Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Opowieści nie tylko o śmierci. Yasmin [OPOWIADANIE]

Krzysztof Maria Załuski
Krzysztof Maria Załuski
pixabay
Samolot podchodził do lądowania od strony Alp. Dieter patrzył na przesuwające się w dole szczyty, z tej wysokości nie większe niż wydmy, które oglądał przez ostatnie dwa lata z okien więzienia. W dolinach, niewidocznych pod warstwą cienia, skrzyły się pierwsze uliczne światła. Ich żółtawe refleksy odwzorowywały jakieś zupełnie niepojęte, być może zrozumiałe tylko istotom z innego świata ornamenty. Pomarańczowe słońce uciekało za skrzydło, jak niesforna, porywana przez wiatr plażowa piłka.

Maszyna była prawie pusta. Stewardesy zbierały ze stolików tablety z resztkami kolacji. Ani kosmetyki, ani służbowe uśmiechy, które usiłowały rozdawać sennym pasażerom, nie były już w stanie ukryć ich skrajnego znużenia.
Dieter dopił kieliszek koniaku, potem otarł usta serwetką. Nie odczuwał ani radości, ani euforii z powodu powrotu do kraju. Nie odczuwał niczego z tych rzeczy, które spodziewał się odczuć po uwolnieniu. Wpatrywał się w stalowo-szare garby gór i w ściekające dolinami języki lodowców. Zastanawiał dlaczego półmrok i szum lotniczych silników kojarzą mu się tylko z dzieciństwem, z jakimiś brzozowymi zagajnikami, z torfowiskiem zaraz za wsią, a nawet z sowieckimi czołgami, których manewry tak często obserwował, wisząc do nocy na gałęziach sosen, otaczających poligon… Z kolei turbulencje, w które co chwilę wpadał samolot, przypominały mu rozklekotany węgierski Ikarus, którym co tydzień wracał z uczelni do domu. Jednego z takich wieczorów okazało się, że w autobusie poza kierowcą był tylko on i martwa kobieta. Ktoś zabił ją nożem i obrabował… Wtedy Dieter po raz pierwszy podejrzewany był o zabójstwo. Policjanci trzymali go dwa dni w piwnicy, bili pięściami po całym ciele i żądali, żeby powiedział gdzie ukrył pieniądze. Uratowało go to, że tamta kobieta okazała się po tygodniu pacjentką pobliskiego szpitala dla umysłowo chorych… Siedząc wówczas w areszcie Dieter zastanawiał się nad rzetelnością ludzi ustanawiających prawo, nad sensem kary i nad skutkami przestęp­stwa. Myślał także o bólu, o jego zadawaniu i, o przyjemności, jaką to niektórym przynosi.
W dwa lata później padł mur berliński i Dieter uciekł na drugą stronę tego świata.
*
Zanim wsiadł do taksówki, stary Marokańczyk pokazał mu na palcach sumę do zapłacenia. Dieter nie targował się, mimo że znał już dobrze tutejsze obyczaje. Wiedział, że kwota podana przez Araba przekracza trzykrotnie rzeczywistą należność. Liczył jednak, że w zamian za to staruch zawiezie go pod właściwy adres.
– Woman – powiedział, ale tamten nie zareagował.
Dieter zwinął lewą pięść i wepchnął w nią wskazujący palec. Poruszał nim w przód i w tył, jednocześnie powtarzając po francusku:
– Ja chcę kobietę.
Arab zatrzymał taksówkę w starej części miasta. Z głośników rozwieszonych na galeryjce minaretu muezzin zwoływał wiernych na ostatnią przed zachodem słońca modlitwę. Ulice powoli się ożywiały. Na rozpalone kamienne jezdnie wypełzały koty: chude i wyliniałe, jak szczury w berlińskim metrze. Pod murami koloru piasku młodzi mężczyźni wystawiali krzesła i stoły. Po chwili niektórzy z nich palili już fajki wodne, inni patrzyli w kierunku portu, gdzie przy głównym nabrzeżu stał francuski frachtowiec. Powietrze przesycone było gnijącymi rybami.
Dieter szedł wąską, pnącą się zakolami pod górę ulicą. Na jej końcu skręcił w niską bramę. W podwórku stały dwa niewielkie domy sklecone z polnych kamieni i dykty. Ze ścian zwisały kable i kanalizacyjne rury. Przed jednym z domów leżała pryzma gnijących śmieci. Do drugiego ustawiła się kolejka młodych mężczyzn.
Na widok Europejczyka Arabowie rozstąpili się. W chwilę później w drzwiach pojawiła się stara kobieta. Była bosa i miała na sobie jedynie podartą, szarą halkę. Kiwnęła na niego ręką… Kiedy zanurzył się w mroku klatki schodowej, zobaczył wąskie prycze, na których leżały obrzydliwe, zniszczone narkotykami i słońcem ciemnoskóre prosty­tutki.
Stara zaprowadziła go do ciemnego pokoju, w którym jedynymi sprzętami było białe emalio­wane wiadro i szerokie łóżko, przykryte wzorzystą, przypominającą trochę turecki czaprak, narzutą. Na jego środku leżała całkiem naga dziewczyna. O tym, że nie skończyła jeszcze trzynastu lat Dieter dowiedział się dopiero w więzieniu. Powiedział mu o tym, ledwie dukający po niemiecku adwokat.
*
Ta dziewczyna miała na imię Yasmin.
Dieter spotykał się z nią dosyć regularnie przez cały rok. Najpierw w tej jej, cuchnącej wszystkimi możliwymi przyprawami, norze. Potem, kiedy przyszła wiosna i noce stały się nie do wytrzymania, kochali się na plaży.
Yasmin miała delikatne ciało. Tak delikatne, że Dieterowi wydawało się, iż ulepione jest z blasku zachodzącego słońca i z miąższu daktyla. Czekał na nią codziennie na deptaku przy placu Niepodległości. Widział ją z daleka, jak schodzi od strony meczetu w tej swojej długiej białej sukni. Widział też jak arabscy mężczyźni oglądają się za nią i jak posyłają jej najsłodsze ze swoich nienawistnych spojrzeń.
Tamtego dnia Yasmin jednak nie przyszła. Czekał na nią do zachodu słońca, a potem, mimo jej przestróg, postanowił wejść pomiędzy mury Starego Miasta. Wiedział, że jeśli coś ma się stać, to się stanie, bo pośród tych rozsypujących się domów powietrze ma nie tylko inną woń, lecz także inną gęstość. Był pewien, że zgubi go właśnie gęstość światła, ta jego nienormalna konsystencja, w której w żaden sposób nie uda mu się rozcieńczyć swojej niebieskookiej europejskości.
Dieter od dawna czuł, że go tu wszyscy obserwują; że próbują coraz głębiej wnikać w jego myśli i sny, w jego skórę, w jego przeszłość i przyszłość. Domyślał się, że ci ludzie będą to robić już zawsze, choćby zdołał upodobnić się do nich zapachem, ubiorem i wiarą. I zdawał sobie także sprawę, że nie zaakceptują go już nigdy, nawet gdyby oddał im wszystkie swoje pieniądze.
Tak myślał na początku: że pieniędzmi może ich sobie kupić, tak jak kupił ciało Yasmin, tak jak kupił jej miłość. Dużo później zrozumiał, że dla Araba honor to coś zupełnie innego niż dla Europejczyka, że oszukanie obcego, to nie grzech, że skrzywdzenie niewiernego i upokorzenie go, to jedynie powód do dumy. A oni upokarzali go i żebrząc, i handlując z nim… Ale Dieter nie miał im tego za złe, musiał się na to godzić, bo taka była konwencja tej gry. I tak samo było z Yasmin – on dawał jej to, czego nie mogli jej dać inni; ona z kolei dawała mu młodość, którą się sycił do upadłego. Dawała mu prawdziwą miłość za prawdziwe pieniądze. Obydwoje wiedzieli, że bez tych pieniędzy nie byłoby ich miłości.
Brnął więc dalej w tę ciemność i w ten rybi odór. Mur promieniował gorącem nagromadzonym w ciągu dnia. Dieter słyszał zewsząd miauczenie parzących się kotów. Jedna z par otarła mu się o łydki… I właśnie wtedy zobaczył tamtych ludzi.
Stali kręgiem wokół wyjętych z futryny drzwi. Pośrodku pomalowanej na niebiesko deski leżała przykryta prześcieradłem filigranowa postać. Dopiero kiedy wszystkie ręce wyciągnęły się w jego kierunku, i gdy podeszło do niego dwóch mundurowych policjantów i jeden cywil z karabinem przewieszonym przez plecy, Dieter zrozumiał co się stało.
*
Samolot uderzył kołami o pas startowy zuryskiego lotniska. Zaraz potem piloci odwrócili ciąg silników i maszyna zaczęła gwałtownie wyhamowywać.
Stewardesa podała Dieterowi rękę na pożegnanie i życzyła szybkiego powrotu do zdrowia. Idąc wzdłuż komór celnych zobaczył fotoreporterów, tłoczących się przy wyjściu z hali odpraw. Nie widzieli go jeszcze, a mimo to przepychali się już, próbując zająć jak najlepsze pozy­cje.
Dieter domyślał się treści pytań, które mu będą stawiać dziennikarze. Wiedział, że żaden z nich nie zapyta o to, czy naprawdę kochał tamtą dziewczynę. Dla nich najważniejsze będzie to, kto ją zabił i dlaczego… I wtedy zrozumiał, że nie ma już na tym świecie dla niego miejsca; ani tu, ani tam. Że nie ma go już nigdzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki