Zdunek Wybrzeże Gdańsk zaliczyło udany początek sezonu 2023. Zmorą żużlowców był brak odpowiedniej liczby treningów i sparingów, więc inauguracja podczas meczu z Argedem Malesą Ostrów Wielkopolski obfitowała w upadki, a nawet poważne kontuzje. Urazy dotyczyły gości, którzy nad Bałtyk przyjechali już w osłabionym, siedmioosobowym zestawieniu. Na dodatek na torze poobijało się i nie było zdolnych do jazdy dwóch kolejnych żużlowców.
- To były bardzo, bardzo trudne zawody. Z naszego punktu widzenia każdy dawał z siebie wszystko i walczył o punkty. Jeśli jednak nie wychodził start, to później było trudno coś zmienić w trakcie biegu. Mads Hansen i Michael Jepsen Jensen spisali się bardzo dobrze w biegach nominowanych - wyjaśniał dziennikarzom po spotkaniu Nicolai Klindt, duński zawodnik Wybrzeża.
To właśnie w biegach nominowanych, w których siły były wyrównane, a wynik wciąż niepewny, kibice Wybrzeża dostali nagrodę w postaci dobrej jazdy gospodarzy. Do biegu nominowanego to zespół z Ostrowa Wielkopolskiego prowadził jednym punktem, co wobec problemów kadrowych dobitnie opisuje wielkie problemy gdańszczan.
- Miałem wielkie problemy tuż przed biegami nominowanymi. Widzieliście, że byłem bardzo wolny na pierwszych wirażach. Miałem ten sam motocykl, ale tor się zmienił. Próbowałem przyspieszyć, ale nie miałem wystarczającej mocy. Nie mogę przegrywać z Jakubem Pocztą (19-letni junior Argedu - przyp.). Z całym szacunkiem, ale nie mogę z nim przegrywać. Nie mogłem jednak znaleźć odpowiedniej ścieżki. Kiedy byłem przy krawężniku, to traciłem moc. Z kolei na zewnętrznej było bardzo nierówno. Przeklinałem, bo nie mogłem znaleźć rozwiązania. Na ostatnie biegi wziąłem inny motocykl i było dużo lepiej - opisywał ze swojego punktu decydujące momenty meczu duński kapitan Zdunka Wybrzeża.
BĄDŹ NA BIEŻĄCO:
Terminarz i tabela 1 Ligi Żużlowej 2023. Osiem klubów od 8 kwietnia do 8 października walczyć będzie o awans do PGE Ekstraligi
Na problemy z torem narzekał także zespół z Ostrowa Wielkopolskiego. W dniu meczu była słoneczna pogoda, chociaż wcześniej w nocy w Gdańsku padało. Jak to jednak bywa w żużlu, oba zespoły miały takie same warunki do jazdy.
- Kiedy byłeś na prowadzeniu, to było komfortowo, bo można było jechać dowolnie. Za plecami rywali już tak łatwo nie było. W biegu 12 startowałem dwukrotnie z pola czwartego i wpadałem w małe dziury, które się pojawiły. Zgadza się, że zawsze powtarzamy, że tor był taki sam dla wszystkich. Nie ma jednak wątpliwości, że tor musi być na następny mecz lepszy - tłumaczy 34-letni Nicolai Klindt.
- Myślę, że w ostatnim czasie miałem wystarczającą liczbę treningów. Tor się zmieniał, a wpływ na to miały zmienne warunki pogodowe. To trudne zadanie, aby móc trenować w jednakowych warunkach. Trzeba więcej ciepła, słońca, żeby osoby odpowiedzialne za nawierzchnię opanowały sytuację. Wiem, że pojawiło się wiele dziur, ale ci ludzie robili, co mogli, żeby wyglądało to lepiej. Dzień po dniu tor był zupełnie inny - dodał Duńczyk.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?