MŚ 2018. Chorwacja lepiej strzelała karne i walczy o medal

Chorwaci i Rosjanie przeszli przez 1/8 finału po rzutach karnych eliminując Duńczyków i Hiszpanów. To na pewno był bardzo duży wysiłek energetyczny, a w ćwierćfinale obie ekipy musiały znowu walczyć w dogrywce, a losy awansu do półfinału rozstrzygały się w rzutach karnych.

Faworytami byli Chorwaci, ale gospodarze mundialu mieli apetyt na kolejną sensację i awans do strefy medalowej. I trzeba przyznać, że drużyna prowadzona przez trenera Stanisława Czerczesowa stoczyła twardy i wyrównany bój. W 31 minucie spotkania Denis Czeryszew oddał kapitalny strzał i Danijel Subasić nawet nie drgnął. Zanosiło się na kolejną sensację, ale jeszcze w pierwszej połowie Chorwaci przeprowadzili świetną akcję, dośrodkował Mario Mandżukić, a gola strzałem głową zdobył Andrej Kramarić. W drugiej połowie gole nie padły i musiało dojść do dogrywki.

W niej Chorwaci wyglądali na bardziej zmęczonych, ale to właśnie oni strzelili gola. Z rzutu rożnego dośrodkował Luka Modrić, a celnym strzałem głową popisał się Domagoj Vida. Wyniku nie udało się utrzymać. Na pięć minut przed końcem dogrywki wyrównującego gola strzałem głową zdobył Mario Fernandes. Rosjanie mieli sytuacje bramkowe, ale znakomicie bronił Subasić.

O awansie zatem znowu decydowały karne. W nich Subasić i Igor Akinfiejew obronili po jednym strzale. Bramkarz rosyjski był blisko obrony strzału Modricia, ale szczęście było przy Chorwacie. Pomocnik Realu Madryt fatalnie wykonuje karne, bo z Danią też wykorzystał "jedenastkę" mają mnóstwo szczęścia. Rosjanie w karnych pomyli się raz jeszcze, bo w bramkę nie trafił Mario Fernandes i to Chorwaci awansowali do półfinału. W nim zmierzą się z Anglią i pytanie jak się zregenerują na walkę o finał po dwóch szalenie trudnych dogrywkach.

Niemal pięcioletnia praca z reprezentacją Polski dobiegła końca. "Nawałka wychodzi z tego z podniesionym czołem i wielkim sukcesem"