Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PGE Skra Bełchatów - Lotos Trefl Gdańsk. Czy stać ich na kolejną niespodziankę?

Łukasz Żaguń
brak
Lotos Trefl zagra dzisiaj w Bełchatowie trzeci mecz półfinału mistrzostw Polski. Jak na razie w rywalizacji mamy remis 1:1.

W dwóch pierwszych meczach półfinału PlusLigi zarówno Lotos Trefl, jak i Skra były dla siebie wyjątkowo gościnne. Obie drużyny zwycięstwa odnosiły bowiem na wyjazdach. Taką tendencję trudno będzie jednak utrzymać. Choć gdańszczanie już raz pokazali, że potrafią wygrać na gorącym parkiecie w Bełchatowie, to jednak mistrzowie Polski chyba już zauważyli, że spacerkiem do finału nie awansują. Mimo to nasi siatkarze podkreślają, że w Skrze też przecież grają tylko ludzie, a nie maszyny do zdobywania punktów.

- Jeśli zagramy choćby trochę lepiej niż w drugim meczu półfinałowym, wydaje mi się, że to wystarczy, by jeszcze bardziej powalczyć ze Skrą. Kto wie, może nawet pokusimy się o kolejną niespodziankę - mówi Wojciech Grzyb, środkowy Lotosu Trefla.

W tym tygodniu jednak bełchatowianie nie rywalizują w Lidze Mistrzów, jak to było wcześniej, a to oznacza, że w starciu z naszymi siatkarzami będą mogli zaprezentować pełen wachlarz możliwości. Już teraz można zatem śmiało powiedzieć, że będzie to najtrudniejsza batalia z dotychczasowych w półfinale PlusLigi. Zresztą sami mistrzowie Polski podkreślają, że wreszcie mogą skupić się tylko na lidze, a europejskie puchary na chwilę odłożyć na bok.

- Mam nadzieję, że w środę przejmiemy kontrolę nad play-offami. Rywalizacja z Lotosem Treflem jest jednak bardzo trudna i na pewno nie inaczej będzie również w kolejnym spotkaniu - zapowiada Wojciech Włodar-#czyk, przyjmujący ekipy z Bełchatowa.

Gdańszczanie mają jednak swoje atuty i na pewno nie zawahają się ich dziś użyć. Najważniejsze jest to, że w szeregach naszej drużyny nadal wszyscy są w pełni sił, zwłaszcza żelazna szóstka trenera Andrei Anastasiego. A to tradycyjnie już może napawać kibiców optymizmem.

Niepokoić może jednak inny fakt. Po dzisiejszej batalii gdańskich siatkarzy czeka przymusowa, ponad 2-tygodniowa przerwa w grze. A wszystko przez to, że mecz numer cztery ze Skrą w Ergo Arenie, przez wzgląd na występy rywala w turnieju Final Four Ligi Mistrzów, został przeniesiony dopiero na 4 kwietnia. To może wybić naszych siatkarzy z meczowego rytmu, bo raczej trudno przewidywać, że tak długi przestój korzystnie wpłynie na drużynę. Doskonale zdają sobie sprawę z tego również działacze Lotosu Trefla, którzy przychylili się co prawda do prośby rywali, ale delikatnie rzecz ujmując - nie byli nią zachwyceni. A zwłaszcza tym, że bełchatowianie wywierali na nich w ostatnich dniach medialną presję.

- Terminarz był znany dużo wcześniej. Mieliśmy tak ułożony cykl treningowy, żeby dobrze przygotować się zarówno do najbliższego meczu ze Skrą, jak i kolejnych. Ostatecznie jednak zdecydowaliśmy się przychylić do prośby przeciwników i mamy nadzieję, że bełchatowianie dobrze przygotują się do Final Four Ligi Mistrzów - powiedział nam Piotr Należyty, prezes gdańskiej drużyny.

W tej sprawie klamka już zapadła. Gdańszczanie muszą zatem zrobić wszystko, by jak najlepiej spożytkować wymuszoną przerwę w rozgrywkach, co łatwe na pewno nie będzie. Duże wyzwanie stoi zwłaszcza przed trenerem Andreą Anastasim, który musi zadbać o to, by jego podopieczni nie stracili koncentracji.

Początek trzeciego spotkania półfinałowego pomiędzy Lotosem Treflem a PGE Skrą już dziś o godz. 20.30. Transmisję z tego pojedynku przeprowadzi stacja Polsat Sport.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki