Dokumenty potwierdzające, że uczniowie nie mieli szans odpowiedzieć podczas egzaminu na najwyżej punktowane pytanie, bo na zajęciach lekcyjnych nie omówili dwóch obowiązkowych lektur - "Kamieni na szaniec" Aleksandra Kamińskiego i "Syzyfowych prac" Stefana Żeromskiego, mają im ułatwić nabór do szkół średnich. Decyzję taką podjął już śląski kurator oświaty. W najbliższych dniach kuratorzy z całej Polski spotkają się z minister edukacji Katarzyną Hall, aby jeszcze raz zastanowić się, jak wybrnąć z tego problemu. Wiadomo już, że w grę nie wchodzi powtórzenie, ani unieważnienie egzaminu, czego domagali się poszkodowani uczniowie i ich rodzice. Według Centralnej Komisji Egzaminacyjnej w Warszawie nie ma podstaw prawnych do takiego kroku.
- Wystawienie zaświadczeń jest jednym z pomysłów, jak pomóc uczniom tych gimnazjów, w których podczas zajęć lekcyjnych nie zostały omówione lektury obowiązkowe - przyznaje Marek Strociak, pomorski wicekurator oświaty. - Nie chcę jednak na tym etapie mówić o żadnych szczegółach, bo sprawa rozstrzygnie się w ciągu dwóch tygodni. Obecnie jesteśmy na etapie uściślania listy uczniów z pomorskich szkół, w których uczniowie zostali zaskoczeni jednym z pytań egzaminacyjnych.
Gimnazjalistów takich będzie ponad stu, bo problem wystąpił nie tylko w jednej z klas Gimnazjum nr 17 w Gdyni, gdzie uczniowie i ich rodzice jako pierwsi rozpoczęli protesty, ale także w kilku innych, pomorskich szkołach. Na liście tej znajduje się Gimnazjum nr 5 ze Słupska, II STO w Gdańsku, jedno z gimnazjów w Tczewie. Ocenia się, że w całej Polsce problem z opisowym pytaniem, dotyczącym charakterystyki postaci z "Kamieni na szaniec", bądź ?Syzyfowych prac", miało aż kilka tysięcy uczniów. Nauczyciele tłumaczyli zazwyczaj, że nie omówili na lekcji żadnej z dwóch obowiązkowych lektur, bo obie zaplanowali w zajęciach lekcyjnych na maj, tymczasem test kompetencyjny przeprowadzono jeszcze w kwietniu. Stanowiska pedagogów nie rozumie jednak Marek Legutko, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
- To nieprawdopodobne, aby omawianie dwóch z sześciu absolutnie podstawowych pozycji kanonu lektur pozostawić na ostatni miesiąc nauki w szkole - uważa Legutko.
Teoretycznie "Syzyfowe prace" powinny być omawiane już w pierwszej, najpóźniej drugiej klasie gimnazjalnej i tak się stało w miażdżącej większości polskich szkół. Ale część nauczycieli otwarcie przyznaje, że lekturę tą pominęła, bo nie są jej zwolennikami. Pozycja Stefana Żeromskiego uchodzi za książkę trudną, niezrozumiałą dla młodzieży, z tzw. starego kanonu lektur.
- Niektórzy nauczyciele zaplanowali omawianie "Syzyfowych prac" tylko we fragmentach, inni chcieli poczekać z tą lekturą do końca gimnazjum, aby młodzież mogła ją lepiej zrozumieć - mówi Anna Warzecha, polonistka ze STO II w Gdańsku. - Tak też się stało w naszej szkole. Jestem tym wszystkim podłamana, bo wydawało mi się, że dobrze, wszechstronnie przygotowałam młodzież do testu kompetencyjnego, tymczasem tak szczegółowo zadane pytanie, na dodatek najwyżej punktowane, za 16 punktów, zniweczyło ten cały trud. Według mnie to był błąd CKE. Test powinien sprawdzać przekrojową wiedzę uczniów, dać im możliwość wykazania się wszechstronnymi i pełnymi wiadomościami. Tak szczegółowe pytanie zdarzyło si
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?