Nie było jeszcze po śmierci tego artysty tak dużej jego wystawy, 56 obrazów olejnych i 33 rysunki. Prace jednego z największych polskich malarzy, Jacka Sempolińskiego, można oglądać do 19 stycznia w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie.
Dzieła to zaskakujące, poruszające, bardzo osobiste. Prace z różnych okresów jego twórczości. Od tych najwcześniejszych, jak "Martwa natura z brytfanną", po te przedśmiertne. Od tych wyważonych, spokojnych, tak w emocjach, kolorystyce i technice, po te energetyczne, impulsywne, fizycznie zmaltretowane, dosłownie - podziurawione. Oglądając te płótna, śledzimy narodziny niepowtarzalnego stylu. To jak dziennik podróży wyjątkowego, charyzmatycznego twórcy.
O tej fizycznej destrukcji płócien mówił w jednym z wywiadów, że to wynik "nadmiaru agresji własnej", która pojawiła się w trakcie tworzenia. Czy te dziury to też symbol czegoś jeszcze?
- To oczywiście nie są pierwsze podziurawione obrazy w dziejach sztuki - mówi kurator sopockiej wystawy Bogusław Deptuła. - Słynny Lucio Fontana w latach 50. i 60. nacinał swoje prace. Ale był to gest estetyczny: zamiast malować, rozciąć płótno, otworzyć je. Obrazy Jacka Sempolińskiego z lat 80. są objawem pewnej bezradności artysty. Niszczył je, bo nie do końca był z nich zadowolony. Uważał, że ich faktura, kolory, że to wszystko jest niewystarczające, że czegoś w nich brak, a może właśnie jest za dużo, że ta dziura w płótnie jest czymś więcej niż to, co jest namalowane.
Niszczył wszystkim, co było pod ręką, nożem, nożyczkami. - Najprościej było dźgnąć końcem pędzla - dodaje Bogusław Deptuła. - Ale są tu też dzieła z otworami, na których zrobienie pędzel byłby za mały. Akt ów to rodzaj niezgody na obraz, agresji na jego jednowymiarowość, płaskość. Ale rzecz nie w tym, by rzeźbić w płótnie. Nie byłoby to myśleniem Sempolińskiego. On chciał otwierać obrazy na inne rzeczywistości. Mówić, że są niedoskonałe, że nie są w stanie przekazać wszystkich jego myśli, emocji, uczuć, wrażeń. Materia jest niedoskonała, obciążona swoją fizycznością, on chciał mówić o metafizyce.
Uwagę zwraca obraz zaprezentowany nietypowo, nie na ścianie, a zawieszony u sufitu. Rzecz w tym, by obejrzeć jego dwie strony.
- Po 1999 roku zaczął na starych płótnach malować kompozycje nowe, fizyczne, cielesne, seksualne nawet - mówi kurator wystawy. - Wydawało mu się, że w ten sposób poszerzą się ich konteksty, siła. A jest w tych pracach siła wielka. Gesty artysty są dramatyczne. Zawsze uważał siebie za pesymistę, człowieka słabego, zrezygnowanego. W jego obrazach tego nie ma. Jest energia, nieprawdopodobna moc, nawet jeśli ona wynika z niepewności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?