Arka w drugiej połowie meczu przegrywała już 0:4, ale ostatecznie zdołała strzelić honorową bramkę. Mimo to, śmiało można powiedzieć, że to była piłkarska demolka.
- Nie załamujemy się, ale też musimy wyciągnąć lekcję z tego, bo chyba wszyscy widzieli, że jakimś mega słabszym przeciwnikiem nie byliśmy. Po naszych dziecinnych błędach Jagiellonia prowadziła 4:0, co z przebiegu gry nie oddawało aż takiej różnicy. Nie można też odejmować zasług Jagiellonii, bo ta rozegrała dziś bardzo dobre zawody - powiedział dla oficjalnej strony klubowej Arki Gdynia Mateusz Szwoch.
Jagiellonia pierwszą bramkę w tym pojedynku strzeliła już w 5. minucie spotkania. Ale to trafienia nie podłamało jeszcze piłkarzy z Gdyni.
- My się po tym golu obudziliśmy, ale nie zdołaliśmy wyrównać. Jagiellonia z kolei zrobiła to, co do niej należało, czyli strzeliła drugą bramkę i było już wtedy bardzo, bardzo ciężko. A po przerwie popełniliśmy dziecinne błędy, zrobiło się trzy, cztery do zera i było po meczu - tłumaczy Szwoch.
- My jeszcze w końcówce daliśmy sobie nadzieję na jakieś trafienie, udało się strzelić jedna bramkę. Były jeszcze okazje na następną, ale bramkarz był w dobrej dyspozycji, czego nie można powiedzieć o nas - dodał piłkarz żółto-niebieskich.
Teraz przed piłkarzami Arki wyzwanie w Pucharze Polski. W 1/16 gdynianie zmierzą się we wtorek na wyjeździe z Olimpią Zambrów. Początek spotkania o godz. 17.
Follow https://twitter.com/baltyckisportOpracował: ŁŻ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?