Marcin Pietrowski (z lewej) i Paweł Nowak (w środku)
Minął czas, kiedy rozdawaliśmy punkty - zdają się pokazywać Marcin Pietrowski (z lewej) i Paweł Nowak (w środku) Grzegorz Mehring
Piłkarze Lechii powalczą o pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. W trzech meczach gdańszczanie zdobyli zaledwie jeden punkt. W poniedziałek Lechia podejmie na PGE Arenie drużynę ŁKS Łódź, a to spotkanie rozpocznie się o godz. 18.30. Transmisję z meczu przeprowadzą Canal+ Sport i Eurosport 2.

Fani wciąż wierzą w zespół biało-zielonych, bo w niedzielę uprawnionych do wejścia na stadion było już ponad 15 tysięcy osób. Frekwencja raczej nie będzie tak świetna, jak podczas meczu z Cracovią, kiedy na trybunach zasiadło blisko 35 tysięcy widzów. Trudno jednak spodziewać się powtórki. Gra Lechii nie była jednak zachęcająca, a do tego mecz z ŁKS odbędzie się w poniedziałek. Taki termin z pewnością nie wpływa pozytywnie na większą frekwencję. Ludzie pracują w różnych godzinach i nie każdy będzie miał możliwość wybrać się dziś na PGE Arenę.

To pomysł Ekstraklasy SA wprowadzony od tego sezonu, aby wydłużyć kolejkę ligową o jeden dodatkowy dzień. I właśnie po raz pierwszy gdańscy piłkarze będą musieli przystąpić do gry o punkty właśnie w ten dzień tygodnia. To skróci gdańskiej drużynie przyszły tydzień. Na treningi zostaną bowiem tylko trzy dni, a już w piątek Lechia będzie musiała udać się do Krakowa na kolejne spotkanie ligowe z Wisłą.

Trenerzy i piłkarze Lechii zdają sobie sprawę z sytuacji zespołu w ligowej tabeli. Gdańszczanie mieli grać o czołowe miejsca w lidze, a patrzą w dół tabeli. Potrzebne jest zwycięstwo, które pozwoli drużynie się przełamać i uwierzyć we własne możliwości.

W niedzielę wieczorem biało-zieloni mieli ostatni trening przed meczem, a zaraz po nim udali się na krótkie zgrupowanie koło Żukowa.

- Nie ma co dopatrywać się w tym sensacji - mówi Tomasz Kafarski, trener Lechii. - Taki wyjazd jest szeroko pojętą normą. Zawodnicy w cichych pokojach i w spokoju będą się przygotowywać do jakże ważnego dla nas meczu.

Gdańszczanie muszą zagrać w poniedziałek inaczej, znacznie lepiej niż w spotkaniu z Cracovią. Zresztą w zespole biało-zielonych zdają sobie z tego sprawę. Dodatkowym atutem powinien być powrót do składu Łukasza Surmy, kapitana zespołu, który ma już za sobą karę za czerwoną kartkę. W meczu z Cracovią brak tego piłkarza był aż nadto widoczny, bowiem Lechia przegrała rywalizację właśnie w środku boiska. To jednak nie jest jedyny element do poprawy, aby trenerzy, zawodnicy i kibice cieszyli się dziś z pierwszego zwycięstwa w tym sezonie.

- Wiele rzeczy musi się zmienić, żebyśmy mogli wygrać to spotkanie. Musi być automatyzm, polot, więcej sytuacji i przede wszystkim znacznie lepsza skuteczność - uważa szkoleniowiec biało-zielonych.
Trener Lechii nie zamierza jednak dokonywać zmian w taktyce. Zobaczymy zatem ustawienie gdańskiego zespołu, do którego już się można było przyzwyczaić.

- Nie zmienimy taktyki, bo dużo pracowaliśmy nad poszczególnymi elementami i nad jej dopracowaniem, żeby teraz wszystko wywrócić. Wierzę, że ten mecz pokaże zespół Lechii z pierwszych kolejek sezonu, kiedy drużyna prezentowała się naprawdę dobrze, ale dziś będzie także skuteczniejsza - powiedział Kafarski.

W sytuacji, w jakiej znalazła się Lechia, ŁKS to dobry przeciwnik. Łodzianie są beniaminkiem, zajmują ostatnie miejsce w tabeli, w tym sezonie jeszcze nie strzelili gola. W meczu z takim rywalem trzeba zrobić wszystko, aby się przełamać, wygrać, a najlepiej strzelić kilka goli, bo to z pewnością wpłynęłoby pozytywnie na morale gdańskich piłkarzy.

- To najbliższy rywal, a nie dobry czy zły. Z kimkolwiek byśmy nie grali, to nasze nastawienie byłoby takie same. Mecz jest bardzo istotny, niezależenie od rywala. Jestem przekonany, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani do tego meczu i że dziś zobaczymy Lechię z całych sił walczącą o zwycięstwo - przekonuje Kafarski.

W kadrze na mecz na pewno nie znajdzie się Krzysztof Bąk. Piłkarz wciąż nie wyleczył kontuzji i na powrót do gry musi jeszcze poczekać.

- Niestety, ale na razie Krzysiek nie będzie do mojej dyspozycji. Pozostali zawodnicy są zdrowi i gotowi do walki o trzy punkty w spotkaniu z ŁKS - zakończył szkoleniowiec biało-zielonych.

W zespole Lechii panuje pełna koncentracja i motywacja przed meczem z ŁKS. Podobnie jest w drużynie dzisiejszych rywali biało-zielonych. Łodzianie też wreszcie chcą zdobyć pierwsze punkty w tym sezonie i zapowiadają walkę o zwycięstwo. W składzie ŁKS może dojść do kilku zmian. Na ławce rezerwowych usiąść może Marcin Adamski, ale też bramkarz Bogusław Wyparło. W Gdańsku w bramce łódzkiego zespołu może się pojawić Pavle Velimirović z Czarnogóry. Łodzianie będą mogli podziwiać stadion w Gdańsku, bowiem sami trenują i grają na obiekcie, który przypomina ruinę. Z drugiej strony w łódzkiej drużynie nie brakuje doświadczonych piłkarzy, którzy grali na dużych obiektach. Takimi zawodnikami są chociażby Marek Saganowski i Marcin Mięciel, który grał w Lechii, a jest wychowankiem Wisły Tczew. W kadrze na dzisiejsze spotkanie jest także Marcin Kaczmarek. To zawodnik, którego fani biało-zielonych dobrze pamiętają, bo nie tak dawno grał w Lechii. I należał do ulubieńców kibiców.

- Podczas ostatnich treningów ćwiczyliśmy przemieszczanie się w różnych strefach boiska oraz rozwiązania ofensywne i defensywne - powiedział Krzysztof Adamowicz, drugi trener łódzkiego zespołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki