Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Misja dziecięcej modlitwy o pokój jest nadal aktualna. Zajęci ochroną przed koronawirusem zapominamy o miejscach, gdzie dziś toczą się wojny

Dorota Abramowicz
Dorota Abramowicz
Papież świetnie nawiązywał kontakt z młodymi ludźmi. Rozmawiając z nim miało się wrażenie, że tylko ty dla niego istniejesz - mówi Jolanta Mitros-Suchorzewska (stoi przy Ojcu Świętym)
Papież świetnie nawiązywał kontakt z młodymi ludźmi. Rozmawiając z nim miało się wrażenie, że tylko ty dla niego istniejesz - mówi Jolanta Mitros-Suchorzewska (stoi przy Ojcu Świętym) Archiwum prywatne
Niedawno, robiąc porządki w biblioteczce, natknęłam się na ten list. Wrażenie zrobiły na mnie zdania, w których papież przekazuje dzieciom misję - modlitwę o pokój. Zajęci własnym życiem, ochroną przed koronawirusem, izolowani w domach, niespokojni o własną i bliskich przyszłość zapominamy o miejscach, gdzie dziś toczą się wojny - mówi Jolanta Mitros-Suchorzewska, żona, mama , nauczycielka Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II Stopnia w Gdańsku.

Ewangelia jest głęboko przeniknięta prawdą o dziecku. Można by ją nawet w całości odczytywać jako Ewangelię dziecka - napisał Jan Paweł II w Liście do dzieci. Widać to dziecko w Piśmie Świętym?

Nie jestem wybitnym znawcą Ewangelii, ale pamiętam, że jest wiele fragmentów, które nawiązują do dzieci. Choćby z ewangelii wg. św. Mateusza, gdzie mówił uczniom: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Jest coś takiego w dziecku - prostota, zawierzenie, dobroć, czystość - co powinno znaleźć się w każdym z nas. I ufność.Im bardziej nam przybywa lat, tym mamy więcej wątpliwości co do naszej wiary. Nawet jeśli wierzymy i praktykujemy, to w chwili próby rodzą się w nas pretensje do pana Boga, że dał nam czegoś za mało (talent, uroda) lub za dużo (choroba, kłopoty). Obwiniamy Go za nasze codzienne problemy.A dzieci są ufne i widzą w Bogu samo dobro.

Miała pani w sobie tę ufność będąc dzieckiem?

Miałam. Blisko było mi do Kościoła, zawdzięczam to moim rodzicom. Jako dziecko zaczęłam śpiewać w chórku prowadzonym przez pana Jurka Szóstakowskiego, organistę przy parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gdyni. Kończyłam szkołę podstawową, gdy do parafii przyszedł ks. Antoni Dunajski. Stworzył w parafii grupę oazową dziewcząt i wysłał nas na pierwsze rekolekcje do klasztoru Sióstr Franciszkanek w Orliku. Niewiele wiedziałam o Oazie, myślałam, że to wakacje. Tymczasem w Orliku zetknęłam się z dziełem ks. Franciszka Blachnickiego , założyciela Ruchu Światło-Życie, którego proces beatyfikacyjny toczy się od 1995 r. Były to 15 -dniowe rekolekcje umożliwiające przeżycie najważniejszych tajemnic i prawd wiary katolickiej. To jedna z metod, jaką posługuje się Ruch Światło-Życie w kształtowaniu dojrzałej wiary. Grupy oazowe w parafiach były złożone z najmłodszych (Dzieci Boże), młodzieży, studentów,młodzieży pracującej. Dla małżeństw był to Kościół Domowy. Oazy młodzieżowe rozwijały się w górach . Władze komunistyczne nazywały Oazy „dzikimi koloniami” i próbowały je wyplenić. Bezskutecznie. Dzięki zaangażowaniu w ruch oazowy, niedługo po wyborze polskiego Papieża, mogłam się z Nim spotkać.

Pamięta pani dzień wyboru papieża?

Byłam uczennicą trzeciej klasy liceum. Do rodziców zadzwonił mąż kuzynki,Janusz, oficer Marynarki Wojennej. Niedowierzanie szybko zastąpiła ogromna radość. Wtedy jeszcze nie znałam kardynała Wojtyły. Diecezja krakowska była daleko, tylko uczestnicy górskich oaz albo miłośnicy polskich szlaków górskich, jak mój mąż, spotykali księdza Karola, potem biskupa i kardynała w tamtych rejonach.

Kiedy pani spotkała się z Ojcem Świętym?

Podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski byłam z grupą z mojej parafii i scholą „Cassubia” na spotkaniu z papieżem w Gnieźnie. Kilka miesięcy później, w sierpniu 1979 r. spotkałam papieża kilkakrotnie w Rzymie i Castel Gandolfo. Wcześniej, w czerwcu 1979 r. na lotnisku w Nowym Targu Ojciec Święty powiedział do ks. Franciszka Blachnickiego: „Mam nadzieję, że mnie odwiedzicie w czasie wakacji w Rzymie” . Niedługo później wśród oazowiczów rozeszła się wiadomość , że Centrum Ruchu Światło-Życie organizuje wyjazd młodzieży do Rzymu, na zaproszenie Ojca Świętego. Miała to być pierwsza Oaza Rzymska III stopnia. Wówczas, by otrzymać paszport, trzeba było mieć zaproszenie z zagranicy. To była niesamowita akcja - docierały do nas zaproszenia od nieznanych osób z Austrii. Znalazłam się w grupie szczęśliwców, którzy dostali paszport. Paszporty zbierała jedna osoba i wiozła je do Warszawy, po wizy włoskie. Trzeba było załatwiać samolot indywidualnie, zakazano nam pokazywania na lotnisku i w samolocie znaczków Oazy z greckimi słowami „światło” i „życie”. Władza pilnowała, by zwłaszcza młodzi ludzie masowo nie wyjeżdżali na spotkania z Ojcem Świętym. Niewiele też brakowało, bym i ja nie wyjechała. W podróż wybierałam się z dwiema koleżankami z Gdyni, Zuzanną i Małgosią. Na dwa tygodnie przed wylotem dostałam informację, że one lecą, a moje bilety zostały anulowane.

Zatrzymywał się przy każdym z nas, z uwagą słuchał. I pięknie się do nas uśmiechał. Czuliśmy, że jest naszym Ojcem

Dlaczego?

Nie wiadomo. Życie w ówczesnej Polsce opierało się na absurdach i szeroko pojętych znajomościach. Kuzynka na wczasach poznała panią, pracującą w PLL LOT. I to ona załatwiła mi bilet na lot odbywający się dwa dni wcześniej. W pierwszą zagraniczną podróż wyruszyłam więc zupełnie sama. Na lotnisku w Warszawie zobaczyłam młodych ludzi z plecakami. Nikogo nie znałam, do nikogo się nie odzywałam - zgodnie z zaleceniem, by nie nawiązywać rozmów w samolocie. Po wylądowaniu, gdy Włosi sprawdzali nam paszporty, słyszeliśmy „Polacco, papa Wojtyla” . Taka była euforia kilka miesięcy po wyborze papieża. Wszyscy go uwielbiali. W Rzymie czekała na nas s.Hanna Grabska, urszulanka Unii Rzymskiej z klasztoru w Gdyni.

Długo byliście w Rzymie?

Trzy tygodnie. W tym czasie mieliśmy kilka spotkań z papieżem. Pierwsze było niedzielne Angelus w Castel Gandolfo. Koleżanki przygotowały transparent z napisem „Zwiastunowi z gór, ci co zawsze są z Nim”, ale Ojca Świętego widzieliśmy tylko z daleka. W kolejną niedzielę w ogrodach Castel Gandolfo odprawiał mszę świętą dla naszej grupy, a wieczorem zostaliśmy zaproszeni na wspólne ognisko. Ojciec Święty rozpalił ogień i zaproponował koncert życzeń. Śpiewaliśmy do późna, z nami papież pięknym drugim głosem. Zachował się zapis niewiarygodnie dobrej jakości nagrany na prymitywnym magnetofonie kasetowym. Wtedy też usłyszałam największy komplement, gdy po zaśpiewanej z Małgosią piosence „Jak dwoje przyjaciół”, papież powiedział: „Śpiewajcie, bo dopiero teraz zaczęliście ładnie śpiewać”.

Mieliście czas na bezpośrednie rozmowy?

Jan Paweł II cały wieczór z nami rozmawiał. Pytał, z jakich miast przyjechaliśmy, czy były kłopoty z paszportami, gdzie mieszkamy w Rzymie, jak wygląda nasz dzień. Troszczył się, czy mamy co jeść. To spotkanie z papieżem było wyjątkowe, nigdy więcej się nie powtórzyło. Kolejne Oazy Rzymskie, organizowane po zamachu 13 maja 1981 r. już nie były, jak ta pierwsza.Ojciec Święty spełnił także nasze marzenie, w następnych dniach zapraszając nas na Dzień Wspólnoty (spotkanie różnych ruchów religijnych z Włoch) do Castel Gandolfo. Oprócz liturgii był też wspólny wieczór, na którym poszczególne grupy miały się zaprezentować. Do melodii piosenki Marii Koterbskiej „Karuzela” napisałyśmy tekst o naszym życiu w Rzymie. Pamiętam nadal słowa: „W wielkim Rzymie na Oazie...”. Zaśpiewałam z Małgosią i Anią z Łodzi. Dwie gitary, trzy dziewczyny. Spodobało się Ojcu Świętemu. Uśmiechnięty nucił z nami dobrze znaną mu melodię.

Jaki był ?

Wesoły,bezpośredni, ale też bardzo uważny. Miał znakomitą pamięć do twarzy. Zatrzymywał się przy każdym z nas, z uwagą słuchał, co do niego mówimy. I pięknie się do nas uśmiechał. Czuliśmy że jest naszym Ojcem.Papież świetnie nawiązywał kontakt z młodymi ludźmi. Rozmawiając z nim miało się wrażenie, że tylko ty dla niego istniejesz.

Czy List do dzieci, czytany po 26 latach, jest aktualny?

Niedawno, robiąc porządki w biblioteczce, natknęłam się na ten list. Wrażenie zrobiły na mnie zdania, w których papież przekazuje dzieciom misję - modlitwę o pokój. Zajęci własnym życiem, ochroną przed koronawirusem, izolowani w domach, niespokojni o własną i bliskich przyszłość zapominamy o miejscach, gdzie dziś toczą się wojny. W tym o dzieciach z Syrii ginących pod bombami, rannych, głodnych, tracących bliskich i bezpieczeństwo. Zapominamy, że dzieci świata cierpią, umierają z głodu.Nie mogą się uczyć, rozwijać. Misja dziecięcej modlitwy o pokój jest nadal aktualna. I jest tam jeszcze jedna, ważna sprawa - przypomnienie, że Boże Narodzenie jest świętem nowo narodzonego Dziecka. „Jest to zatem wasze święto!” - twierdzi Jan Paweł II. Często mówię uczniom, jak wielkim świętem dla każdej rodziny jest przyjście na świat dziecka. I kiedy czasem moi nastolatkowie narzekają, że mama i tata ciągle ich pilnują, nie pozwalają na swobodę, tłumaczę, że to objaw miłości i troski. Gdyby rodzicom nie zależało na dzieciach, byłoby im obojętne, gdzie wychodzą, czy się uczą, czy są zdrowi, czy nie. Bo jeśli ktoś cię naprawdę kocha, będzie od ciebie wymagał.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zmiany w rządzie. Donald Tusk przedstawił nowych ministrów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki