Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieuchwytni sprawcy pospolitych przestępstw. Wierzymy w to, że policja znajdzie skradziony rower?

Radosław Parda
sxc.hu
Historia jakich wiele - ktoś włamał się do piwnicy i buchnął z niej rower. Niby nieszczęście, jakie przytrafiło się panu Bolesławowi, wydaje się banalne. Ot, kto by się dłużej przejmował kradzieżą bicykla? Pokrzywdzonego można pocieszyć, że rower rzecz nabyta - raz jest, raz go nie ma. A jednak w tym przypadku odbija się pewna niepokojąca tendencja. W dodatku podszyta kilkoma kuriozalnymi okolicznościami.

Rower skradziono na początku marca z piwnicy w bloku na gdańskim Chełmie. Wartość straty - około 2 tys. zł. Jak tłumaczy właściciel, zarówno rower, jak i piwnica były "ubezpieczone i zabezpieczone". Pan Bolesław złożył więc zawiadomienie o popełnionym przestępstwie. Śledztwo podjął najbliższy komisariat, a sprawę wzięła w nadzór Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście. Wszak włamanie z kradzieżą to kodeksowo bardzo poważne przestępstwo. Prawodawca przewidział za nie karę pozbawienia wolności do lat dziesięciu. W dodatku strata była relatywnie niemała.

Oczywiście o wszczęciu stosownego postępowania obywatel Bolesław został zawiadomiony, a żeby działania policji nie pozostawiały wątpliwości i spełniły rygory formalne, zawiadomienie przybrało formę listowną. Szkopuł w tym, że w tym samym dniu listonosz doręczył - za potwierdzeniem odbioru - jeszcze drugie pismo. Także z policji, a dokładniej - z tego samego komisariatu.

Data podana w pierwszym liście wskazywałaby, że sporządzono go 9 marca 2013 r. Analogicznie rzecz biorąc: drugi powstał najpewniej cztery dni później. Dlaczego to istotne? Bo drugie pismo informowało obywatela Bolesława, że śledztwo zostało umorzone. Powód - niewykrycie sprawcy przestępstwa.

O komentarz poprosiliśmy gdańską komendę policji. Zapytaliśmy też, jakie czynności wykrywcze można podjąć w ciągu czterech dni, by niezbicie stwierdzić, że śledztwo nie ma szans. Sierż. sztab. Lucyna Rekowska z biura prasowego komendy bierze w obronę komisariat: - Natychmiast na miejsce pojechał funkcjonariusz z grupy dochodzeniowo-śledczej wraz z technikiem kryminalistyki. W trakcie wykonywanych czynności przyjęto zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, przesłuchano w charakterze świadka pokrzywdzonego, wykonano oględziny miejsca i zabezpieczono ślady do badań.

Pani podoficer zapewnia też, że w trakcie prowadzonego postępowania funkcjonariusze "wykonywali czynności procesowe i operacyjne zmierzające do ustalenia i zatrzymania sprawców tego zdarzenia". W tym, między innymi, ustalono, że "miejsce zdarzenia nie jest objęte monitoringiem wizyjnym". Sierżant Rekowska zaznacza jednak, że umorzenie nie oznacza dla policji końca sprawy skradzionego roweru.

- Pragnę zaznaczyć, że policjanci nadal pracują nad tą sprawą operacyjnie i jeżeli pojawią się nowe okoliczności sprawa zostanie podjęta - podkreśla w odpowiedzi na nasze pytania. - Dodaję, że za każdym razem, gdy odnajdujemy kradzione rowery i inne przedmioty, ustalamy ich właścicieli, po czym od razu się z nimi kontaktujemy.

Pan Bolesław nie dziwi się działaniom policji. Twierdzi, że nie liczył na sukces śledztwa. - Chociaż mogliby wysłać oba pisma w jednym liście. Budżet państwa zaoszczędziłby 5,70 zł na przesyłce - zastanawia się, i zaraz dodaje: - A może wolałbym jednak, aby ten drugi list wysłali tak za dwa miesiące, aby choć trochę poudawali, że zajmują się moją stratą? Nawet nie tyle chodzi o pozór. Bardziej o to, aby tak łatwo nie szło w świat, że policja nic nie zrobi... Jak potem mam wierzyć, że pomogą? A co pomyśli potencjalny złodziej?

Niestety, większość z nas zgłaszając na policję kradzież roweru czy radia z samochodu (dziś jakby rzadziej, ale kto nie stracił choćby jednego?) robi to bez większego przekonania, choć z reguły z jakąś tam nadzieją. Oczywiście naiwnością byłoby oczekiwać, że cały komisariat i pół komendy miejskiej wyruszy na poszukiwanie skradzionego dobytku. Jednak jakiś pozór działań odstręczyłby przynajmniej część "aspirantów" złodziejstwa. To ze skuteczności w wykrywaniu pospolitych przestępstw budujemy poczucie bezpieczeństwa. A tak, słysząc kolejny raz - jak w sprawie roweru pana Bolesława czy wandala terrorysty z Wrzeszcza - że wykrycie sprawcy jest niemożliwe, trudniej o spokojny sen.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki