Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjentka skarży się, że lekarz złamał tajemnicę medyczną

Łukasz Kłos
sxc.hu
Pacjentka gdańskiej przychodni skarży się, że jeden z jej lekarzy publicznie ujawnił, jakie ona zażywa leki. Co więcej, twierdzi, że służbowo pozyskane informacje wykorzystał do osobistych celów. Lekarz odmówił rozmowy z "Dziennikiem Bałtyckim". Stwierdził, że ta sprawa jest wyjaśniona i "od dawna wymazana".

Do incydentu miało dojść w marcu 2011 roku, w trakcie rozprawy sądowej dotyczącej pewnego sporu sąsiedzkiego. Pani Ewa zeznawała w niej jako świadek. Lekarz Stanisław W. występował w procesie w charakterze oskarżyciela posiłkowego.
- Najwidoczniej moje zeznania nie podobały się doktorowi, gdyż w pewnym momencie zdenerwowany wstał i wtrącił, że jestem niewiarygodna, bo zażywam leki psychotropowe - opowiada pani Ewa.

**

Pomorze: Dowód osobisty powie... o naszych chorobach

**

Stanisław W. miał później wyjaśniać, że chciał tylko "zapytać sąd, czy może przekazać to, co wie na temat zdrowia świadka", ponieważ "jako lekarz rodzinny ma wiedzę dotyczącą schorzeń" pani Ewy. Sędzia prowadząca sprawę ostrzegła lekarza, by się powściągnął w wypowiedziach, i przypomniała mu o obowiązku zachowania tajemnicy medycznej. Lekarz oświadczył jednak, że pani Ewie "wypisywał leki uspokajające i inne, które wpływają na koncentrację i zaburzenia psychoruchowe".

Sędzia poleciła więc sporządzenie do Okręgowej Izby Lekarskiej pisma informującego o możliwości złamania praw pacjenta przez Stanisława W. - To, co lekarz powiedział przed sądem, było dla mnie szokiem - mówi pani Ewa. - Nigdy się nie leczyłam u tego pana, choć faktem jest, że jestem pacjentką przychodni, w której on pracuje. Nie wstydzę się jednak, że w trudnej sytuacji życiowej musiałam się podpierać takimi lekami. Byłam wówczas krótko po stracie męża. Nie wiem, w jaki sposób dowiedział się on o moich dolegliwościach, ale wykorzystanie wiedzy medycznej o pacjentach do prywatnych celów jest dla mnie oburzające - podkreśla pacjentka.

Sprawdź nową listę leków refundowanych

Niezależnie od pisma wysłanego przez sąd, pacjentka postanowiła wkrótce po rozprawie poskarżyć się władzom przychodni, w której pracował lekarz. Do dziś jednak nie otrzymała odpowiedzi. W rozmowie z nami dyrektor przychodni zapewniła, że sprawdzi sprawę, gdy tylko wróci ze zwolnienia lekarskiego.

Natomiast postępowanie wyjaśniające w związku z pismem skierowanym przez sąd zostało umorzone. Pomorska rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy dr Maria Adamcio-Deptulska wydała takie postanowienie po lekturze akt sądowych i rozmowie ze Stanisławem W. Wśród przesłuchanych świadków zabrakło jednak pani Ewy.

- Z formalnego punktu widzenia nie była ona stroną w tej sprawie ani osobą skarżącą - tłumaczy dr. Maria Adamcio-Deptulska. Decyzję o umorzeniu postępowania uzasadniła z kolei tym, że nie uważa, by doszło do ujawnienia tajemnicy lekarskiej, bo przekazane informacje były ogólne, a poza tym lekarz miał nie działać celowo.

- Próbował tylko zasygnalizować sądowi wolę przekazania informacji o stanie zdrowia świadka - podkreśla rzecznik.
- Nie rozumiem, jak można chcieć wykorzystywać informacje o stanie zdrowia pacjenta przeciwko niemu. Tym bardziej gdy się działa we własnym interesie - oburza się pani Ewa. - Nie chcę żadnej rekompensaty od tego lekarza. Chciałam być tylko uczciwie i sprawiedliwie potraktowana.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki