Mroźne zwycięstwo Piotra Sucheni na biegunie północnym

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Fot. materiały prasowe North Pole Marathon 2017
Biegacz z Gdyni Piotr Suchenia jest pierwszym Polakiem, który wygrał legendarny maraton ekstremalny na biegunie północnym.

Tego wyczynu z pogranicza sportu i survivalu były długodystansowiec Floty Gdynia dokonał po wielu miesiącach przygotowań. Piotr Suchenia, podobnie jak 54 pozostałych śmiałków, którzy zdecydowali się ruszyć na zamarzniętą taflę Oceanu Arktycznego z rosyjskiej bazy Barneo Camp, zmierzyć musiał się nie tylko z morderczym dystansem ponad 42 kilometrów. Także z oblodzoną trasą, potężnym mrozem, zawiejami śnieżnymi, momentami również z oślepiającym wręcz słońcem. Gdy dotarł na metę, był tak zmarznięty, że z jego twarzy i nosa zwisały sople lodu. Mimo to gdyński biegacz szczęśliwy upadł na kolana i dumnie wymachiwał flagą Polski.

- Na trasie było minus 30 stopni Celsjusza - mówi Piotr Suchenia. - Przeraźliwy chłód potęgowany był przez wiatr. Temperatura odczuwalna wynosiła więc minus 50 stopni Celsjusza. Ubrałem się najcieplej, jak to tylko było możliwe i przystąpiłem do zawodów.

Jeszcze przed wylotem na biegun północny Piotr Suchenia mówił, że jego celem jest walka o podium. Zwycięstwo było szczytem marzeń, bo zmierzyć musiał się z Szerpami z Nepalu, którzy rok w rok wygrywają legendarny maraton pod Mount Everestem, najwyższą górą świata.

Zawodnicy ci wychowują się na co dzień na dużej wysokości i przyzwyczajeni są do tak niskich temperatur.

Gdyński biegacz podjął jednak rękawicę i postanowił pokrzyżować plany doświadczonym Nepalczykom. Jego najgroźniejszym rywalem okazał się Samir Tamang.

- Był bardzo mocny, podobnie zresztą, jak drugi z Nepalczyków - mówi Piotr Suchenia. - We trójkę walczyliśmy o czołowe pozycje. Pilnowali mnie. Gdy zwalniałem, to oni również. W pewnym momencie Samir narzucił ostre tempo i odskoczył. Uważałem, że jak na te warunki pobiegł zbyt szybko i nie pomyliłem się. Po jakimś czasie udało mi się go dojść i wyprzedzić. Gdy mijałem Samira, czułem już, że kontroluję sytuację.

Gdynianin ostatecznie osiągnął linię mety przed dwoma Nepalczykami, w czasie 4 godzin i 6 minut. Jak na tradycyjny bieg maratoński nie jest to imponujący rezultat nawet na poziomie amatorskim, jednak biorąc pod uwagę warunki, panujące na trasie, wynik jest wyśmienity. Wystarczy tylko napisać, że triumfatorowi z zeszłego roku, Dornowi Wenningerowi ze Stanów Zjednoczonych, pokonanie ponad 42 kilometrów zajęło ponad godzinę i 10 minut dłużej.

Piotrowi Sucheni należą się tym większe brawa, że na skutek nieprzewidzianego wypadku do boju ruszył z odmrożeniami.

- Przed startem doszło do awarii ogrzewania w naszych namiotach - mówi gdyński biegacz. - Nagle z plus 30 stopni Celsjusza zrobiło się minus 20.

Czy technologie niszczą psychikę dzieci?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki
Dodaj ogłoszenie