Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Natalia Partyka: Możemy obiecać walkę

Paweł Stankiewicz
Rozmowa z Natalią Partyką, tenisistką stołową urodzoną w Gdańsku i reprezentantką Polski.

- Jakie znacznie ma dla Ciebie fakt, że mistrzostwa Europy odbędą się w Trójmieście?

- Bardzo się z tego cieszę. W Gdańsku zaczynałam przygodę ze sportem, a nie było turnieju tenisowego w Trójmieście tak wysokiej rangi. Wierzę, że hala się zapełni, fani będą kibicowali, a ściany nam pomogą. A my postaramy się odpłacić dobrą grą.

- Czy to jest dla Ciebie dodatkowa motywacja?

- I tak, i nie. Ten turniej chcę traktować jak każdy inny. Fajnie, że zagramy u siebie, ale może pojawić się presja kibiców, rodziny, przyjaciół. Chcę podejść tak, jak do innych mistrzostw Europy, żeby nie stwarzać ciśnienia sobie samej. Jeśli to mi się uda, to będę w stanie dobrze zagrać.

- Tenis stołowy ma w Gdańsku bogate tradycje, choćby przez osobę śp. Andrzeja Grubby. Chcesz iść jego śladem?

- Byłoby super. Mam nadzieję, że zaznaczymy obecność na mistrzostwach dobrym występem i nie będzie tak, że wyjdziemy, zagramy i przegramy. Liczę, że coś wywalczymy, pokażemy się z dobrej strony i będziemy dalej tworzyć historię.

- Przygotowania do mistrzostw Europy łatwe nie były, bo w kadrze doszło do buntu.

- Doszło, ale nie w kobiecej kadrze. Chłopcy robili, co robili. Nie znam szczegółów, nie wiem, o co chodziło. My trenowałyśmy, a przygotowania przebiegły bardzo dobrze. Były ciężkie, ale o to chyba chodziło.

- Wy w buncie nie uczestniczyłyście, bo w kadrze wszystko było jak należy?

- U nas buntu nie było i nie chcę tego za bardzo komentować. W męskim pionie zadecydowali tak, a nie inaczej. Czy się z tym zgodzę, czy nie, to niczego nie zmieni. Szkoda, że zabraknie Lucjana Błaszczyka, który zakończył karierę. To jego decyzja i trzeba ją uszanować. Zasługuje na pożegnanie, bo się zapisał w historii tenisa stołowego. Mam nadzieję, że będą następcy.

- Kadra Polski jest najbardziej liczna spośród wszystkich reprezentacji, które przyjadą na mistrzostwa. Czy ilość przejdzie w jakość?

- Tak byłoby optymalnie. Faworytami na pewno nie jesteśmy. Niektórzy jednak grają na dobrym poziomie i mogą przyjść pozytywne wyniki.

- Czy Twoim zdaniem medal dla Polski jest możliwy?

- Oczywiście, że tak, ale nie mogę niczego obiecać. W turnieju drużynowym rok i 2 lata temu były medale. Jesteśmy w czołówce, możemy awansować do strefy medalowej. W rywalizacji kobiet poziom jest wyrównany, a liczy się 8-10 drużyn. Decydują niuanse. Możemy zdobyć mistrzostwo Europy albo nie wejść do czołowej ósemki. Musimy koncentrować się na danym meczu i grać swoje. Walkę możemy obiecać.

- Czy czujesz się dobrze przygotowana do turnieju?

- Wydaje mi się, że tak. Przygotowania zaczęły się dużo wcześniej. Całe wakacje jeździłyśmy z obozu na obóz i trenowałyśmy głównie pod kątem mistrzostw Europy. Cały sierpień byłyśmy w Chinach. Przez ostatni tydzień nie trenowałam, bo miałam problemy z plecami. Może 5 dni przerwy wyjdzie mi na dobre, bo wypoczęłam. Od poniedziałku normalnie trenuję . Teraz muszę sobie wszystko poukładać w głowie, skoncentrować się i zachować spokój.

- Wystartujesz w drużynie, singlu i deblu. Na co liczysz?

- Na jak najlepsze wyniki. W drużynie chciałybyśmy zdobyć medal. W singlach do faworytek nie należę. Każda kolejna runda to będzie sukces i czegoś się nauczę. A może uda się przejść kilka rund, zobaczymy. Wszystko zależy od losowania. W deblu już raz był medal, a dwa razy ćwierćfinał, więc stać nas na dobry wynik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki