Przeglądając portale internetowe, znalazłem na jednym z nich długi wywiad z byłym bramkarzem Lechii, a od nowego sezonu ekstraklasowego Podbeskidzia Bielsko-Biała, Mateuszem Bąkiem. Bąk nie szuka tanich wymówek. Szczerze przyznaje, że ostatnie półtora roku w karierze to nie był najszczęśliwszy piłkarski okres w jego życiu. W lidze portugalskiej nie zaistniał, bo w Maritimo Funchal byli po prostu lepsi od niego bramkarze, ale akurat tam pobytu i zdobytego doświadczenia nie żałuje.
Zdecydowanie większą sportową porażką był epizod w II-ligowej Wiśle Płock, której miał pomóc w awansie do pierwszej ligi - Wisła ostatecznie awansowała - ale "Bączek" szybko stracił miejsce w podstawowym składzie i oglądał mecze płocczan z ławki rezerwowych. To był też efekt braku regularnego grania przez długie miesiące. Nic dziwnego, że teraz kontrakt w Podbeskidziu traktuje jako ostatnią nieomal szansę powrotu do prawdziwie profesjonalnego futbolu. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że wcale nie musi być w nowym klubie faworytem w walce o miano pierwszego bramkarza ze Słowakiem Richardem Zajacem, którego dobra gra pozwoliła Podbeskidziu awansować do ekstraklasy.
Oczywiście przy okazji tak długiej rozmowy nie mogło też zabraknąć wątków rozstania z Lechią. Bąk nie chce mówić o przyczynach, które doprowadziły do jego odejścia z Gdańska. Trener Tomasz Kafarski miał prawo postawić na innych - przyznaje, ale zaraz dodaje, że żal ma o to, w jakiej formie pożegnano się z nim w Lechii.
Znowu wraca temat listu Andrzeja Kuchara, większościowego udziałowca Lechii. Listu zamieszczonego na oficjalnej stronie internetowej klubu, z podziękowaniami za wieloletnią grę w biało-zielonych barwach. Listu, który miałby być też wysłany na domowy adres bramkarza, ale do dzisiaj nie wiadomo, czy do niego dotarł. Pisaliśmy wówczas w naszej gazecie, że to nie był fortunny pomysł, że Bąk zasłużył na więcej niż internetowo-pocztowe pożegnanie.
Byli oczywiście w historii Lechii piłkarze lepsi i bardziej zasłużeni, grali w niej też lepsi od Bąka bramkarze, ale... Nie ma w historii klubu zawodnika, który przeszedł z drużyną z Traugutta całą drogę w jej najnowszej historii, od A-klasy do ekstraklasy. I za przebycie tej drogi należy się Mateuszowi szacunek od kibiców i władz klubu. Tego szacunku ze strony kierownictwa Lechii zabrakło. Niby czas leczy rany, niby można udawać, że nic się nie stało, ale w każdej sytuacji warto zachować klasę.
Los sprawił, że pożegnanie Mateusza Bąka wcale nie musi być zamkniętą już historią. Mamy pomysł, jak zamknąć ją godną i sympatyczną klamrą. W nowym sezonie Lechia zagra z Podbeskidziem. Wprawdzie mecz w Gdańsku odbędzie się dopiero w marcu przyszłego roku, ale może już teraz warto pomyśleć, aby wówczas podziękować Bąkowi za wieloletnie reprezentowanie biało-zielonych barw w bardziej cywilizowany sposób. Może warto kupić kwiaty, przygotować proporczyk czy pamiątkową koszulkę? Kibiców nie trzeba będzie zmuszać do oklasków. Co na to panowie Andrzej Kuchar i Maciej Turnowiecki?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?