- Od dłuższego czasu byłem na nią przygotowany, przecież zmieniłem nawet strój meczowy. Z garnituru na dres. W momencie, gdy w klubie ogłoszono nadejście nowych właścicieli, dało się wyczuć, że nie jestem osobą mile widzianą, z którą chętnie by pracowali. We wtorek przyjechał do Gdańska pan Franz Josef Wernze i nawet się ze mną nie spotkał. Był to dla mnie czytelny sygnał, że wkrótce zostanę zwolniony. Tę informację przekazał mi w środę Andrzej Juskowiak. Choć zastanawiam się, kto ją tak naprawdę podjął. Bo z tego co wiem, to pan Wernze w tym momencie był już w samolocie, którym wracał do Niemiec. Nie była to jedyna dziwna rzecz, na jaką napotkałem w klubie. Są w nim bowiem ludzie, nie pełniący żadnych funkcji, a mający wiele do powiedzenia - powiedział na łamach "Przeglądu Sportowego" Michał Probierz.
42-letni szkoleniowiec stwierdził też, że zimowe wzmocnienia nie wpłynęły korzystnie na zespół, a w dodatku Lechia Gdańsk wcale nie została wzmocniona, bo przecież nikt nie wypełnił luki po Daisuke Matsuim.
- W polskiej piłce nie da się pracować w normalny sposób. Dzisiaj ważniejszy jest menedżer, który doradza z tylnego fotela, daje do drużyny czterech piłkarzy i opowiada później historie, kto powinien grać, a kto nie. Tak nasza piłka funkcjonuje i nie dziwmy się, że nie odnosimy żadnych sukcesów na arenie międzynarodowej. Bo można na coś się umawiać, snuć jakieś dalekosiężne plany, a i tak często w połowie drogi czy nawet wcześniej ukręca się łeb temu wszystkiemu. W taki czy inny sposób - dodał Probierz.
źródło: Przegląd Sportowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?