Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzeum Lechii Gdańsk. Historia owinięta w biel i zieleń,czyli pierwsze takie muzeum

Adam Makus
Przemysław Świderski
Żaden z piłkarskich klubów na Pomorzu nie ma w jednym miejscu tylu pamiątek. Od tygodnia, zwiedzając muzeum Lechii, można poczuć się świadkiem osobliwej historii.

Sześćdziesiąt osiem lat to kawał historii. Zwłaszcza w przypadku polskiego klubu sportowego. Owszem, są starsze, choćby Gedania, która swoje początki ma w 1922 r., jednak to Lechia w sercu i pamięci gdańszczan odcisnęła najbardziej trwałe piętno.

Od minionego poniedziałku Lechia jest innym klubem. Bogatszym o muzeum, które temu klubowi, a zwłaszcza ludziom tworzącym jego historię, od dawna się należało.

- Trzy i pół roku temu zarząd Lechii zadecydował o stworzeniu muzeum klubu - mówi Zbigniew Zalewski, kustosz placówki.
Przez ten czas Zalewski, z pomocą swojego syna Rafała, stworzył coś z niczego, czyli zgromadził blisko 2 tysiące pamiątek związanych z Lechią. Nie tylko piłkarską, bo Lechia to nie tylko piłka nożna, choć dziś niewielu kibiców pamięta, ile sekcji sportowych miała w przeszłości. Często były to epizody, ale trudno by w muzeum zabrakło miejsca dla rugbistów, lekkoatletów czy ciężarowców.

Do muzeum warto zaglądnąć, zwłaszcza że można przy okazji zwiedzić stadion PGE Arena - nowy dom starego klubu. Dla każdego kibica istotne są różne, często osobiste, fragmenty z życia Lechii, pierwsze mecze, wzmianki w gazecie, treningi i spotkania ze znanymi sportowcami w biało--zielonych koszulkach. Któż jednak nie pamięta meczu Lechii z Juventusem? Wrzesień 1983 r. był dla biało-zielonych i ich kibiców miesiącem chwały, choć Lechia, wówczas beniaminek II ligi, nie miała żadnych szans ze "Starą Damą" z Turynu. Masowe zwalniania się z pracy, kontrolowane wagary w szkole, tysiące ludzi przed telewizorami nie tylko w Gdańsku, nie mówiąc już o nadkomplecie widzów na stadionie przy Traugutta - to wszystko działo się 28 września 1983 r. W muzeum wspomnienia odżywają na nowo, kiedy widzi się kolumny włoskich gazet piszących o dwumeczu Juventus - Lechia, koszulkę jednego z piłkarzy "Juve", a przede wszystkim fragmenty gdańskiego meczu pokazywane w telewizorze. Podczas uroczystego otwarcia muzeum to właśnie przy dwóch telewizorach, prezentujących tamten mecz oraz derby z Arką Gdynia, gromadziło się najwięcej ludzi.

Warto zwrócić uwagę na kolekcję koszulek Lechii. Choć jest ich wiele, to nie ma wszystkich. Są jednak te, wokół których nie można przejść obojętnie. Jest zielona koszulka z wielką białą literą "L" z przełomu lat 40. i 50., jest trykot z nazwą znanego w Gdańsku pubu, jest koszulka, która w osłupienie wprawi niejednego zwiedzającego - to koszulka z logo Olech International 1975. Dziś już mało kto pamięta, kiedy Lechia grała w takich strojach, a jest to być może hit muzealnych zbiorów, bo wtedy drużyny jeżeli miały coś wydrukowane na koszulkach, to był to najwyżej klubowy symbol.
- Jeśli mnie pamięć nie myli, to koszulka juniorów z początków lat 90. - precyzuje Zalewski.

Starsi kibice, którzy chodzili kiedyś na Lechię, pamiętają betonowe płyty uzupełnione... ziemią. To one pełniły do pierwszej połowy lat 80. trybunę stadionu przy ul. Traugutta. Komfort oglądania nie był wielki, ale sentyment pozostał. Tego fragmentu historii Lechii w muzeum jednak brakuje, choć są w nim drewniane ławki, które pojawiły się przed meczem z Juventusem i plastikowe krzesełka, czyli najnowsza wersja kibicowskiego luksusu.

W muzeum jest też miejsce dla... łba szczupaka. Skąd się tam wziął? To jedna z pamiątek związanych z legendą gdańskiej Lechii - Romanem Koryntem.

- Proszę pana, przyjechali do mnie i zabrali - mówi z uśmiechem 35-krotny reprezentant Polski. Szczupak był jednym z niepiłkarskich trofeów pana Romana, złapał go ponad 30 lat temu. - Przecież ja tego wszystkiego ze sobą nie zabiorę, w domu zatrzymałem tylko najcenniejsze dla mnie pamiątki - mówi "Dziennikowi Bałtyckiemu" Roman Korynt, który ma swoje miejsce w muzeum Lechii.

Muzeum zaprasza do zwiedzania od wtorku do niedzieli w godz. 10-16. Wyjątkiem będą dni meczowe i poniedziałki, wtedy muzeum będzie nieczynne. Bilety do muzeum kosztują 5 i 3 zł (ulgowy). Ten drugi jest dla dzieci, młodzieży uczącej się i osób powyżej 60 lat.
Bilety do muzeum można kupić w sekretariacie stadionu od wtorku do piątku w godz. 10-16 a w sobotę i niedzielę od 10 do 14. Można je kupić także przy wejściu do muzeum w godzinach otwarcia placówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki