Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nietrzeźwi "recydywiści" trafiają za kratki

Janina Stefanowska
P. Niemkiewicz
Nie wierzą, że za złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mogą trafić do więzienia. Kolejny raz siadają za kierownicą, często znowu po alkoholu.

- Kierowcy grają rolę nieświadomych tego, że mają zakaz prowadzenia pojazdów - mówi Dawid Marszałkowski z kartuskiej drogówki. - Zwykle są to kierowcy, którym odebrano prawo jazdy podczas interwencji. Panuje wśród nich przekonanie, że do czasu rozprawy albo uprawomocnienia się wyroku - mimo braku dokumentu uprawniającego do poruszania się autem - mogą nadal jeździć samochodem. I dopóki nie dostaną wyroku do ręki - jeżdżą.

Prokurator rejonowy w Kartuzach wyjaśnia, że tłumaczenie to nie ma żadnego odzwierciedlenia w przepisach.

- Gdy policjanci zatrzymują prawo jazdy nietrzeźwemu prowadzącemu pojazd, pouczają, że od tego momentu nie wolno mu prowadzić pojazdów, do których miał uprawnienia na zatrzymanym dokumencie - mówi kategorycznie. - Jeśli kierowca mimo to pojedzie, popełnia wykroczenie. Nie ujdzie mu to bezkarnie, bo taki czyn może mieć wpływ na ostateczny wymiar wyroku.

Osobną grupę kierowców stanowią recydywiści - świadomie lekceważą sądowe zakazy.
- W żywe oczy kpią z wymiaru sprawiedliwości, mówiąc, że w więzieniach miejsca nie ma, oni dochodów nie mają, więc sąd im nic nie zrobi - przytacza funkcjonariusz drogówki.

Takie podejście do jazdy po spożyciu alkoholu może skończyć się nawet więzieniem. Znakomita większość z 324 osadzonych pijanych kierowców to ci, którym odwieszono wyroki z powodu kolejnego złamania przepisów. - Nieraz spotykałem się w swojej praktyce, że do więzienia trafiał osadzony z trzema, czterema wyrokami za to samo przestępstwo związane z prowadzeniem pojazdu po spożyciu alkoholu - mówi mjr Robert Witkowski, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Gdańsku.

W więzieniu leczą się z nałogu

Z Robertem Witkowskim, terapeutą uzależnień z 12-letnim stażem, rozmawia Janina Stefanowska

Coraz częściej do więzienia trafiają osoby skazane kolejnym wyrokiem za jazdę w stanie nietrzeźwości.
Pobyt w więzieniu, w izolacji od świata, ma pokazać osadzonemu jego problem. Bo jeśli ktoś jest kilkakrotnie skazany za jazdę po alkoholu, prawdopodobnie ma problem z alkoholem. Uzależnionemu nic nie da sądowe zalecenie powstrzymania się od alkoholu. On potrzebuje terapii. Musi poznać mechanizmy uzależnienia, sposoby radzenia obie z głodem alkoholowym. Musi spojrzeć na siebie z dystansu.

Czy w więzieniach jest terapia dla więźniów?

Terapia jest jednym z najważniejszych działań stosowanych wobec osadzonego. Interesuje nas jako człowiek - ze swoimi doświadczeniami życiowymi, problemami, które rzutowały na wybór nałogowego życia. Naszym zadaniem jest taka praca ze skazanym, by wyciągnął wnioski ze swojego zachowania, rozpoznał u siebie problem uzależnienia, aby doświadczył, że może poprawić jakość swojego życia na trzeźwo - by już nie powracać do więzienia.

Terapia alkoholizmu jest obowiązkowa?
Zazwyczaj na oddziale terapeutycznym skazany ma pierwszy kontakt z terapią. Wcześniej nie widzi problemu. Póki nie przyzna sam przed sobą, że ma problem, nie jest gotowy, by uczestniczyć w terapii. Nikogo do udziału w zajęciach nie zmuszamy. Czasem osiągnięciem tego okresu jest fakt, że osadzony zaczyna dostrzegać swój problem z alkoholem. W innych przypadkach trwa praca nad wyjściem z nałogu.

Czytaj także:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki