Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło? Kiedy wszyscy się zbroili, sięgali po znaczące zawodniczki (chociażby wicemistrzynie Polski, które w swoje szeregi z otwartymi ramionami przyjęły powracającą po urlopie macierzyńskim Agnieszkę Bibrzycką), w naszym zespole doszło do czystek. Javier Fort Puente odstrzelił najsłabsze ogniwa, by w ramach oszczędności przygarnąć tylko amerykańską rozgrywającą Constance Jinks. Takie ruchy kadrowe zrodziły obawy, czy biało-żółto-niebieskie podołają nadrzędnej misji wywalczenia medalu mistrzostw Polski.
Lotos nie potrzebował wiele czasu na udowodnienie własnej wartości. Od stycznia przegrał tylko dwa mecze w Ford Germaz Ekstraklasie - po dreszczowcu na własnym parkiecie z Pomarańczowymi i w ćwierćfinale play-off w Pruszkowie z Matizolem Liderem. Tę drugą porażkę bez wahania można uznać za wypadek przy pracy.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że korekty wprawiły machinę w ruch na najwyższych obrotach. Biało-żółto-niebieskie poprawiły się w wielu elementach, z defensywą - najlepszą w całej lidze! - na czele. Do półfinału nasza ekipa wdarła się z drobnymi problemami, których jednak sama sobie narobiła. W żaden sposób nie zmienia to faktu, iż Lotos od kilku tygodni spisuje się naprawdę świetnie.
I wreszcie trener Fort Puente przed najważniejszymi meczami zyskał możliwość szerszej rotacji. Bo niedawno do pełni sił, po wielomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją i rehabilitacją, wróciła utalentowana Małgorzata Misiuk. Chociaż 19-letnia koszykarka wystąpiła dotąd tylko w jednym spotkaniu, to już zdołała błysnąć.
Niemniej, by przybliżyć się do finału, biało-żółto-niebieskie muszą przynajmniej raz zwyciężyć na trudnym terenie w Polkowicach, w lidze osiągalnym... tylko dla nich.
- Chcemy zatrzymać rozgrywającą Sharnee Zoll i polską supergwiazdę Agnieszkę Bibrzycką. Na obwodzie mamy Magdalenę Ziętarę i Jolene Anderson, a pod koszem Aneikę Henry i Geraldine Robert, które, przynajmniej teoretycznie, powinny sobie poradzić, tak jak już raz w tym sezonie miało miejsce w Polkowicach. Co prawda w rewanżowym spotkaniu u siebie przegraliśmy, ale tamten mecz mógł się potoczyć inaczej. Dla nas to w sumie lepiej, że startujemy z niższej pozycji, bo przynajmniej nie mamy nic do stracenia - powiedział Maciej Schwarz, generalny menedżer Lotosu.
Nasza armia nie posiada może tak wystrzałowej artylerii jak CCC, lecz braki ma nadrobić wzorcową obroną i determinacją.
- Jeżeli chodzi o skład, to CCC jest od nas mocniejsze. Ale my się nie położymy na parkiecie. Dodatkowo mobilizacją dla zawodniczek będzie bonus finansowy za awans do finału - wyjawił nam Mieczysław Krawczyk, prezes gdyńskiego klubu.
Rywalizacja trwa do trzech zwycięstw. Pierwszy mecz już jutro o godz. 18, drugi w czwartek także o godz. 18 (transmisja w TVP Sport). Oba zostaną rozegrane w Polkowicach. Trzecią bitwę (w Gdyni) zaplanowano na sobotę, 14 kwietnia, a ewentualną czwartą (w Gdyni) i piątą (w Polkowicach) odpowiednio na 15 i 18 kwietnia.
W drugim półfinale Ford Germaz Ekstraklasy broniąca tytułu Wisła Can-Pack Kraków stanie w szranki z toruńską Energą. Tutaj inny scenariusz niż awans Białej Gwiazdy będzie ogromną niespodzianką.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?