W czasie swoich pieszych wędrówek pchał przed sobą specjalnie przystosowany wózek medyczny, w którym znajdowały się jego „skarby”: skrzynia zawierająca tysiąc miniaturowych próbek piasków z całego świata, a także podstawowe rzeczy jak żywność, ubrania, namiot i śpiwór.
Rzadko zdarzało się, by prosił o nocleg, jedzenie czy pomoc. Starał się radzić sobie samemu, niestraszne mu było nocowanie w pospiesznie rozstawionym namiocie czy na parkowej ławce, nawet w najgorszych warunkach pogodowych.
Podczas spotkania z nami, Jean-François Aillet opowiedział o tym, czego doświadczył, gdzie czuł się najlepiej, a gdzie został chłodno przywitany.
- Najgorzej zostałem potraktowany we Flamandii, regionie Belgii, gdzie właściciel restauracji, do której poszedłem na obiad, próbował mnie z niej wyrzucić - mówi Jean-François. - Myślę, że tak było tylko dlatego, że dowiedział się, że jestem z Francji, nic innego go nie interesowało.
Największa obojętność spotkała go w Szwecji. Tam nikt się nie zainteresował pchającym specyficzny wózek mężczyzną.
- Raz spałem na ulicy, ludzie udawali, że mnie nie widzą, nie chcieli ani widzieć, ani wiedzieć, każdy interesował się tylko sobą - mówi podróżnik z Francji. - Raz przejechał na rowerze obok mnie mężczyzna, po chwili wrócił i zapytał, czy tu nocowałem. Odpowiedziałem, że tak, mężczyzna nic nie powiedział, tylko odjechał. Więcej go nie widziałem.
Jednak nie wszędzie tak było, bo większość odwiedzanych przez pomysłowego inżyniera krajów miała przyjaznych i pomocnych mieszkańców. Francuski podróżnik przyznaje bez wahania, że Polska jest jednym z najgościnniejszych, z jakimi się spotkał.
- Od chwili przekroczenia granicy Polski poczułem się jak oczekiwany gość - mówi Jean-François Aillet. - Ludzie się interesowali, podchodzili i pytali, co robię i czy czegoś nie potrzebuję, czy mi pomóc, chętnie tej pomocy udzielali.
Francuski inżynier opowiedział o gościnności, jaka go spotkała w powiecie puckim, a szczególnie na Półwyspie Helskim. - Tutaj ludzie jakby wiedzą, czego potrzebuję, jeszcze zanim o tym powiem - mówi. - Wystarczy, że pomyślę o kawie, a ktoś mi ją już przynosi.
Podobnie było z noclegami. - Ledwo pomyślałem, że muszę znaleźć odpowiednie miejsce do spania, a już był ktoś, kto mi nocleg zaoferował - opowiada Jean-François - Za tę gościnność jestem wdzięczny, dziękuję!
Jean-François Aillet tym bardziej docenił uprzejmość i traktowanie gości przez mieszkańców powiatu puckiego, że z powodu koronawirusa na Półwyspie Helskim zabawił zamiast dwóch tygodni - ponad dwa miesiące. Polskę opuścił kilka dni temu, pojechal pociągiem do Helsinek w Finlandii. Tam, mieszkając razem z żoną, poczeka, aż koronawirusowa sytuacja na tyle się ustatkuje, że będzie mógł wznowić prace na swoim projektem.
Z Gwiazdami - Magdalena Ogórek - zapowiedź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?