Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najostrzejszy protest rolniczy na Pomorzu. Zablokowana trasa S7 pod Nowym Dworem Gdańskim

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Protest rolników pod Nowy Dworem Gdańskim. Blokada trasy S7
Protest rolników pod Nowy Dworem Gdańskim. Blokada trasy S7 Tomasz Chudzyński
To zdecydowanie jeden z najostrzejszych protestów rolniczych w całym kraju. I dopiero się zaczyna. Pod Nowym Dworem Gdańskim rolnicy zablokowali swoimi traktorami trasę S7 Gdańsk-Warszawa.

We wtorek 20 lutego, o godzinie 10 żuławscy rolnicy zablokowali trasę S7 Gdańsk-Warszawa, pod Nowym Dworem Gdańskim. Traktory stanęły w poprzek obu pasów ruchu. Sygnał do rozpoczęcia protestu dały syreny i podpalenie stert opon. Ciemny dym zaczął unosić się nad trasą S7.

Niemal cały ruch samochodowy z drogi ekspresowej został przeniesiony na objazdy – drogi lokalne, wąskie, ulice Nowego Dworu Gdańskiego i mniejszych miejscowości, z licznymi ograniczeniami prędkości. I właściwie od razu objazdy wypełniły się pojazdami.

Rolnicy sprzeciwiają się Zielonemu Ładowi i przenikaniu produktów rolnych z Ukrainy na polski rynek.

- Chcemy, żeby przyjechał do nas premier. To z nim chcemy rozmawiać, nie z ministrem Siekierskim (Czesław Siekierski – minister rolnictwa). On musi nas wysłuchać. Chcemy resetu Zielonego Ładu w Unii Europejskiej. To da się zrobić. Musimy rozmawiać o ograniczeniu CO2, ale muszą to robić praktycy, tacy jak my. Nie politycy – teoretycy. Protest jest radykalny, ale nie my ostrzegaliśmy, że drogi będą zablokowane jeśli nikt nie będzie na nas zwracał uwagi – mówi Andrzej Sobociński, żuławski rolnik, jeden z organizatorów blokady pod Nowym Dworem Gdańskim.

- Jesteśmy wszyscy apolityczni. Nie chcemy zmieniać rządu, przecież niedawno sami posłów wybierali. Ale oni muszą wiedzieć, w czym leży problem. My nie odpuścimy – tłumaczy Sobociński.

Ciągników w okolicach wiaduktu między Nowym Dworem Gdańskim a miejscowością Kmiecin stanęła blisko setka. Przyjechali z całych Żuław, większość z powiatu nowodworskiego.

S7 chcą blokować do 10 marca. Dziś odblokują przejazd po godzinie 16. Ale jutro staną na drodze o godzinie 8 i pozostaną na niej do godz. 18. I tak, według planu, do 10 marca.

- To protest 20-dniowy, spektakularny i długi, po to, żeby Warszawa dostrzegła go i zobaczyła. Stoimy tu, bo mamy dwie sprawy. Produkty ukraińskie i Zielony Ład. Nasi rządzący chyba w tej chwili nie zdają sobie sprawy z tego, dlaczego my wyszliśmy na ulice, po co my tutaj stoimy – podkreśla Andrzej Sobociński. - Dziś magazyny zboża są pełne. Realnie wszystkie decyzje, które podjąłby rząd jutro lub pojutrze, nawet dobre dla nas, my odczujemy dopiero po pół roku.

Dyskusje protestujących dotyczyły właśnie kwestii Zielonego Ładu i ukraińskich towarów.

- Są niestety tacy, którzy towar z Ukrainy kupują w Polsce. Młyny, piekarnie… My to wszystko wiemy. Mieszają ukraińskie ziarno z naszym np. A to przecież na silnych pestycydach hodowane – mówi jeden z protestujących.

- Mówią nam, że mamy ciągniki i maszyny drogie i nowoczesne. Ale już niejeden bankrutował, finansowo nie wytrzymywał, bo ceny stały się tak niskie. A to wszystko mamy za kredyty. Poza tym, jak jest robota, to się w tym ciągniku po 16 godzin spędza. Ktoś tak pracuje? - pyta inny.

Do protestu przyłączyli się pszczelarze i myśliwi. Ci drudzy mieli już typowo polityczne postulaty. Domagali się m.in. odejścia wiceministra środowiska, któremu zarzucają brak dialogu w sprawach środowiska łowieckiego.

Rolnicy przynieśli transparenty, które stają się elementem charakterystycznym dla protestów. Wiele skierowanych przeciwko ukraińskim towarom: „Pomagajmy Ukrainie w mądry sposób”, „Import bez kontroli wszystko rozp…. doli”, „Ukraińska, toksyczna żywność nas zalewa”. Inne z kolei przeciwko polityce unijnej: „Import i Zielony Ład – protest i jedzenia brak”, „To rolnik zazielenia naszą planetę” czy „Unijna polityka rujnuje rolnika”.

Były też takie, które rozładowywały nieco napięcie: „Seks to jedyne, co się opłaca uprawiać na wsi” czy „Bez nas będziecie głodni, nadzy i trzeźwi”.

Rolnicy rozwiesili też duży baner na wiadukcie, widoczny z trasy S7 „Bądźcie z nami. Przepraszamy za utrudnienia”.

Owe utrudnienia dały o sobie znać już na samym początku protestu, gdy tuż przed blokadą znalazło się kilkanaście aut osobowych. Ich pasażerowie i kierowcy próbowali negocjować przejazd. Bez skutku. Blokady były usuwane tylko dla służb: policji, straży oraz ambulansów.

- My też możemy zablokować pola rolnikom. Co wtedy powiedzą? - mówił jeden z kierowców stojący w korku, spieszący się na lotnisko.

Policja uruchomiła objazdy lokalnymi trasami. W większości nie są one jednak dostępne dla pojazdów ciężarowych.

Rolnicy zablokują na Pomorzu trasę S7. Będą utrudnienia, policja przygotowała objazdy

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki