Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarki Słupi zostają w I lidze

Zbigniew Brucki
Zbigniew Brucki
Czy właśnie zakończony sezon piłkarek ręcznych Słupi można uznać za udany, czy też nie? Jedno jest pewne. Szczypiornistki ze Słupska przynajmniej o rok muszą przedłużyć marzenia o grze w ekstraklasie.

O podsumowanie sezonu, który dla słupszczanek zakończył się przegranymi barażami o superligę, poprosiliśmy szkoleniowca Słupi Michała Zakrzewskiego.

- By ocenić, jaki to był dla nas sezon, potrzebne są gruntowne analizy wszystkich poczynań: zarządu klubu, sztabu trenerskiego i gry poszczególnych zawodniczek - twierdzi Zakrzewski. - Na to trzeba czasu. Ale tak na gorąco... Celem, jaki sobie postawiliśmy, był awans do superligi. Jak wiadomo, nie udało się go osiągnąć. Co było główną przyczyną? Przede wszystkim skromna ławka rezerwowych, a właściwie jej brak. Zaczynaliśmy sezon trzynastoma zawodniczkami, ale już w pierwszym meczu straciliśmy podstawową rozgrywającą Annę Pniewską. Szybko do niej dołączyły Aleksandra Adach i Monika Podolak. Walkę o superligę toczyliśmy więc w 10-osobowym składzie, a po kontuzjach Dominiki Stroińskiej i Karoliny Szczukowskiej w barażach na ławce była tylko jedna rezerwowa.

Mimo skromnej kadry, wydawało się, że Słupia cel, jaki sobie postawiła, może osiągnąć. Przez większość sezonu zasadniczego słupszczanki nadawały bowiem ton pierwszoligowym rozgrywkom i wyraźnie prowadziły w tabeli. Pod koniec dostały jednak zadyszki i miast bezpośredniego awansu do PGNiG Superligi Kobiet, dopiero rzutem na taśmę zapewniły sobie z drugiego miejsca grę w barażach o awans.

- Kurczenie się kadry zmusiło nas do przesunięcia zawodniczek z ich nominalnych pozycji i reorganizacji gry - mówi trener Słupi. - Zdarzały nam się więc mecze bardzo dobre, ale i bardzo słabe. Najbardziej żal przegranej w Słupsku ze Spartą Oborniki. Zadecydowała ona o zajęciu przez Słupię drugiego miejsca i konieczności gry w barażach.

W pierwszym z dwuetapowych baraży Słupia pewnie ograła w dwumeczu SPR Olkusz. Na drodze do superligi były jednak jeszcze piłkarki z Wrocławia, dziesiąta drużyna ekstraklasy.
- W obu meczach z AZS AWF Wrocław różnica poziomu (pomimo porażek różnicą 10 i 2 bramek) nie była drastyczna, co prognozuje dobrze na przyszłość - analizuje Zakrzewski. - Przy wydłużeniu ławki rezerwowych jesteśmy w stanie nawiązać walkę z zespołami superligi. A jak ocenić grę poszczególnych zawodniczek w zakończonym sezonie? Wszystkie zasłużyły na pochwały i mam nadzieję, że zostaną na przyszły sezon. Nie ma już natomiast z nami utytułowanej Mai Zienkiewicz-Janikowskiej, która po barażach ogłosiła zakończenie kariery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki