Po tym, gdy koszykarze ze Słupska sensacyjnie otworzyli serię półfinałową pokonując PGE Turów w Zgorzelcu, wydawało się, że są w stanie pójść dalej i nawet awansować do wielkiego finału TBL. We wtorek z impetem zostali jednak sprowadzeni na ziemię, choć swoich szans ostatecznie jeszcze nie pogrzebali.
Pierwsze minuty wskazywały jednak na to, że bój o zwycięstwo w trzecim spotkaniu będzie zacięty. Tak kibice mogli myśleć do 10 minuty tego pojedynku. Później stało się coś, co całkowicie przekreśliło szanse gospodarzy na triumf. Czarni byli bezradni w obronie, a zwłaszcza w ataku. W tym fragmencie meczu rzucili rywalowi zaledwie... 4 punkty, a kiedy w trzeciej partii prowadzenie mistrzów Polski wzrosło do 26 "oczek", ostatnia odsłona była już tylko formalnością.
W szeregach Energi Czarnych rozczarował właściwie cały zespół, ale szczególnie mocno Jerel Blassingame. Amerykanin przyzwyczaił kibiców do świetnej postawy na polskich parkietach, a we wtorek nie trafił ani jednego rzutu z gry (0/5) i popełnił aż osiem strat! Na małego plusa zasłużyli jedynie autor 10 punktów, Michał Nowakowski i dzielnie walczący na tablicach Callistus Eziukwu. To było jednak stanowczo za mało.
Mecz numer cztery w tej serii zaplanowany został na czwartek w Słupsku na godz. 17.45.
Energa Czarni Słupsk - PGE Turów Zgorzelec 54:74 (18:18, 4:22, 11:19, 21:15)
Energa Czarni: Shiloh 10, Nowakowski 10, Pasalić 9, Eziukwu 8, Cesnauskis 5, Mokros 5, Borowski 4, Seweryn 3, Blassingame 0.
PGE Turów: Taylor 15, Chyliński 12, Kulig 11, Dylewicz 10, Czyż 8, Collins 6, Moldoveanu 5, Jaramaz 3, Natiażko 2, Wright 2, Gospodarek 0.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?