Możdzeń w zespole biało-zielonych grał głównie jako prawy obrońca. W Szczecinie przeciwko Pogoni wystąpił jako skrzydłowy, bo kontuzja wyeliminowała z gry Macieja Makuszewskiego. Przed spotkaniem z Wisłą gotowi do gry są Makuszewski i Możdżeń, ale za to niepewny jest występ Grzegorza Wojtkowiaka.
- Jeżeli mógłbym wybierać sobie pozycję, to wolę grać w ofensywie niż na prawej obronie - nie ukrywał Mateusz. - Myślę, ża mam za sobą solidny występ w Szczecinie. Dobrze że wygraliśmy z Pogonią, bo przy takim wyniku ocena zawodnika zawsze będzie wyższa. Trener może żonglować składem, ale jeśli drużyna wygrywa, to liczę że wszystko było dobrze i na kolejny występ chyba ja też zasłużyłem. Jak będzie, to się okaże, nikt niczego nie zagwarantuje.
Lechia po wygranej z Pogonią dołączyła do ligowej czołówki i może myśleć nawet o medalu mistrzostw Polski.
- Tak to wygląda, ale droga daleka do tego. Przed nami sześć finałów. Wygrywasz, to możesz się wywindować na czwarte miejsce, które daje europejskie puchary, a jak przegrasz, to możesz być ósmy. Wyobraźnia działa i ludzie w Gdańsku liczą na puchary. My także. Nikomu jednak bym niczego nie obiecał, bo to jest piłka nożna. Wiadomo, że po wgranym meczu jest weselej, bardziej optymistycznie i nie brakuje żartów. Były już takie nastroje, a potem dostawaliśmy gong, jak na przykład w Kielcach. Może i dobrze, bo to pokazało, że trzeba być skoncentrowanym cały czas, a każda porażka może okazać się kosztowna - przyznał piłkarz.
Przyznaje jednak, że utkwiły w pamięci śpiewy kibiców Lechii w Szczecinie "gramy o mistrza".
- O, tak. Takich słów nie da się zapomnieć - zapewnia Mateusz.
Czwarte miejsce pozwoli Lechii zagrać w kwalifikacjach Ligi Europy, ale na tym ambicje zawodników się nie kończą.
- Wolałbym zająć trzecią pozycję i zdobyć kolejny medal - nie ukrywa Możdżeń. - Zawsze coś zostaje, a czwartego miejsca nikt nie będzie pamiętał. A tylko brązowego medalu brakuje mi jeszcze w kolekcji. Oczywiście wolałbym srebrny albo złoty - dodaje po chwili ze śmiechem Mateusz. - Żyjmy tym, co jest teraz. Jeśli brązowy medal jest w zasięgu i do niego pozostaje sześć kroków, to trzeba o niego powalczyć.
Możdżeń patrzy na rywalizację Lecha, z którego trafił do Lechii, z Legią o mistrzostwo Polski.
- Jasne, że to obserwuję, bo trochę życia tam spędziłem - przyznaje. - Jestem z chłopakami w mniejszym bądź większym kontakcie, zwłaszcza z Marcinem Kamińskim. Lech jest dziś liderem i faworytem. Lech i Legia raczej nie wygrają wszystkich meczów do końca sezonu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?