Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pięcioletnią dziewczynkę zabiła sepsa

J. Surażyńska/E. Okoniewska
Stan dziecka dramatycznie się pogarszał. Lekarze przegrali walkę. Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku błędu w sztuce medycznej. Pracownicy Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie są wstrząśnięci tą tragedią.

To pierwszy tak dramatyczny przypadek, kiedy na oddziale zmarła 5-letnia dziewczynka. Przed szpitalem już czekał śmigłowiec, który miał przetransportować małą pacjentkę do Gdańska. Lekarze walczyli o jej życie. Niestety, przegrali. W poniedziałek przed południem do kościerskiego szpitala zgłosili się mieszkańcy okolic Stężycy zaniepokojeni stanem córki. Dziewczynka wymiotowała, miała niewielką gorączkę i była lekko odwodniona. Jej stan nagle zaczął się pogarszać. Konieczna była reanimacja. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną śmierci była sepsa.

- Pobrano próbki krwi, które zostały wysłane do Krajowego Ośrodka Referencyjnego ds. Diagnostyki Zakażeń Ośrodkowego Układu Nerwowego - mówi Grażyna Greinke, powiatowy inspektor sanitarny w Kościerzynie. - Chodzi o ustalenie czynnika etiologicznego. Personel i rodzinę objęto antybiotykoterapią.

Wszyscy zastanawiają się, jak doszło do tej tragedii. Odpowiedzi na to pytanie szuka także prokuratura. W Szpitalu Specjalistycznym w Kościerzynie zmarła 5-letnia dziewczynka, mieszkanka powiatu kartuskiego. Na oddział została przyjęta w stanie średnim, z silnymi wymiotami i niewielką gorączką. Jej stan nagle zaczął się pogarszać. Wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który miał przetransportować dziecko do Gdańska. Dziewczynkę trzeba było reanimować. Niestety, zmarła.

- Przyczyną śmierci była sepsa o nieznanej etiologii, dlatego też wysłano próbki krwi do specjalistycznego laboratorium - mówi Grażyna Greinke, powiatowy inspektor sanitarny w Kościerzynie. - Dziecko zostało przyjęte z niewielką gorączką, która nie wskazywała na posocznicę. Nie potwierdziły jej także badania laboratoryjne wykonywane na miejscu. Trzeba pamiętać, że lekarze kościerskiego szpitala mają duże doświadczenie i bardzo skutecznie potrafią walczyć z sepsą. To pierwszy tak tragiczny przypadek. Do tej pory wszyscy mali pacjenci, u których stwierdzono sepsę, byli wyprowadzani z choroby.

- To wielka tragedia, która wstrząsnęła całym szpitalem - mówi Wiktor Hajdenrajch, prezes Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie. - To pierwszy taki przypadek, kiedy odeszło dziecko na tym oddziale. Lekarze zrobili wszystko, co tylko było możliwe, aby uratować dziewczynkę. W jej leczenie zaangażowała się duża grupa wykwalifikowanych specjalistów. Nie chcemy snuć żadnych domysłów na temat przyczyn śmierci. Sprawą zajęła się prokuratura, która z pewnością wyjaśni wszystkie okoliczności. Współczujemy rodzinie takiego dramatu. Chcę podkreślić, że szpital jest bezpieczny i pacjenci nie muszą się niczego obawiać.

Jak się dowiedzieliśmy, zarówno personel medyczny, jak i rodzina dziewczynki zostały objęte antybiotykoterapią. Jest to standardowa procedura w sytuacji, gdy nie wiadomo, co mogło wywołać posocznicę. Sprawą zajmuje się Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Kartuzach, która objęła rodzinę dziewczynki nadzorem epidemiologicznym. Jak podkreślają specjaliści, teraz najważniejsze jest poznanie przyczyn, które mogły wywołać sepsę. Wiele wyjaśni z pewnością sekcja zwłok.

Dokumentacja medyczna została przesłana do Zakładu Medycyny Sądowej w Gdańsku.

- O sprawie poinformował nas szpital. Zostało wszczęte śledztwo w kierunku błędu w sztuce medycznej, w wyniku którego mogło dojść do zgonu dziecka - mówi Mariusz Duszyński, szef Prokuratury Rejonowej w Kościerzynie. - Została przeprowadzona sekcja zwłok. Prawdopodobnie konieczne będzie powołanie biegłych. Naszym celem jest ustalenie, dlaczego doszło do śmierci dziecka i czy ktoś ponosi za to odpowiedzialność. Rodzice dziecka zostali już przesłuchani.

Warto dodać, że każdy przypadek sepsy jest odnotowywany przez sanepid.

- W 2015 roku w pow. kościerskim mieliśmy 11 przypadków posocznicy u osób dorosłych. Jeden z nich dotyczył grupy w wieku 40-54 lat, trzy w grupie 55-59 lat, dwa w grupie 60-64 lata, jeden - 65-74 lata i cztery w wieku powyżej 75 lat - mówi Grażyna Greinke. - Dwie osoby zmarły. W tym roku odnotowaliśmy jeden przypadek posocznicy meningokokowej u 11-miesięcznego dziecka, którego obecny stan jest dobry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki