Trzy lata temu, podczas Roku Pendereckiego, obchodzonego z okazji 80. urodzin kompozytora, prowadzony przez Jana Łukaszewskiego chór wykonał monograficzny koncert, polegający na przekrojowej prezentacji chóralnej twórczości Pendereckiego. W ramach tamtego koncertu trójmiejska publiczność wysłuchała także polskiego prawykonania kompozycji Missa Brevis.
Tegoroczny koncert monograficzny również przyniósł dwa prawykonania: jedno polskie - skomponowanego w setną rocznicę rzezi Ormian Psalmu 3, oraz jedno światowe - zabawnej pastorałki dedykowanej Janowi Łukaszewskiemu. O ile jednak koncert z 2013 roku był niezwykłym i niezapomnianym muzycznym przeżyciem, sobotni wieczór niestety nie spełnił wszystkich oczekiwań.
Polski Chór Kameralny do tej pory na każdym koncercie wykazywał się perfekcyjną intonacją i precyzją. Niezależnie od wykonywanego repertuaru - a zespół sięga przecież po najróżniejsze formy i gatunki muzyczne - ta precyzja była znakiem rozpoznawczym ich brzmienia.
Podczas ostatniego koncertu zabrakło jej zwłaszcza w utworach inspirowanych tradycją wschodnią. Zarówno w Psalmie 3, jak i w pieśni „Iże Cheruwimy” dominowało wrażenie chaosu i braku porozumienia między głosami. Zabrakło przede wszystkim spójności, niepokojące było także chropowate brzmienie zespołu - pozbawione zwykłej dźwięczności i blasku. Utwór „Iże Cheruwimy” uratowały głęboko brzmiące basy, w Psalmie 3 dość interesujące było orientalnie brzmiące solo tenora Jerzego Stelmańskiego. Z kolei w chóralnym fragmencie Jutrzni - „Alliłuja - aszcze i wo grob” zabłysnął obdarzony szlachetną barwą głosu bas Krzysztof Stachowski, mimo iż w tym utworze reszta zespołu pod tym względem mu nie dorównała.
Trzeba przyznać jednak, że pod koniec koncertu chórowi udało się rozśpiewać i pokazać choć część barwy, z której zespół ten jest znany. Momentem przełomowym było przepiękne Agnus Dei z Missy Brevis, w którym zespół jakby się odnalazł. Wykonywane po nim utwory - dwa fragmenty z oratorium Dies Illa, utwór O gloriosa Virginum czy wokalna miniaturka z cyklu „Powiało na mnie morze snów…” stanowiły najbardziej udaną część koncertu.
Szkoda, że potencjał chóralnych utworów Krzysztofa Pendereckiego nie został podczas tego koncertu w pełni wykorzystany - zwłaszcza że Polski Chór Kameralny udowadniał już niejednokrotnie, że z tym repertuarem radzi sobie znakomicie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?