Pielęgniarki z Pomorza nie chcą reformy emerytalnej Donalda Tuska

- Praca przy łóżku pacjenta jest bardzo wymagająca. Nie wyobrażam sobie, jak mamy ją wykonywać do 67 roku życia - mówi Ewa Borowska, przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Kartuzach.

W podobnym tonie wypowiadają się inne pielęgniarki z Pomorza, niektóre proszą a anonimowość. - Lekarze wywalczyli sobie godną płacę, pielęgniarki to nadal łatwy "wór" do oszczędzania. Wyobraża pan sobie, że po sześćdziesiątce dam radę podnieść ważącego 80 kilogramów pacjenta, jak teraz jest to już bardzo trudne? - pyta 34-letnia Anna (nazwisko do wiad. red.) z gdańskiego UCK, ale dodaje, że nie wierzy w skuteczność pielęgniarskiej akcji. - Nie mamy takiej siły jak lekarze, z nami się nikt nie liczy, a już na pewno nie rząd z Ministerstwem Zdrowia na czele - uważa.

Szczególnie zbulwersowane są pielęgniarki pracujące na ciężkich oddziałach - np. intensywnej terapii czy chirurgii. W ich przypadku codzienna praca oznacza też bowiem po prostu spory wysiłek fizyczny. OZZPiP, który przeprowadza akcję nie tylko na Pomorzu, ale w całym kraju, ten fakt też zaznacza. "Propozycja Rządu RP świadczy o całkowitym braku znajomości realiów wykonywania pracy w wielu polskich zakładach, w tym podmiotach leczniczych, w których konieczne wyposażenie techniczne zastępuje się pracą ludzką, wykonywaną z przekroczeniem norm wyznaczonych regulacjami BHP" - podkreśla związek.

Pomorskie siostry dodają, że zmiany przygotowywane przez rząd byłyby kolejnym ciosem w pielęgniarki po wykreśleniu tego zawodu z listy prac o szczególnym charakterze oraz wykonywanych w warunkach uciążliwych, co uprawniało do wcześniejszych emerytur.

Po zebraniu zarządu krajowego, na którym związek zajął oficjalne stanowisko w sprawie reformy, listy wyrażające sprzeciw wobec planu rządu trafiły już do działaczek organizacji na całym Pomorzu. Wpisywać mogą się na nie wszyscy podzielający zdanie protestujących.

- Mamy już sporo podpisów, nie tylko pielęgniarek, ale też pacjentów - mówi Ewa Borowska. - Osoby, które chciałyby poprzeć inicjatywę, zapraszam choćby do szpitala w Kartuzach, gdzie mogą wpisać się na listy sprzeciwu.

Podobne listy są też w innych pomorskich szpitalach. Co prawda, zamierzenia rządu nie zostały jeszcze przekute w projekt ustawy i ograniczają się do zapowiedzi wyrażonej w exposé przez Donalda Tuska. Pielęgniarki protestują jednak już teraz, chcąc wyrazić swe zdanie na etapie przygotowywania reformy i skłonić do zmiany jej założeń. Podpisy zbierane będą do końca grudnia. W styczniu, z listami sprzeciwu zebranymi w całym kraju, delegacja związku ma osobiście przekazać je premierowi. Od wyników rozmów z szefem rządu OZZPiP uzależnia dalsze kroki. Czy będzie kolejne "białe miasteczko"? O tym pielęgniarki na razie nie mówią.

Obawiają się one także, że ciężka praca do 67 roku życia wespół z niskimi zarobkami będą jeszcze bardziej skutecznie niż teraz odstraszać od wykonywania tego zawodu. Już teraz liczba pielęgniarek maleje - obecnie na Pomorzu zawód ten wykonuje ok. 15 tys. osób.