Kto nie był na plaży naturystów w Chałupach, ten na pewno nucił jeden z największych przebojów Zbigniewa Wodeckiego, czyli "Chałupy welcome to". Piosenka rozsławiła te część półwyspu, choć wówczas nie wszystkim było to w smak.
Ale współczesne Chałupy świetnie pamiętają piosenkarza - w półwyspowej wiosce można znaleźć mural dedykowany zmarłemu piosenkarzowi, z widokiem na mierzeję, jego podobizną oraz tytułem piosenki. Ten znajduje się na stacji kolejowej.
- Oczywiście z wielkim żalem i smutkiem doszły do nas informacje o śmierci Zbigniewa Wodeckiego, któremu zawdzięczamy to, iż miejscowość Chałupy, która była znana nielicznym osobom, zmieniła się w jedną z najbardziej znanych kurortów turystycznych w Polsce - komentuje Marcin Budzisz, sołtys Chałup. - Można powiedzieć że piosenka z 1994 r. "Chałupy welcome to" stała się ikoną naszej miejscowości, a Zbigniew Wodecki, mimo że rzadko w Chałupach widzianym, był jej wizytówką.
w Chałupach świetnie zdają sobie sprawę, że ich wioskę znano w świecie głównie dzięki przebojowi Wodeckiego.
- Cieszymy się ogromnie że właśnie tak znakomity artysta zaśpiewał tę piosenkę. Wielki człowiek odszedł, ale ta piosenka ze słowami "Chałupy Welcome to" będzie nam o nim przypominała - podkreśla Marcin Budzisz.
ZOBACZ TEŻ:
Rok temu Zbigniew Wodecki odwiedził Chałupy z koncertem, który zagrał na scenie znajdującej się jednym z pól namiotowych. Wcześniej zagrał i zaśpiewał dla mieszkańców i turystów podczas uroczystości 50-lecia Władysławowa.
To miasto - choć jeszcze wtedy było Wielką Wsią - było szczególne dla Zbigniewa Wodeckiego, który jako młody chłopak przyjechał tu koleją. Miał ok. 8-9 lat...
- Jak wysiadłem na dworcu pociągu, to widziałem tylko łany zboża i daleko wystawała wieża kościoła - opowiadał we Władysławowie artysta z Krakowa. - To był Dom Rybaka, jak się później okazało.
Wakacyjny pobyt dla młodego Zbyszka okazał się bardzo pamiętny, bo po raz pierwszy zobaczył morze.
- Była piękna pogoda. Pierwszego dnia poszedłem na plażę. Byłem rudy, piegowaty, nasmarowałem się kremem Nivea, siedziałem na plaży sześć godzin - wspominał Wodecki. - Wieczorem miałem 40 stopni gorączki, bąble, dreszcze, byłem poparzony i prawie nieprzytomny.
źródło: Gmina Władysławowo/Konrad Kędzior
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?