Czarne Pantery przystąpiły do półfinałowej rywalizacji z dużą wolą walki. Mimo niewielkiej odległości dzielącej Słupsk i Gdynię, drużyna stawiła się w Trójmieście już dzień wcześniej, by odbyć dodatkowy trening w hali rywala. Swoją wiarę głośno (choć często niekulturalnie) demonstrowali też kibice ze Słupska, którzy w sporej liczbie przyjechali dopingować swoich ulubieńców.
W pierwszej piątce gospodarzy nastąpiła jedna, nieoczekiwana zmiana w porównaniu do meczów ćwierćfinałowych. Dobrze spisującego się w serii z AZS Koszalin rozgrywającego Courtneya Eldridge'a zastąpił strzelec Tommy Adams. U Czarnych w wyjściowym składzie pojawił się z kolei Ermin Jazvin, którego zadaniem była walka pod koszem z Ratko Vardą.
Półfinał zaczął się od trafienia z półdystansu Adamsa. W początkowym fragmencie spotkania nieznacznie przeważali gdynianie, których grę dobrze prowadził Daniel Ewing (4 punkty i 4 asysty w ciągu pięciu pierwszych minut). W 7 minucie na parkiecie pojawił się Qyntel Woods, jednak wejście pozostającego w słabej formie Amerykanina zamiast poprawić grę mistrzów Polski znacznie ją pogorszyło. Po opanowaniu nerwów Czarni przyspieszyli swoje akcje i dzięki świetnej końcówce pierwszej kwarty prowadzili po 10 minutach 24:21.
Gdy Woods w drugiej partii powrócił na ławkę, gospodarze odzyskali inicjatywę. Dobre akcje Ewinga, Filipa Widenowa oraz świetnie spisującego się w tej fazie play-off Adama Hrycaniuka pozwoliły Asseco Prokomowi wyjść na kilkupunktowe prowadzenie. U słupszczan wyróżniał się Jerel Blassingame, który odważnie wchodził pod kosz i wymuszał faule, lecz stanowczo zbyt często pudłował z linii rzutów wolnych (skuteczność - 3/7). Filigranowego playmakera wspierał tylko trafiający trudne rzuty Jazvin, pozostali gracze gości nie wnosili zbyt wiele do gry. Poważnym problemem Czarnych były też drobne, ale bolesne kontuzje Bryana Davisa i Williama Avery'ego.
Trzecia kwarta była popisem bośniackich centrów obu stron. W Czarnych wciąż trafiał Jazvin, z kolei w Asseco Prokomie obudził się słaby w pierwszej połowie Varda. W 28 minucie gdyński środkowy trafił dwa rzuty z rzędu, po czym po drugiej stronie boiska zablokował swojego rodaka.
Czarni próbowali odwrócić losy spotkania, brakowało im jednak atutów w ofensywie, a przede wszystkim skuteczności z dystansu. Przez całą dotychczasową część sezonu mocnym punktem słupskiej ofensywy były trójki, tymczasem wczoraj gracze Adomaitisa trafili zaledwie 4 z 21 rzutów zza łuku. Ta statystyka byłaby zapewne dużo lepsza, gdyby mógł grać Cameron Bennerman, jednak Amerykanin leczy kontuzję kolana i już pod koniec rundy zasadniczej zakończył swój sezon. Nie ma wątpliwości, że w tej serii będzie go Czarnym Panterom mocno brakować.
Asseco Prokom pewnie wygrał pierwsze spotkanie rywalizacji i od razu zasygnalizował niezłą formę. Słupszczanie nie zamierzają jednak składać broni i niedługo po końcowej syrenie zapowiedzieli jeszcze twardszą walkę w meczu numer 2. Ten już w czwartek o godz. 18 w Gdyni.
Asseco Prokom Gdynia - Energa Czarni Słupsk 74:59 (21:24, 18:11, 19:14, 16:10)
Asseco Prokom: Ewing 14, Adams 13 (3), Widenow 12 (1), Varda 10, Hrycaniuk 8, Eldridge 5 (1), Witka 4, Szczotka 4, Burrell 3, Woods 1, Szubarga 0, Frasunkiewicz 0
Energa Czarni: Jazvin 18, Leończyk 10, Blassingame 9, Cesnauskis 9 (2), Davis 7, Białek 3 (1), Roszyk 3 (1), Avery 0, Szawarski 0, Pabian 0, Przyborowski 0
Stan rywalizacji - 1:0 dla Asseco Prokomu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?