Okazuje się też, że część osób do pojemników na plastikowe PET-y podrzuca także inne plastiki: samochodowe zderzaki, krzesełka, wiadra... - Tak być nie powinno, bo to przecież wbrew regulaminowi - mówi burmistrz Pucka Marek Rintz. - Ale miasto nie ma wyboru: musi płacić dodatkowo za ich utylizację. Chociaż nas na to nie stać. Segregacja plastików kosztuje nas około 100 tysięcy złotych rocznie.
Samorządowcy z utęsknieniem wyczekują też na sejmowe decyzje w sprawie podatków śmieciowych. - Sprawę rozwiązałyby przepisy dzięki którym, jak na Zachodzie, każdy z nas płaciłby taki podatek, a reszta: segregacja, wywóz i utylizacja, znajdowałaby się w gestii konkretnego samorządu - mówi włodarz Pucka.
Tymczasem pucczanie chcą dodatkowych pojemników na makulaturę. W mieście jest ich ledwie kilka.
- Dostawmy je, bo czemu dzielić miasto i obywateli na lepszych i gorszych? - mówi Roman Bianga, szef komisji komunalnej Rady Miasta. - Nie można iść na łatwiznę i zlikwidować pojemników.
Co zrobić w sytuacji, gdy nie ma komu sprzedać posegregowanych odpadków? - To zadanie dla służb komunalnych - podpowiada samorządowiec. - Jeśli sobie z tym nie radzą, niech wystosują oficjalne pismo do magistratu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?