Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mirosław Kowalik, trener Wybrzeża Gdańsk: Na razie pech skutecznie z nami walczy

Krzysztof Michalski
Krzysztof Michalski
Karolina Misztal
Wybrzeże Gdańsk niespodziewanie przegrało w niedzielę ze Stalą Rzeszów, a do tego pojawiły się kolejne problemy kadrowe.

Celem gdańskich żużlowców na ten weekend było zdobycie sześciu punktów: trzech u siebie z Polonią Piła i kolejnych trzech w Rzeszowie. Zdobyć udało się cztery, w pełni zadowolonym być nie można. Zwłaszcza, że te dwa „oczka” Wybrzeże straciło w starciu z jedną z najsłabszych drużyn w Nice 1. Lidze Żużlowej.

Tymczasem po sobotniej wygranej z Polonią Piła, dzięki której nasi żużlowcy zdobyli trzy punkty, w gdańskim obozie panowała bardzo dobra atmosfera i wydawało się, że w Rzeszowie nic nie powinno stanąć na drodze Wybrzeża po trzy „oczka”. Jedynym zmartwieniem była kontuzja Renata Gafurowa, który w meczu z Polonią uległ wypadkowi. Do Rzeszowa w jego miejsce pojechał Hubert Łęgowik i to właśnie przy nim stawiano przed meczem największy znak zapytania.

W pierwszym tego dnia biegu wraz z Kacprem Gomólskim pojechał po podwójne zwycięstwo i ta gonitwa ustawiła wynik meczu na dłuższy czas. W następnych dziewięciu wyścigach padło aż siedem remisów i po 10. biegu było 31:28 dla Wybrzeża. W międzyczasie po raz kolejny w ostatnim czasie pech dopadł gdańską drużynę, a jego główną ofiarą padł próbujący odzyskać formę Oskar Fajfer. Chociaż, zanim padł ofiarą losu, znów zawiódł oczekiwania kibiców. W swoim pierwszym starcie doznał defektu jadąc na ostatniej pozycji.

Sytuację, która wydarzyła się przed 6. wyścigiem, określić można tylko jednym słowem: kuriozalna. Wsiadając na motocykl w parku maszyn Fajfer... poślizgnął się i upadł tak nieszczęśliwie, że według wstępnych diagnoz wybił bark. Tym samym dołączył do już kontuzjowanych Renata Gafurowa i Dominika Kossakowskiego, a do końca meczu zastępować go musieli młodzieżowcy.

Szczęście w nieszczęściu, że solidną formę pokazuje ostatnio jeden z nich, Marcin Turowski. Wspomniana seria remisów przerwana została w jedenastym biegu, gdy defektu doznał Hubert Łęgowik, a osamotniony Turowski nie dał rady braciom Dawidowi i Wiktorowi Lampartom. Zrobiło się 33:32 dla Stali. Chwilę później Turowski jechał jednak z Gomólskim, przywieźli zwycięstwo 4:2 i Wybrzeże prowadziło 36:35. A że za chwilę na starcie stanęli świetnie tego dnia dysponowani Anders Thomsen i Troy Batchelor, wydawało się, że nic złego stać się nie może. Niestety, Duńczyk i Australijczyk tym razem zawiedli i przegrali 1:5. Potem Stal poprawiła jeszcze wynik wygraną 4:2 w pierwszym z biegów nominowanych, a w całym meczu triumfowała 47:42.

- Przyjechaliśmy tu wygrać, ale to było niemożliwe w tak okrojonym składzie - mówi Mirosław Kowalik, trener Wybrzeża, który głównej przyczyny porażki upatruje w kontuzji Fajfera. - Pech nas nie omija i bardzo skutecznie z nami walczy. Zabrakło nam po prostu Oskara, jego punkty by nam się bardzo przydały.

TRZY WRZUTY. Arka piszę historię, Lechia ma problem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki