Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Kusznierewicz: Styl ważniejszy od medalu

Jacek Sieński
Rozmowa z Mateuszem Kusznierewiczem, członkiem polskiej kadry narodowej w klasie olimpijskiej Star.

- W żeglarskich mistrzostwach świata w australijskim Perth w klasie Star Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki zajęli czwarte miejsce. Liczyliście na coś więcej?

- Włożyliśmy bardzo dużo wysiłku w przygotowania do startu w Perth. Wiele trenowaliśmy. Mieliśmy także odpowiednio przygotowany sprzęt. Dlatego też, biorąc pod uwagę nasze długoletnie doświadczenie, sądziliśmy, że w naszym zasięgu jest miejsce medalowe. Z drugiej strony żeglarstwo jest sportem i wynik do końca stanowi niewiadomą. Regaty mogły więc skończyć się dla nas jeszcze gorzej. Uważam, że czwarte miejsce, jakie zajęliśmy w rywalizacji z 40 najlepszymi załogami na świecie, jest dobrym rezultatem. Jesteśmy więc zadowoleni, chociaż z odrobiną niedosytu, bo mieliśmy szanse na lepszą pozycję i przywiezienie z Australii medalu.

- Wasza pozycja, jako reprezentantów Polski w klasie Star, w regatach olimpijskich Londyn 2012, nie jest jednak zagrożona.

- Na pewno nie, bo dotąd zebraliśmy wystarczającą liczbę punktów. Po regatach w Perth otrzymaliśmy gratulacje z Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz z Polskiego Związku Żeglarskiego. Teraz start w regatach olimpijskich stał się naszym priorytetem.

- W Australii wygraliście 4 z 11 wyścigów, a na trasach dwóch ponieśliście straty, które potem były już nie do odrobienia. W drugim biegu sędziowie zdyskwalifikowali was za wywołanie niedozwolonych przechyłów jachtu. O co chodziło?

- W trakcie żeglowania kursem z wiatrem bieg łodzi bardzo przyspiesza jej poprzeczny rozkołys, z burty na burtę. Jednakże trzeba uważać, żeby się nie wywróciła. W trakcie rozkołysania łodzi wzrasta siła aerodynamiczna, ciągnąca ją do przodu, a przyklejona do kadłuba struga wody odrywa się, zmniejszając opór. Efekt regularnych przechyłów jachtu stanowi uzyskanie zwiększenia prędkości od kilkunastu do około kilkudziesięciu procent. Przepisy regatowe określają ściśle, w jaki sposób można go rozkołysać w trakcie wyścigu. Sędziowie ukarali nas za to, że przekroczyliśmy dozwoloną intensywność przechyłów. Byliśmy zdziwieni, bo my nie zmieniliśmy wiele w swojej dotychczasowej technice żeglowania. Po drugim upomnieniu zaczęliśmy jednak bardziej uważać, aby uniknąć kolejnej dyskwalifikacji. Podczas siódmego wyścigu doszło do paradoksu. Ja starałem się powstrzymać wahania łódki, ale sędziowie uznali to za jej bujanie. Z tych wydarzeń wyciągnęliśmy już wnioski, co powinno pozwolić na uniknięcie takich błędów w trakcie żeglowania w przyszłości. Podobne problemy miałem, gdy pływałem w klasie Finn.

- Mimo dość kontrowersyjnych werdyktów sędziów nie odpuściliście i do końca żeglowaliście na całego.

- Nie załamaliśmy się karami sędziów. Myślę, że świadczy to o nabytej już przez nas przez lata startów odporności psychicznej, co jest istotne podczas zawodów o najwyższą stawkę. Stąd walczyliśmy cały czas o jak najlepsze miejsce w mistrzostwach i kwalifikację olimpijską, a także - o medal. Gdyby jeden z dwóch wyścigów, w których zostaliśmy ukarani, pozwolono nam skończyć, mielibyśmy złoto. Nie żałuję udziału w regatach w Perth. Chyba udało się nam pokazać z jak najlepszej strony. Po ostatnim wyścigu, który też wygraliśmy, gratulowali nam wszyscy rywale, przyznając, iż żeglowaliśmy najlepiej z całej stawki klasy Star. Co prawda nie zdobyliśmy medalu, ale udział z regatach przyniósł nam satysfakcję, co cenię dużo wyżej niż nagrody i tytuły.

- Jak ocenia Pan mijający, przedolimpijski rok?

- Najważniejsze były osiągnięte w tym roku przez nas wyniki. We wszystkich znaczących regatach zajmowaliśmy czołowe miejsca, od najlepszego, bo drugiego do szóstego. Trochę szkoda, że nie zdołaliśmy zająć pierwszego miejsca. Liczymy, że zmieni się to w nadchodzącym roku i w końcu odniesiemy zwycięstwo.

- Jak będą przebiegały przygotowania igrzysk w Londynie?

- W styczniu przewidujemy zintensyfikowanie treningów kondycyjnych, obejmujących pięć razy w tygodniu zajęcia na siłowni, w terenie, jazdę na rowerze i pływanie w basenie. Pod żagle wrócimy z Dominikiem na początku lutego. Polecimy do Miami. Tam będziemy trenować i uczestniczyć w regatach. Od kwietnia mamy zamiar startować w regatach w Europie. Czeka nas udział w mistrzostwach Europy we Włoszech i w mistrzostwach świata we Francji, w maju. Od czerwca będziemy skupieni tylko na przygotowaniach do igrzysk, żeglując na akwenie olimpijskim w Weymouth.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki