Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olimpijskie emocje na filmowych ekranach

Tomasz Rozwadowski
"Rydwany ognia" wyjątkowo kojarzą się z igrzyskami
"Rydwany ognia" wyjątkowo kojarzą się z igrzyskami materiały prasowe
Początki nowożytnych igrzysk olimpijskich sięgają ostatniego dziesięciolecia XIX w., dokładnie więc zbiegają się z narodzinami kina. Igrzyska i kino lubią siebie nawzajem od najwcześniejszego dzieciństwa i bliska przyjaźń trwa do dzisiaj. Wątek sportu olimpijskiego przewija się przez całą historię filmu. Nie będziemy tutaj robić systematycznego wykładu, lepiej przypatrzeć się kilku najbardziej charakterystycznym przykładom. Kilka słów ogólniejszych jednak trzeba powiedzieć.

Sport świetnie prezentuje się na ekranie filmowym - oprócz tego, że jest, a raczej bywa, niesłychanie widowiskowy, to jeszcze ma naturalną dramaturgię. Zmaganie sportowe ma swój początek, rozwinięcie i finał, są w nim zwycięzcy i przegrani, zdarzają się nieoczekiwane zwroty akcji. To nie wszystko, sportowcy są reprezentantami państw, których są obywatelami, w filmach mogą więc pojawiać się treści patriotyczne i polityczne, często ujmowane propagandowo. Zdarza się też, że filmowcy skupiają się na psychologii sportowców, ich ambicjach, reakcjach na kontuzje, konfliktach wewnątrz kadry olimpijskiej, które mogą przybierać chorobliwe lub wręcz kryminalne formy. Oczywiście najwcześniejsze rejestracje były dokumentalne, ale szybko zaczęły powstawać też fabuły, ostatnio nawet fantastyczne, czego przykładem są tegoroczne "Igrzyska śmierci".

Wzorcem filmu olimpijskiego, numerem jeden na wielu branżowych listach są brytyjskie "Rydwany ognia" z 1981 r., film opowiadający historię rywalizacji i przyjaźni dwóch świetnych brytyjskich biegaczy, urodzonego w Chinach syna szkockich misjonarzy Erica Lidella i pochodzącego z żydowskiej burżuazji Harolda Abrahamsa. Porywająco pokazane sportowe zmagania, ważne kwestie społeczne z antysemityzmem na czele i bardzo wiarygodna psychologia bohaterów wyróżniają ten obraz na tle innych filmów o sporcie, a efekt dodatkowo wzmacnia wspaniała muzyka napisana przez pioniera muzyki elektronicznej Vangelisa. Epilog do filmu dopisało życie - Eric Lidell, który zmarł męczeńską śmiercią w okupowanych przez Japończyków Chinach, jest od 2009 r. czczony jako święty kościoła anglikańskiego. Warto dodać, że fragmenty filmu i jego oprawy muzycznej zostały użyte w kampanii promocyjnej tegorocznych igrzysk.

Również wypadków historycznych, ale marginalnie pokazując sport, dotyka słynne "Monachium" Stevena Spielberga z 2005 r. Fabuła dotyczy najtragiczniejszego wydarzenia w dziejach nowożytnych olimpiad, czyli masakry izraelskich sportowców dokonanej przez palestyńskich terrorystów podczas monachijskich igrzysk w 1972 r. Tragedia jest punktem wyjścia do opowieści o grupie izraelskich tajnych agentów, która po kolei namierzała i zabijała Palestyńczyków biorących udział w zamachu. Można powiedzieć, że rok 1972 był właśnie tym, w którym igrzyska olimpijskie ostatecznie utraciły niewinność, choć, na szczęście, podobnych tragedii na olimpiadach już później nie było. "Monachium" było wielkim przebojem kasowym i natychmiast weszło do klasyki kina sensacyjnego.

Ciekawe, że do najbardziej cenionych filmów olimpijskich są zaliczane filmy o sportowcu, który nie zdobył medalu igrzysk. "Prefontaine" w reż. Steve'a Jamesa (1997) i "Przed metą" (1998) Roberta Towne'a. Oba, bardzo udane, są biografiami tego samego sportowca, długodystansowca Steve'a Prefontaine'a, który był czwarty w finale na 5 tys. m. i zginął wypadku samochodowym na rok przed następnymi igrzyskami. Niepokornego, i niespełnionego, geniusza biegów zagrali w pierwszym z wymienionych - Jared Leto, a w drugim - Billy Crudup.

Tematu olimpijskiego nie zabrakło również w polskiej kinematografii. Z połowy lat 60. pochodzą "Jutro Meksyk" Aleksandra Ścibora-Rylskiego i "Bokser" Juliana Dziedziny, porządnie zrealizowane filmy obyczajowe z wybitnymi aktorami w głównych rolach - Zbigniewem Cybulskim w "Jutro Meksyk" i Danielem Olbrychskim w "Bokserze". Warto dodać, że współautorem scenariusza drugiego filmu był Bohdan Tomaszewski, ikona polskiego dziennikarstwa sportowego. Ciekawą próbą była także "Olimpiada' 40" Andrzeja Kotkowskiego. Polski film wojenny z 1980 r. opowiada luźno, opartą na faktach, historię o grupie jeńców, która w niemieckim obozie zorganizowała konspiracyjne igrzyska. Prawdziwe igrzyska 1940 r. nie odbyły się właśnie z powodu wybuchu II wojny światowej...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki