Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Niepokorni z Topolówki". Szkoła opozycjonistów

Marek Adamkowicz
ze zbiorów Jana Hlebowicza
Z Janem Hlebowiczem, historykiem i dziennikarzem, autorem książki "Niepokorni z Topolówki. Działalność niezależna uczniów III Liceum Ogólnokształcącego im. Bohaterów Westerplatte w Gdańsku w latach 1970-1989", rozmawia Marek Adamkowicz

Napisałeś książkę o Topolówce, która jest pochodną twojej pracy magisterskiej. Niewiele osób decyduje się na publikację magisterki.
Od początku wiedziałem, że nie chcę pisać pracy, która będzie mało ciekawą kompilacją informacji przepisanych z opublikowanych już książek i artykułów. Takie podejście od samego początku wpajał nam zresztą na seminarium prof. Grzegorz Berendt. Mówił: "macie odkrywać niezbadane dotąd obszary historii, którymi nikt przed wami się nie zajmował". Zanim napisałem pierwsze zdanie, założyłem sobie, że moja praca musi być rzetelna i ciekawa, a tym samym warta publikacji. Jestem absolwentem Topolówki, słyszałem wcześniej o tradycji niepodległościowej tego liceum. Do swojego promotora przyszedłem więc z gotowym tematem...

Dodajmy, że twoja praca została już dostrzeżona w organizowanym przez Instytut Pamięci Narodowej i Polską Akademię Nauk konkursie im. Władysława Pobóg-Malinowskiego na Najlepszy Debiut Historyczny
Opowiadałem o "niepokornych" na kilku sesjach naukowych, a moje wystąpienia spotkały się z pozytywnym odbiorem. To był sygnał, że temat, jakim się zająłem, jest interesujący dla osób z różnych stron Polski. Kiedy praca została wysoko oceniona przez recenzentów i promotora, postanowiłem wysłać ją na konkurs im. Władysława Pobóg-Malinowskiego. I udało się. W komisji znaleźli się wybitni historycy z prof. Andrzejem Paczkowskim na czele. Otrzymać wyróżnienie z jego rąk? Dla mnie to była wielka rzecz.

Patrząc na twój dotychczasowy dorobek, zarówno naukowy, jak i dziennikarski, mam wrażenie, że najlepiej się czujesz w tematyce współczesnej.
Zdecydowanie. Uważam, że bez poznania najnowszej historii naszego kraju, niemożliwe jest świadome uczestniczenie w życiu społecznym oraz zrozumienie złożoności realiów, w których przyszło funkcjonować Polakom po 1989 roku. Przed "Niepokornymi", napisałem książkę poświęconą m.in. ks. Józefowi Walągowi, wieloletniemu proboszczowi parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Pruszczu Gdańskim. Kapłan ten w czasie II wojny światowej był kapelanem ZWZ, potem AK, w okręgu rzeszowskim. Gdy oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii napadały na polskie wioski i na masową skalę wyżynały ich mieszkańców, ks. Waląg organizował zbrojną obronę. W 1945 r. wstąpił w szeregi antykomunistycznego Zrzeszenia WiN. Za działalność w partyzantce został skazany na 4 lata pozbawienia wolności. Trafił do okrytego ponurą sławą więzienia na Zamku Lubelskim. Od momentu przybycia na Pomorze był inwigilowany przez SB, która próbowała werbować tajnych współpracowników z jego najbliższego otoczenia. Nigdy się nie złamał. Ktoś mógłby pomyśleć: co ciekawego jest w historii prowincjonalnego proboszcza albo jakiegoś liceum? Swoimi książkami staram się udowodnić, że to błędne założenie.

Podstawą książki o Topolówce są, jak się wydaje, relacje świadków, głównie byłych uczniów. Dzisiaj są to często osoby znane z pierwszych stron gazet. Nie miałeś problemu, żeby do nich dotrzeć, namówić na zwierzenia?

Kiedy zaczynałem pisać magisterkę, nie miałem ani jednego numeru telefonu czy adresu mailowego. Z początku trochę panikowałem, że zadanie, które sobie wyznaczyłem, czyli dotarcie do takich osób jak bracia Kurscy, Piotr Semka, Maciej Grabski czy Wiesław Walendziak zwyczajnie mnie przerośnie. Bardzo pomógł mi Mikołaj Walczyk, nauczyciel pracujący w III LO, który dał mi pierwsze namiary. Kolejni rozmówcy przekazywali mi dane kontaktowe do następnych osób. I jakoś poszło. Co ciekawe, żaden z tych "najbardziej znanych" absolwentów "trójki" mi nie odmówił, chociaż niejednokrotnie wyznaczenie dogodnego dla obu stron terminu spotkania zajmowało kilka miesięcy. Nie ma co ukrywać, byłem natrętny. Pisałem, dzwoniłem, ciągle o sobie "przypominałem", ale nigdy się nie zdarzyło, żeby ktoś przestał odpowiadać na maile albo się rozłączał. Trzeba dodać, że te rozmowy wcale nie były krótkie. Żadna nie trwała krócej niż godzinę. Kiedy przeprowadzałem wywiad z Jackiem Kurskim, pod jego domem stał wóz transmisyjny TVN-u. Ci dziennikarze trochę się wtedy naczekali. Przeprowadziłem ponad 30 rozmów i tylko raz natknąłem się na opór. Pewna osoba zarzuciła mi wścibstwo, a sposób przeprowadzania wywiadu porównała do przesłuchania przez anonimowego oficera
Polski Ludowej (śmiech).

W przypadku tego rodzaju relacji istnieje niebezpieczeństwo koloryzowania przeszłości. Pojawia się więc pytanie o weryfikację zebranego w ten sposób materiału.
Głównymi wadami wywołanych relacji są mniej lub bardziej celowy subiektywizm rozmówców oraz upływ czasu i wiążący się z tym fakt zatarcia w pamięci niektórych wątków czy wydarzeń. Parokrotnie spotkałem się z sytuacją, w której opowieści osób dotyczące tego samego wątku znacznie się od siebie różniły, przy czym każdy z rozmówców był przekonany o prawdziwości swojej wersji. Tak było w przypadku niezależnej rozgłośni działającej w III LO. Jedna strona upierała się przy nazwie "Radiostacja Topolówka", druga przy "Radio BIT". Podstawową metodą pracy historyka jest komparacja źródeł. Starałem się to czynić, konfrontując ze sobą relacje świadków z dokumentami oraz informacjami zawartymi np. w prasie podziemnej. Muszę przyznać, że opowieści absolwentów III LO bardzo często znajdowały odzwierciedlenie w archiwaliach.

Kto pamięta Topolówkę z opisywanych przez ciebie czasów wie, że była to szkoła wyróżniająca się pod względem aktywności politycznej, ale bynajmniej nie jedyna w Gdańsku, gdzie działalność opozycyjna była tak widoczna. W podobny sposób można by napisać chociażby historię ,,jedynki", czyli I Liceum Ogólnokształcącego.
Historia I LO jest równie interesująca co Topolówki. Do "jedynki" chodzili przecież Grzegorz Grzelak, Aleksander Hall i śp. Arkadiusz Rybicki, założyciele Ruchu Młodej Polski. Poza tym już na przełomie 1978/1979 r. w I LO zawiązała się grupa, która stała się zalążkiem późniejszego ruchu anarchistycznego w Trójmieście. Pod koniec lat 70. wydawali pisemko "Nietoperz", skonfiskowane przez SB. Potem w czasie karnawału Solidarności wychodziła opozycyjna gazeta "Gilotyna", do której pisali m.in. Krzysztof Skiba czy Maciej Kosycarz. Wydawano też inne pismo pt. "Godło". Absolwentami "jedynki" są Donald Tusk czy Paweł Adamowicz. W przyszłości chciałbym także napisać książkę o niezależnej działalności uczniów I LO w Gdańsku. Zresztą szkolna młodzieżowa opozycja to nie tylko I i III LO. Sporo działo się także w IX, VIII, V czy II. Jednak te licea powiązane były raczej z Federacją Młodzieży Walczącej.

Zostańmy jednak przy "Topolówce".
Z moich badań wynika, że to prawdopodobnie uczniowie z "trójki" powołali pierwszy niezależny parlament oraz byli prekursorami tzw. przerw milczenia. Fenomenem na skalę ogólnokrajową było funkcjonowanie opozycyjnego "Biuletynu Informacyjnego Topolówka", pisma, które mimo zmieniającego się składu redakcji oraz technik drukarskich wydawane było od 17 września 1982 do 1989 roku. W III LO powstała także najprawdopodobniej jedyna niezależna szkolna rozgłośnia na terenie kraju. Z drugiej strony szkoła wyróżniała się skalą represji wymierzonych w niepokornych uczniów. Młodzi ludzie byli wyrzucani z liceum, przesłuchiwani i na długie miesiące trafiali do więzienia. Tak jak Grażyna Stankiewicz, dzisiaj dziennikarka. Kiedy w czasie stanu wojennego przyszło po nią SB miała 18 lat, został jej rok do matury. Jeden z esbeków powiedział: "spokojnie, dzisiaj jeszcze nie dostaniesz kary śmierci". W więzieniu posadzili ją razem z kryminalistkami, była bita, obcięli jej też długie warkocze, które zapuszczała latami...

Pojawia się pytanie, dlaczego akurat w tej szkole kwitła działalność opozycyjna czy może raczej niezależna, jak ją nazywasz?

To bardzo dobre i zarazem trudne pytanie. Wydaje mi się, że możemy mówić o swojego rodzaju genius loci III LO. Opozycyjna legenda Topolówki, która w moim przekonaniu rozpoczęła się wraz z przyjściem do szkoły pokolenia Piotra Szczudłowskiego, inspirowała do "knucia" kolejne roczniki. Podam przykład. W 1985 r. pojawiła się w "BIT" obszerna informacja o aresztowaniu Szczudłowskiego, który prowadził działalność niezależną w III LO pod koniec lat 70. Postawa absolwenta motywowała kolejne roczniki młodszych konspiratorów do działania. To tylko jedna z możliwych interpretacji. Pozostałe można znaleźć w książce.

Opisałeś niespełna dwudziestoletni fragment historii. Przydałoby się opracowanie pokazujące dzieje szkoły od 1945 r., a pewnie losy jej poprzedniczki, czyli utworzonego w 1909 r. Królewskiego Gimnazjum Realnego. Nie korci cię, żeby zmierzyć się z tym tematem?
Pisząc "Niepokornych z Topolówki" natknąłem się na wspomnienia osób mówiących o opozycyjnej aktywności uczniów w Październiku '56 i Marcu '68. To ciekawy trop. Może zajmę się tym w przyszłości? Niestety, teraz nie mam na to czasu. Muszę poważnie zabrać się za doktorat, którego tematem jest Stowarzyszenie "Pax".

Rozmawiał Marek Adamkowicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki